SFD.pl - Sportowe Forum Dyskusyjne

FitMax_AB - Dowiedź sie co ląduje na Twoim talerzu

temat działu:

FITMAX

słowa kluczowe: , , , ,

Ilość wyświetleń tematu: 46864

Nowy temat Wyślij odpowiedź
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Początkujący
Szacuny 16 Napisanych postów 2106 Wiek 44 lat Na forum 16 lat Przeczytanych tematów 39511
Mam pytanie do Fitmaxa:

1. Wrócę jeszcze do zagadnienia mykotoksyn. Z tego, co tu przeczytałem, wynika, że jedząc produkty zbożowe nisko przetworzone potencjalnie narażamy się na zatrucie mykotoksynami. Z drugiej strony zaleca się unikanie lub przynajmniej ograniczenie produktów mocno przetworzonych ze względu na wysokie IG. Więc jaką alternatywę ma ktoś, kto chce trzymać dietę wysokowęglowodanową? Ziemniaki imo nie są najlepszym rozwiązaniem, zostają kasze?

2. I drugie pytanie, odnośnie antyoksydantów, a raczej ich nadmiaru - czy związane z tym właściwości prooksydacyjne dotyczą wszystkich produktów? Aktualnie pije raz dziennie mieszankę koncentratów z 50 różnych warzyw, owoców, ziół i przypraw. Wartość ORAC dla jednej 7,5g saszetki wynosi 6000 jednostek, z tego, co się orientuję, to całkiem sporo. Czy w tym przypadku ten nadmiar antyoksydantów też będzie miał działanie odwrotne do zamierzonego?

Z góry dzięki za odp.

Zmieniony przez - RemyLogan w dniu 2011-07-01 08:21:29
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Początkujący
Szacuny 0 Napisanych postów 84 Wiek 36 lat Na forum 16 lat Przeczytanych tematów 987
Jak to dla publiki małointeresownej (podobno ze względu na brak czasu), "eko" konkurencje lansują krótkie hasła co jest dobre a co złe i tak w sklepach na produktach tekst bez konserwntów jest jakimś rarytasem i musi być super-zdrowy. Natomiast jak wpsomniał FitMax_AB - jak coś ma E (nie ważne jaki nr E, o tym sie prawie nie mówi) to przez większość jest już plastikiem, sama chemia. Troche w tym racji jest, ale przy dzisiejszych masowych produkcjach można sie zastanowić co niesie większe ryzyko - czy jedzenie krótkoterminowych, nie rzadko zagrzybiałych eko-produktów a tych długoterminowych "wiecznie świezych" zakonserwowanych...(?)

Ja wyznaje zasadę, że na pewno zdrowe jest to co samemu się przyrządzi z własnych upraw, a im mniej się je przetworzy tym lepiej, mniej pieczonych, smażonych, gotowanych, więcej surowych, czyli paradoksalnie im mniej naszej pracy w przyrządzaniu jedzenia tym zdrowiej.

Jeszcze jako ciekawostkę co do chemicznych dodatków E-X umieszcze info z pewnej strony:

Lista E najbardziej szkodliwych:

Konserwanty:
E-210-do E-219-rakotwórczy (syntetyczny dodatek do napojów gazowanych, konserw).
E-220-niszczy wit.B12, występuje w sokach owocowych i koncentratach, winie).
E-221 do E-227-zakłuca czynności jelit.
E-230 do E-233-powoduje zaburzenia funkcji skóry.
E-239-rakotwórczy
E-249 do E-252- dodawany do serów żółtych i topionych.

Lista E najmniej szkodliwych:

E-200 do E-203, dodawane do serów, margaryn.
E-236 do E-238, dodawane do soków owocowych, ryb wędzonych.
E-260 do E-283, dodawane do marynat.

Najbardziej niebezpieczne substancje chemiczne dodawane do żywności to: benzoesan sodu, kwas sorbowy, dwutlenek siarki, tortrazyna, glutaminian sodu oraz azotyny ich pochodne. Substancje te mogą spowodować powstanie alergii, pokrzywkę, obrzęki naczyniowe, astmę, zapalenie błony śluzowej nosa.

E i (trzy cyfry)- jest to symbol syntetycznego dodatku zawartego w produkcie. Taki symbol zamieszcza się na etykiecie danego produktu.

