Przeprowadzilem redukcje, zjechalem ze 100kg do 76, zostalo mi jeduynie troche bardzo opornego tluszczu na brzuchu, niesety stracilem tez troche miesni. redukscja trwala okolo 7 miesiecy po czym wszedlem na zero i trzymalem to zero przez okolo 2 miesiace. regularnie sprawdzalem wage i obwody raz w tygodniu i stalem rowno w miejscu. Dodam iz od jakiegos czasu nie waze dokladnie wszystkiego co jem, tylko kluczowe produkty wysokokaloryczne.
jakies cztery tygodnie temu zwiekszylem kalorycznosc na leki plus i zaczalem przybierac na wadze ko kilka seteczk tydgodniowo.
I przyszly swieta, tydzien w domu bez pracy i lekko sie pogubilem z dieta, ciezko sie oprzec tym wszystkim swiatecznym smakowitoscia szczegulnie po prawie roku ograniczania i odmawiania sobie pustych kalori. Nie zebym sie obzeral ale pozwolilem sobie troche wiecej niz bym chcial:)
dzisiaj na wadze 80!! w tydzien 2 kilo?
Pojawia sie konsternacja, nadal cwiczylem, nadal ciezko i regularnie a waga do gory, czuje ze chyba lekko sie zalewam,
z tad pytanie czy powinienem juz panikowac?
Owszem wyczuwam przyrost miesni ale tez i przyrost brzucha, plan byl taki zeby troche nabrac miesni i znowu poredukowac ale boje sie ze sie pogubie i zaleje za bardzo.
Jak dlugo powinienem trzymac plus zanim znowu pojade z redukcja?
siedzac w domu duzo pije, mozliwe ze te 2 kilo to nawodniony organizm? niewiem co myslec po tylu miesiacach mordegi niechce tego zmarnowac..
Jakies przemyslenia?
z gory dzieki.