Póki co, mięśnie masz spore - trzeba je wykorzystać. Optymalizując swoje treningi mógłbyś poprawić jeszcze bardziej wyniki i dopiero wtedy zastanowić się czy warto rezygnować? W Bydgoszczy ważyłeś o 5 kg za mało (2,5 kg zbiłbyś w 2 dni). Albo zbić niżej, albo dobić do górnego limitu, nawet kosztem brzucha. Praca kostiumu i koszulki byłaby lepsza, miałbyś lepsze samopoczucie.
Poza tym za rok czy dwa ( ) powinieneś mieć duży, wyczuwalny bez trenowania, naturalny skok siły. Gdybyś był do niego przygotowany i wykorzystał go, to później - dysponując większa siłą naturalną niż obecnie - tak łatwo nie rezygnowałbyś z treningów. A wierz mi, że im człowiek starszy tym bardziej docenia treningi gdy innym rosną brzuchy, spadają na kolana, wyginają kręgosłupy, a całe ciało robi się wiotkie i słabe i ogólnie dziadzieją.
Aha, swojego planu nie zamieszczę, bo byłoby to zaprzeczeniem tego co tu piszę (szewc bez butów chodzi ). Po prostu obijam się, zapuszczam oponkę (żeby się nie utopić gdybym przypadkiem wpadł do wody - oponka ustawia człowieka w pozycji spławika ) i nie stresuję sadełkiem. Za to dysponuje sporym zapasem dystansu wobec tych co trenują, zwłaszcza gdy trenują źle.