Cały artykuł (artykuł z mysla o dzieciach ale dzieki temu jest tym bardziej wiarygodny bo dzieci to takie receptory): http://www.bbedukacja.pl/zdrowe_dziecko/zywienie/uwaga_konserwanty.html

Zmieniony przez - usdrealm w dniu 2011-07-01 09:22:06
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Początkujący
Szacuny 2 Napisanych postów 369 Na forum 13 lat Przeczytanych tematów 3111
W nawiązaniu do tego co napisał usdrealm...

Nie lubię podważać kompetencji ludzi z branży żywieniowej (chodzi o autorkę artykułu) i tak też zrobię jeżeli chodzi o szkodliwość wymienionych substancji jest wiele badań do których jedni docierają a inni nie a w związku z tym jeszcze trudniej jest określić faktyczną szkodliwość O szkodliwości decydują odpowiednie organy na podstawie wiarygodnych badań które otrzymają (a kto powiedział ze otrzymują wszystkie Poza tym wiarygodność też jest kwestią względną) Chociaż szczerze mówiąc błędy merytoryczne odnośnie szkodliwości artykuł również zawiera

Jednak nie mogę przejść obojętnie koło literówek A przecież wystarczy jedna niewłaściwa literka i mamy zupełnie inny związek niejednokrotnie inaczej działający

I nie mogę przejść obojętnie obok sformułowania "E i (trzy cyfry)- jest to symbol syntetycznego dodatku zawartego w produkcie. Taki symbol zamieszcza się na etykiecie danego produktu." Otóż synonimem słowa "syntetyczny" jest "sztuczny" antonimem natomiast słowo "naturalny" W związku z tym to zdanie jest nieprawdziwe i wprowadza ludzi w błąd
I teraz dlaczego... Otóż dodatki do żywności (mówimy o tych oznaczonych symbolem E) mogą być albo pochodzenia naturalnego albo sztuczne (te sztuczne można dodatkowo podzielić na identyczne z naturalnymi - czyli stworzone na podobieństwo naturalnych oraz na sztuczne w sensie stricto)
To że otrzymuje się je często specjalnymi metodami to nie oznacza że są to substancje sztuczne np lecytyna sojowa Posiada nr E a jest pochodzenia naturalnego
Chociaż są tam pewne ciekawe informacje to jednak nie mogę polecić bezkrytycznego czytania polecanego przez Ciebie artykułu Informacje tam zawarte należy przepuścić przez spory filtr
Najbardziej przykre jest to że artykuł kierowany jest do matek z dziećmi które po przeczytaniu tego artykułu zniechęcą się do produktów zawierających omawiane substancje A to właśnie tego typu produkty są niejednokrotnie zdrowsze od naturalnych Tak właśnie tak jest...
A dlaczego?... I tutaj właśnie usdrealm po części poruszyłeś tą tematykę Obecnie żywienie ludzkości to niesamowicie złożony proces Nie chodzimy już do ogrodów lasów na pola i nie zabieramy stamtąd żywności Tylko idziemy do sklepu i ją kupujemy Zanim ona tam dotrze przemierza hurtownie zakłady produkcyjne itd nieraz na różnych kontynentach Gdyby nie te dodatki albo inne metody utrzymania odpowiedniej jakości choćby mikrobiologicznej to dawno wytruły by nas chociażby metabolity mikroorganizmów
Artykuł porusza tematykę azotynów i azotanów Fakt azotyny są szkodliwe bez dwóch zdań (w zbyt dużych ilościach oczywiście) Azotany już o wiele mniej A ich szkodliwość mierzy się poprzez wielkość stopnia zamiany w azotyny Czyli same azotany nie są szkodliwe Wręcz od jakiegoś czasu słyszy się o ich pozytywnym działaniu np na produkcję tlenku azotu i zaczyna stosować ich różne formy w odżywkach Na ile to bezpieczne? To temat na zupełnie inną rozmowę A wracając do rzeczy azotany mamy też w warzywach (z nawozów) i tutaj nie są traktowane jako dodatek gdyż już są w surowcu natomiast do golonki czy innego mięsa zostanie trochę dodane i już afera Poza tym mieszanki peklujące często zawierają azotany a nie azotyny Gdyby nie one tworzyłby się m.in. jad kiełbasiany którego to ilość 1g wystarczy aby wybić ok milion osób Zatem czy faktycznie te dodatki E a konkretniej substancje konserwujące od których wyszliśmy są tak niebezpieczne A może to one chronią nas przed niebezpieczeństwem jakie niesie ze sobą podporządkowanie sobie świata przez ludzkość (możemy mieć niemal kazdy produkt o kazdej porze roku Jednak jego droga i czas magazynowania jest niejednokrotnie tak długa/długi że sam ten czas i pozwolenie na rozwój pewnych mikroorganizmów by nas zabił) Prawdą jest że ludzkość nieustannie poszukuje lepszych metod do przedłużania trwałości gdzie nie trzeba stosować dodatków Jednak w niektórych przypadkach jesteśmy jednak zbyt mało zaawansowani aby sobie na brak tych dodatków pozwolić

