Spoko temacik. Ronowicz,zapytam z ciekawosci tak ... byles w emiratach w jakis kontretnych celach tj nauka,relaks lub interesy z szejkami naftowymi ?
Mnie zdarza sie czesto podrozowac,do Tonego Halika to moze jeszcze mi daleko ale zjedzilem swoje i wiem co nieco na te teamty i chetnie sie podziele. Wiec ja czesto bywam w Belgii i jezeli chodzi o ulice tam to tak: Belgowie nastawieni niechetnie do przybyszow, uwazaja sie za leszych - normalka, bogaty kraj,bogata kultura.Lecz czasem od nich bije nacjonalizm i buta (nie chce tu generalizowac,mowie o przypadkach) w zwiazku z tym kilkakrotnie slyszalem jakies nieprzyjazne szepty jak porozumiewalem sie w publice jezykiem niemieckim, natomiast po polsku to legalnie glosno gadajac w pociagu czy tramwaju nie budzilem wiekszej niecheci
byc moze nasz jezyk wydala sie im egzotyczny lecz egzotycznych to tam nie brakuje, oj nie brakuje hehe. Przecietny Belg,mlodziezowy to burak podobnie jak anglik. Duzo osob tam trenuje muay thai - bardzo popularne . Pewne zagrozenie na ulicy niosa markoanie. Sa dosc grozni,cwani na swych dzielnicach - wiadomo grupy wsparcia,czesto nosza noze i sa agrsywni zwlaszcza gdy wieczorem krecisz sie w ich miejscach czego nie polecam. Czesto mialem przejscia z marokanami na ulicy idac sam w nocy do sklepu po piwo, **** - nie umiem po arabsku ale wiedzialem co oni mowia i bylem dosc wkurzony bo nieukrywali ze mam problem, ale obeszlo sie bez ufff. Raz mialem starcie rowniez pod sklepem gdy z kuzynem wracalem, grupa mlodocianych marokan - no problemo ale motorek w dupie pozniej byl nogi za pas i go go go !!!
... Generalnie to w centrum miasta,na starowce i na Red LIght Districtach jest bardzo bezpieczne. Gorzej dzielnicach portowych i Casablance (dzielnice arabskie). Jest tak: chcesz dym z belgiem przyloz sie a bedziesz mial i to ostry z kazdym,krzywo popatrz to maroko.Owszem znam kilku marokan,bardzo sympatyczni ludzi.Marokanom i arabom zmienia sie mentalnosc jezeli chodzi o grupe. Bylem w Atwerpii, swietne miasto - polecam odwiedzic. Rozgrywane tez sa tam w tamtejszych magazynach portowych
nielegalne walki, wstep ok 30Eu + znajomosci. Lokalne odmiany UFC w brudnym wydaniu.
Hiszpania. Anglicy kolonizuja kurorty wypoczynkowe,masa problemow z nimi pijani,agresywni i po***ani na punkcie football pride.W Hiszpani bilem sie z anglikiem ok 40 lat (wyglad ala buldog,kolczyki + polo z rozhlestanym kolnierzem
MIalem na sobie tshirt Paris st. Germain.Zaczelo sie od wyzwisk ala ****in french, chcialem negocowac ale po tym jak rzucil mojego kumpla frytkami i powiedzial ****in poles to sie zaczelo. Dym sie dzial na ich terenie nas poczatkowo 5 + 3 szkotow ktorzy nienawidza anglikow (pozdrawiam Szkocje), potem musielismy uciekac i my i szkoci poszli w rozsypke - pogon kilkunastu angoli.Obylo sie bez szwanku,polska i francja pomszczone
Zachowanie anglikow w Grecji - podobne,przestrzegam.
W czechach moj znajomy zostal napadniety na ulicy przez murzyna !!! Obronil sie, lecz mial na karku kilku murzynow i bande cyganów. W czechach widocznie murzyni trzymaja sztame z ciawusami
GARY_25, Pozdrawia.
Moderator dzialu Combat / Samoobrona.
"Najwyższa galąz nie zawsze jest najbezpieczniejszym schronieniem"