Więc tak. O 12;00 zostałem namówiony na lody, bo upał, bo dobre, bo to, bo tamto. Ok. 3 gałki w waflu. O 14:30 obiad. Stek wołowy + ziemniaki + surówki + pieczarki pieczone z sosem myśliwskim. Stek zjedzony cały, ziemniaki nie do końca. Padłem po tym. Takie wyrzuty jakieś, wszystko zacząłem z automatu starać się przelicząc... Teraz właśnie porcja warzyw + .. jogurt nat. duży. Eh.
Lynn, nie ma szans na taką porcję. Na obiad jadam +/-120 g piersi z kury, pół woreczka ryżu + warzywa i mam dość. Niby dość.
Aaa, i pierwsze co zrobiłem po powrocie to .. wskoczyłem na wagę.. Ja wiem, że taki jednarozowy wypad w odżywianiu mi nic nie zaszkodzi, ja to doskonale wiem. Wiem, że może mi sie zebrac woda pod skórą i za dzień/dwa brzuch wroci do normalnej wielkości, ale ****a psycha zryta i musiałem .. :/
Zmieniony przez - Regenat w dniu 2011-08-07 18:42:21
http://www.sfd.pl/Niezbędne_minimum..._to_dać_z_siebie_maksium!_/_Regenat-t927995.html
Niezbędne minimum, to dać z siebie maksimum!