A jeszcze słowo do jedzenia w własnych ogrodów Czy naprawdę jest ono takie zdrowe? A co spada do naszych ogrodów wraz z deszczem Co ze spalinami dymami przed którymi nie można ustrzec naszych posiadłości To i wiele więcej kumuluje się w żywności którą sami wyprodukowaliśmy Jeżeli ktoś myśli że to bez znaczenia to zapoznajcie się z teoriami upadku cywilizacji rzymskiej Jedna z teorii głosi że zabił ich ołów (rury które były używane w wodociągach były wytworzone z jego użyciem) podejrzewam że stężenie tego metalu było większe w wodzie pitnej aniżeli obecnie w powietrzu Jednak jest to metal akumulowany w naszym organizmie

Zatem jakie jedzenie jest obecnie bezpieczne a jakie nie?
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Początkujący
Szacuny 2 Napisanych postów 369 Na forum 13 lat Przeczytanych tematów 3111
Odp na zapytanie RemyLogan

Prawdę mówiąc w całym wywodzie o mykotoksynach i mąkach jasnych czy ciemnych oraz produktach z nich tworzonych cały czas liczyłem na to że ktoś zada takie pytanie Jednym słowem albo będziemy mieli odpowiednio wolno uwalniane węglowodany i będziemy się truli a w innym wariancie będziemy mieli szybkouwalniane węglowodany i mniej składników innych potrzebnych nam składowych ale będziemy teoretycznie bezpieczniejsi Co wybrać?...
Nie dajmy się zwariować - to jest odpowiedź Jeżeli komuś odpowiada takie a nie inne pieczywo niech je spożywa W końcu jak nie to to coś innego nas zabije Można próbować robić przerwy w spożywaniu czegoś co jakiś czas Wtedy organizm odpocznie od narażenia na jedne związki ale podejrzewam że zacznie się jedzenie czegoś innego a tam też można będzie znaleźć coś niekorzystnego
Poza tym w badaniach do których dotarłem co któryś chleb czy też mąka były skażone mykotoksynami Zatem nie każdy Tym samym za każdym razem idąc do piekarni mamy loterię - podadzą nam chleb z czy też bez mykotoksyn? Wybierając pieczywo z mąki jasnej zmniejszamy ilości mykotoksyn ale to nie oznacza że ich tam w ogóle nie ma To też warto wziąć pod uwagę

Alternatywa z kaszą wydaje się być dość ciekawa Z tym że należy sobie zadać pytanie co w niej jest niezdrowego (wszędzie można znaleźć coś pożytecznego i negatywnego) A jeżeli chodzi o mykotoksyny to w teorii jest ona mniej na nie narażona a dokładniej na pleśnie i pod warunkiem rozważania uprawy Później jest już przechowywanie i w zależności jak się zadba o ten etap tak to wpłynie na efekt końcowy Tym samym nie ma nigdy pewności że jedząc kaszę dostaniemy bezpieczniejszy produkt aniżeli jedząc chleb razowy czy graham
Najważniejsze by znać zagrożenia ale nie dać się temu wszystkiemu zwariować
Swoją drogą wspomniałem już chyba ze taką dobrą alternatywą jest makaron durum (mąka jasna ale skrobia długo rozkładana) - pamiętajmy nie samym makaronem człowiek zyje

Tak przy okazji kiedy jest się na początku drogi intensywnego pozyskiwania wiedzy o żywności przestaje się jeść gdyż z każdą nową informacją docierają wiadomości o szkodliwości surowców czy produktów Jednak później to mija i ponownie je się niemal wszystko z tym że odpowiednio modyfikuje się swoje przyzwyczajenia żywieniowe Także bez paniki To czy jest coś zdrowe czy nie to kwestia tego jaką składową rozpatrujemy - punkt widzenia zależy od punku siedzenia
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Początkujący
Szacuny 2 Napisanych postów 369 Na forum 13 lat Przeczytanych tematów 3111
Odp na zapytanie RemiLogan odnośnie antyoksydantów

