i sprawa wyglada nastepujaco, ustawilem kalorie na 2500 i przez 3 tygodnie nie drgnalem na wadze, zwiekszalem kalorie i patrzylem co tydzien na wage (przytylem po miesiacu z 2-3 kg - lekko tluszcz poszedl do gory, po miesniach nie widac zebym nabral kg) i wtedy wazylem 73,5 kg, gdy waga stanela znow zwiekszylem lekko kalorie i nie wazylem sie w sumie z 3-4 tygodnie (dodajac co tydzien po troche kcal, poniewaz nie bylo efektow, teraz wynosi to 3500 kcal)
po tych 3-4 tygodniach kiedy stanalem na wadze, ukazala sie liczba 78
co wiecej, obserwujac swoje efekty (a raczej ich brak) w lustrze, ukazala sie tlustsza sylwetka (nie duzo, ale zawsze... brzuch lekko podlany oponka troche fatu po bokach ud, a miesni tyle co wczesniej (przed zaczeciem masy)
moj staz wynosi dokladnie rok, zaczynalem od 64 kg, praktycznie wszystkie miesniowe (jak i niestety tluszczowe) efekty przyszly w pierwszych 6 miesiacach
pozniej mialem takie etapy, ze w czasie masy zaczynalem robic redukcje (poniewaz bardzo razil mnie wyglad tluszczu, gdy zaczynalem robic znow mase , oczywiscie bardzo powoli dodajac kalorie, caly 'zredukowany' fat zaczynal powracac... i w kolo macieju)
trening staram sie czesto zmieniac, jesli wyjatkowo nie pasuje mi jakies cwiczenie (do zamiany) to zmieniam kolejnosc cwiczen, liczbe powtorzen (np z 12, 10, 8, 6 do ciaglych 12 ze stalym ciezarem)
mimo malej (jak dla niektorych hamburgerow :D), ilosci fatu, zle sie czuje tak 'podlany'... przerwac wiec mase na rzecz redukcji ? (juz chyba 4 w tym roku :x)
zapomnialbym powiedziec - cwicze przez ten rok na sucho, moze zaczac juz myslec nad jakimis suplami aby przelamac ten beznadziejny stan ?