Jeżeli ilość antyoksydantów znacząco przerośnie ilość wolnych rodników czyli związków którymi powinny się dane przeciwutleniacze zając... to tak działają one odwrotnie do zamierzonego celu czyli prooksydacyjnie Czy wszystkie przeciwutleniacze? Prawdę mówiąc nie wiem Ale można rozważyć pewne kwestie a mianowicie Każdy przeciwutleniacz jest w pewien sposób specyficzny tzn wyłapuje to co mu odpowiada a nie rusza czegoś do czego nie jest przystosowany Czyli nie wszystkie elementy naszego organizmu będą niszczone A druga kwestia że aby móc coś zniszczyć to nalezy być wystarczająco silnym a nie każdy przeciwutleniacz jest wystarczająco mocny aby zainicjować reakcję Dodatkowo jest cały stos innych czynników wymaganych do zajścia reakcji Dlatego też jestem skłonny stwierdzić że nie każdy i nie we wszystkich warunkach nadmiar jakichś substancji przeciwutleniających będzie działał negatywnie

A teraz co do ilości antyoksydantów Można przytaczać różne średnie zapotrzebowania Jednak żadne tak naprawdę nie będą właściwe... Ma to przede wszystkim związek z faktem ze aby działanie przeciwutleniajace było skuteczne antyoksydanty muszą zostać dostarczone w odpowiednim momencie czyli wtedy gdy bedą mogły niszczyć wolne rodniki Dodatkowo w takiej ilości aby sprostać ilości wolnych rodników
Wielkość ORAC która została podana może być odpowiednia np w chwilach potreningowych czy też podczas porannego przebudzenia bądź przebywania w jakiejś nieciekawym miejscu w którym narażeni jesteśmy na sporą ilość wolnych rodników Natomiast kiedy mamy czas wytchnienia bez stresu nadmiernego wysiłku itd to niestety tak duża ilość nie jest wskazana
Niektórzy producenci w sposobie użycia zalecają jakąś ilość porcji ileś razy dziennie Po tym co napisałem można sobie łatwo uzmysłowić ze taki sposób postępowania nie będzie właściwy Musimy zwracać uwagę na to w jakich momentach nasze zapotrzebowanie wzrosło na tyle by dostarczyć tak duża ilość przeciwutleniaczy a w jakich momentach taka ilość jest niewskazana
I jeszcze jedna informacja otóż ilość generowanych albo wpuszczanych do organizmu wolnych rodników jest kwestią indywidualną organizmu Zatem nie każdy środek dla jednej osoby będzie dobry dla drugiej
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Początkujący
Szacuny 2 Napisanych postów 369 Na forum 13 lat Przeczytanych tematów 3111
Chwila przerwy i jedziemy dalej...

Odłóżmy na moment substancje konserwujące i przeciwutleniacze (z czego chciałbym zaznaczyć ze tematyką przeciwutleniaczy zajmiemy się szerzej za jaki czas - w końcu warto wiedzieć co ratuje nas przed starzeniem i w jaki sposób)

Wrzucę w tym miejscu zupełnie nowy wątek a mianowicie dziwne sytuacje wręcz paradoksy produktów żywnościowych bądź surowców z których są pozyskiwane Czy znacie takowe co najmniej dziwne sytuacje?

Ja mogę przytoczyć choćby jedną - odpad staje się bardziej dochodowy aniżeli produkt spożywczy powstający podczas danego procesu technologicznego Rozumiecie? - odpad Coś co szło do ścieku kosza itd i było stratą w chwili obecnej przynosi tak wielkie zyski że niekiedy staje się bardziej dochodowe aniżeli inny produkt który miał powstać w danym procesie gdzie występuje tenże dochodowy odpad

Gdzie mamy takie sytuacje? Najszybciej znajdziemy takową sytuację w mleczarstwie a przynajmniej taka zawsze przychodzi mi jako pierwsza do głowy I tutaj mamy dla przykładu maślankę i serwatkę - do niedawna spuszczane w kanał odpady
Niektórzy zapewne pamiętają jeszcze chwile kiedy to przechodząc w pobliżu rzeki gdzie nieopodal stała mleczarnia można było się upajać wonią idącą od strumienia Nie było co z tym robić to się tego najzwyczajniej pozbywano Obecnie nie jest to możliwe Z dwóch względów - prawnych i finansowych

Maślanka to produkt uboczny produkcji masła - z resztą jak sama nazwa wskazuje - obecnie cieszy się tak wielką popularnością że doczekała się różnych odmian smakowych Zapotrzebowanie na ten produkt w pewnym momencie stało się tak wielkie że zaczęto robić maślankę nie będącą maślanką w sensie stricto Prawdziwa maślanka jak już wspomniałem powstaje podczas produkcji masła Większość na naszych półkach sklepowych to "pic na wodę fotomontaż" czyli mleko zaszczepione kulturami mleczarskimi tym samym otrzymujemy coś jeszcze innego o innym składzie i walorach smakowych Ale kto by się tam czepiał - ważne że maślanka (a przynajmniej tak pisze) Tym samym odpad stał się bardziej rozchwytywany aniżeli produkt przy którego produkcji powstawał (masło) kto wie czy nawet nie bardziej dochodowy Społeczeństwo odwróciło się trochę od masła - raz że drogie dwa że niby dużo cholesterolu czyli zyski z masła spadają Drugie - mleko przerabiane jest na maślankę w innym procesie technologicznym czyli traci się surowiec na produkcję masła (masła nie można produkować to nie może ono tworzyć zysku) Z kolei maślanka cieszy się niezwykłym powodzeniem - i pomyśleć że do niedawna był to odpad

Teraz kilka słów o serwatce która to jest produktem ubocznym produkcji sera Jak zapewne się domyślacie owa serwatka do dość niedawna była... odpadem A przynajmniej w wielu przypadkach i nie do końca wiadomo było co z nią zrobić Zwierzęta mogły tego trochę zjeść ale... Aż w pewnym momencie postanowiono zrobić biznes na białkach serwatkowych I tym samym pojawiły się różnego rodzaju sery na bazie białek serwatkowych albo koncentraty czy izolaty białek serwatkowych służące w wielu procesach technologicznych do otrzymywania różnych zamierzonych efektów technologicznych A dodatkowo - co dla nas jest niebywale istotne - stwierdzono że jest to najlepsze białko dla sportowców i osób aktywnych fizycznie i ta dam - biznes się kręci Niesamowite...
Ciekawe co jest obecnie bardziej dochodowe - sery produkowane z kazeiny czy koncentraty białek serwatkowych?
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Początkujący
Szacuny 2 Napisanych postów 369 Na forum 13 lat Przeczytanych tematów 3111
Wspomniałem niedawno o tym że napiszę coś co jest połączone z suplementacją Naturalnie tak jak jest to w tym temacie będzie to od strony technologicznej

A w związku z tym że poruszyłem przed chwilą tematykę serwatki to może prześledźmy co się z nią dzieje dalej – skoro (tak jak pisałem post wyżej) obecnie nie ląduje w ściekach...

Czyli jak powstaje WPC i WPI

Będzie to bardzo ogólne przedstawienie procesów Postaram się natomiast skupić na tym co dla nas jest istotne

Niemal codziennie w środowisku osób aktywnych fizycznie słyszy się ze białko to podstawa Nasza suplementacja oparta jest przede wszystkim o białko serwatkowe – dobrze przyswajalne a przy tym relatywnie tanie (wynika to z cen surowca jak i samej produkcji) Jeżeli mowa o białku serwatkowym to najczęściej myśli się o koncentratach (WPC) albo izolatach (WPI) można podciągnąć pod to także hydrolizaty (WPH) Często ludzie zadają mi pytania - jak to jest zrobione? I ja postaram się teraz na to pytanie odpowiedzieć

Na samym początku chciałbym uzmysłowić wszystkim początkującym że serwatka w proszku to NIE JEST to samo co koncentrat a już tym bardziej izolat białek serwatkowych tym samym odpadają różne cudowne źródła oferujące tanią serwatkę dla osób ćwiczących Niejednokrotnie miałem okazję słyszeć „Hej stary patrz co kupiłem Taka okazja Tak niska cena Wziąłem od razu 10 kg” Najczęściej takowe zdania padały w większej grupie Wiadomo jak się chwalić że trafiło się na okazję to na całego Grono słuchaczy (w tym ja) najczęściej patrzyło się na samym początku na siebie wzajemnie Następnie na niezwykle dumnego z zakupu adepta siłowni aby w finale albo wybuchnąć śmiechem (to najczęściej) albo z politowaniem pokręcić głową Tak czy inaczej należało uzmysłowić nieszczęśnikowi co w danym zakupie było nie tak...

Serwatka to odciek po strąceniu kazeiny z najczęściej wcześniej odtłuszczonego w pewnym stopniu mleka (w zależności jaki ser produkujemy) tym samym zawiera wszystko prócz kazeiny (tzn w roli sprostowania trochę kazeiny również ale w bardzo małych ilościach) Głównie wodę a następnie w kolejce jest laktoza – zatem jak ktoś się tym żywi traktując to za odżywkę to współczuję ludziom w jego otoczeniu (że tak to określę tworzy się toksyczna atmosfera) A jaka jest ilość białka w takiej serwatce? Odp – niecały 1% czyli niezwykle mało
Zatem drodzy początkujący serwatka jako odżywka zdecydowanie odpada Za to to co możemy z niej zrobić to zupełnie inna bajka

Koncentraty białek serwatkowych (WPC) to produkty powstające z przetworzenia serwatki Koncentracja może zawierać się w przedziale 35-80% białek czasami można wykonać koncentrat o wyższej zawartości białka (90% i wyżej to już izolaty)
Produkty te uzyskiwane są w procesie ultrafiltracji (najczęściej)
Naturalnie przy tworzeniu tego typu produktu chodzi o to aby pozbyć się w jak największej ilości wszystkiego poza białkiem W tym celu w ultrafiltracji stosuje się błony półprzepuszczalne przez które przechodzą małe składowe takie jak laktoza składniki mineralne woda itd a nie przepuszcza się białka Aby przecisnąć pewne składniki przez tą błonę należy zastosować podwyższone ciśnienie (Można to porównać do sypania piasku przez sito z tym że aby mniejsze składowe piasku przeleciały przez to sito należy dodatkowo trochę przycisnąć czymś piasek – np. szpadlem) Taki sposób pozwala na otrzymanie koncentracji do 50% aby uzyskać większą koncentrację należy ten proces zmodyfikować Zrobiono też tak i nazwano to diafiltracją (zwiększenie ilości wody w przepływie co usprawnia przepływ przez membranę)
Taki półprodukt naturalnie jest płynny – nie cała woda przechodzi przez błony Część zostaje z białkiem

W celu wysuszenia takiego półproduktu stosuje się dość ciekawą metodę mianowicie suszenie rozpyłowe Do tego celu używa się specjalnych wież rozpyłowych Potężne drogie urządzenia Polecam :) Ogromne robią sporo hałasu mają super drżenie a i tak nic nie widać co się dzieje w środku – no prawie nic Ogólnie zasada działania polega na wprowadzeniu na dysk płynnej substancji Dysk ten obraca się ze sporą szybkością i rozpryskuje wspomnianą substancję dookoła Natomiast powietrze przepuszczane przez urządzenie odparowuje wodę W środku urządzenia jest jedna wielka mgła ale za to w efekcie końcowym uzyskujemy to o co nam chodziło czyli koncentrat w formie proszku
Zaletą takiego suszenia jest to że jest to proces szybki dzięki czemu suszony produkt nie nagrzewa się tak mocno i zachowuje swoje właściwości
Wszyscy wiedzą ze białko przy pewnej temperaturze denaturuje Zmienia swoją strukturę i tym samym właściwości (dlatego nie zalewa się produktów białkowych w szejkerze ciepłą a już na pewno gorącą wodą) a dzięki tej metodzie otrzymujemy niemal niezmienioną formę białka (niektóre zmiany zaszły wcześniej tzn podczas ultrafiltracji – podobno zmniejsza się ilość aktywnych enzymów)


Aby uzyskać izolat trzeba się trochę bardziej pomęczyć Izolaty zawierają powyżej 90% białka a przy tym o wiele mniej substancji pozostałych Aby tego dokonać korzysta się z mikrofiltracji w połączeniu z ultrafiltracją albo wymiany jonowej Mikrofiltracja i ultrafiltracja to procesy ponownie wykorzystujące membrany półprzepuszczalne Z tym że przy mikrofiltracji białko przechodzi przez membrany Zatrzymywane są cząsteczki większe takie jak tłuszcze Natomiast w dalszym etapie czyli ultrafiltracji zatrzymywane jest białko a reszta przechodzi dalej (podobnie jak w WPC) Tym samym pozbywamy się większej ilości substancji towarzyszących uzyskując pożądane zagęszczenie białek Kolejnym etapem jest suszenie rozpyłowe które już omawiałem

Ciekawą metodą jest wymiana jonowa która polega na doprowadzeniu białek do takiego stanu by były naładowane dodatnio lub ujemnie Przepuszcza się następnie ciecz przez kolumny wypełnione odpowiednią substancją naładowaną odwrotnie do białek - przeciwieństwa się przyciągają - dzięki temu białka zatrzymują się w kolumnie a reszta przez nią przepływa Kolejny etap to wymycie białek z kolumny odpowiednią cieczą która wyciągnie te białka W konsekwencji pozbywamy się tej cieczy i zostają same białka


To tak w dużym skrócie abyśmy wiedzieli jak powstaje nasze upragnione WPC i WPI :)

Zmieniony przez - FitMax_AB w dniu 2011-07-13 10:06:23
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Początkujący
Szacuny 1 Napisanych postów 239 Wiek 30 lat Na forum 15 lat Przeczytanych tematów 11602
A powiedz coś na temat mięsa. Czy jedzenie na okrągło fileta z kurczaka jest dobre? Ze względu na to co jedzą kury zanim trafią na nasz stół.
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Początkujący
Szacuny 3 Napisanych postów 1863 Wiek 11 lat Na forum 19 lat Przeczytanych tematów 10790
Witam, ja bym chciał poruszyć kwestię najważniejszego związku chemicznego w naszym życiu czyli wody.
Bez wody nie ma życia. Pytanie polega na tym: co jest wartościowsze dla człowieka woda mineralna niegaz co najmniej 700mg/litr składników mineralnych czy woda dostępna w owocach. Idealnym przykładem jest arbuz

I chciałbym się dowiedzieć, przeczytać jakiś wykład na ten temat, co o tym sądzicie, która opcja lepsza + argumenty
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Początkujący
Szacuny 2 Napisanych postów 369 Na forum 13 lat Przeczytanych tematów 3111
Więc w pierwszej kolejności odp na Twoje pytanie Tomek-timi

Odnośnie kurczaka...


Jeżeli chodzi o tematykę mięsa aby powiedzieć jakieś wnikliwe bądź zagadkowe rzeczy to musiałbym się wczytać w lekturę W weekend akurat będę miał okazję porozmawiać z technologiem mięsa to może zarzuci mnie czymś ciekawym i wtedy z pewnością takowe informacje przekażę

A jak na chwilę obecną... uważam że to co napiszę poniżej będzie również wartościowe
Kurczak gości na talerzach ludzkości od dawna z tym że jego wielką ekspansję zaobserwować można było kilka lat temu kiedy to jego cena była niska a dostępność wysoka Jego zwiększoną dostępność zawdzięcza się m.in. paszom i odpowiedniemu doborowi zwierząt Poza tym poprawił sie sam chów i świadomość tego co należy robić aby kurczaki rosły niewiarygodnie szybko Tym samym gotowe ptactwo do uboju jest bodajże po 3 miesiącach - czasami szybciej Nie muszę chyba wspominać że kiedyś tak nie było Niekiedy na piersi z kurczaka możemy zobaczyć takie zielone barwy albo coś w tym stylu Jest to m.in. wynik zbyt szybkiego chowu

I teraz czy jedzenie kurczaka na okrągło jest dobre? Wszystko zależy ile tego jemy i co dodatkowo w ciągu dnia jeszcze spożywamy Jeżeli przyjmiemy ze codziennie jemy z trzy posiłki z udziałem mięsa (włączamy ryby) to nie widzę przeszkód a jeżeli uznamy to za swój priorytet i będzie to nasza główna strawa to już nie za bardzo Najważniejsza sprawa jaka się pojawia to fakt że jeżeli jemy stale to samo to robimy pewne braki w substancje w które dana żywność jest uboga Teraz inna sprawa kurczak to mięso szybkostrawne z małą zawartością tłuszczu Dzięki temu dostarcza aminokwasy w szybkim czasie i nie zawala nas tłuszczem Jednak z drugiej strony czy w ciągu dnia gdzie nie mamy treningu albo jesteśmy daleko w czasie od treningu czy zależy nam na szybkich aminokwasach czy raczej długo równomiernie uwalnianych jakie serwuje nam np wołowina? Kolejna sprawa to zawartość różnych składowych pokarmu Kurczak jest dość ubogi w porównaniu np do wołowiny w składniki mineralne takie jak np żelazo (a jak wiadomo żelazo najlepiej przyswajane jest z mięsa) A bez żelaza nie ma czerwonych krwinek a bez nich nie ma chociażby tlenu a bez tlenu nasze starania są mizerne Nie twierdzę że kurczak jest bezwartościowy pod względem żelaza (bo zapewne ktoś by mi mógł takie coś zarzucić) jednak z pewnością ma go mniej od wspomnianej wołowiny Kolejnym ciekawym składnikiem jest L-karnityna (wbrew pozorom nie służy tylko odchudzaniu i jest niedoceniona przez osoby ćwiczące a szkoda) Gdzie w kurczaku jej ilość jest mizerna a w wołowinie kosmicznie duża
Pojawia się pytanie dlaczego akurat przyjąłem wołowinę za element porównawczy Otóż zawsze czytamy w gazetach że kulturyści wyrośli na wołowinie i ma to z pewnością spore uzasadnienie Dlatego uważam że warto się do niej odwołać A kolejny motyw to cena Kiedyś mówiono że wołowina jest droga Jednak jakby ktoś dobrze przekalkulował to kurczak już wcale taki tani nie jest i doszedłby do wniosku że na wołowinę go stać (chociażby na mięso gulaszowe) cena kurczaka drastycznie w przeciągu dwóch lat poszła do góry i zrównuje się z cenami innych mięs Ma to przede wszystkim związek z rosnącym popytem na to mięso (gdziekolwiek nawet nie pójdziemy coś zjeść to mamy mięso z kurczaka - może jest to również wynik że łatwo i szybko idzie to przyrządzić) A ceny zawsze rosną z dwóch podstawowych powodów Albo czegoś jest za mało a się dobrze sprzedaje Albo też jest za dużo... ale sprzedaje się to na tyle dobrze że nie można zrobić specjalnie dużych zapasów A no i jest trzeci powód - tworzenie marki luksusowej (sztuczne jak dla mnie tzn nie uzasadnione kosztem materiału robocizny itd zawyżanie ceny) Zatem pod względami odżywczymi kurczak nie wypada jakoś mega super Wygrywa dostepnością smakiem łatwostrawnością prostotą przyrządzenia Jednak jeżeli ktoś pragnie lepszych efektów na siłowni polecam przeanalizować czy nie warto przerzucić się na wołowinę jako główne mięso (co nie znaczy że mamy popadać ze skrajności w skrajność i kurczaka od czasu do czasu również warto zjeść)

A jezeli chodzi o to kury jedzą...
Mozna by rzec że z pewnością nie trawę Karmi się je tak by rosły duże silne i zdrowe... podobno Naturalnie zgodnie z zasadą jesteś tym co jesz To co obecnie spożywają kury w hodowlach niestety nie przemawia za ich codziennym spożywaniem Mówi sie obecnie o zmniejszeniu podawania antybiotyków hormonów wzrostu Jednak prawda jest taka ze nie każdy hodowca może sobie na to pozwolić gdyż straty jakie odniósłby poprzez chorobę swojej hodowli albo zbyt wolne ich przybieranie na masie (im dłużej trzyma sie kurczaka tym więcej paszy trzeba w niego ładować a to są pieniądze) są zbyt ryzykowne...
Jeżeli ktoś jest smakoszem wszelakiego drobiu to podobno lepszym wyborem jest indyk
A tak na marginesie jeżeli ktoś myśli że w ten sposób - tzn z nastawieniem na intensywny bezchorobowy wzrost - żywi się tylko kury jest w błędzie Inne zwierzęta również są odpowiednio karmione i nie zawsze tym co byśmy chcieli Niemniej wydaje się że w tej dziedzinie mimo wszystko rządzą kurczaki
Nowy temat Wyślij odpowiedź
Poprzedni temat

Rywalizacja - LATO 2011 - wybieramy zwycięzce!!

Następny temat

Nadchodząca nowość marki FitMax!! BCAA+EAA w proszku!!

WHEY premium