Był to człowiek wybuchowy( przynajmniej miał dobrze dobrany pseudonim El Inca / Dinamita często można było przeczytać kolejną nieciekawą perypetie z jego życia jak to przeżył wypadek na motocyklu, pobił żonę, aż w końcu ją zabił. Już wtedy wiedziałem że to może być koniec jego kariery, choć nie ukrywam że miałem nadzieje że kraj w którym mieszka i jego ustrój może pozwolić mu ją kontynuować, jednak fakt że sam przyznał się do tego informując recepcjonistkę w hotelu, pokazuje jego odwagę, chociaż pewnie wiele osób się z tym faktem nie zgodzi ale mnie zawsze uczono się do przyznania winny, a on nie uciekł z miejsca zbrodni ale miał odwagę przyznać się do najgorszego! Pewnie wiele osób będzie się ekscytowało jego niesamowitym rekordem dwudziestu siedmiu zwycięstw przed czasem i aż osiemnastu w pierwszej rundzie, ale on zawsze był agresorem, a jego znakami szczególnymi był pressing, szybkość, refleks, technika i siła ciosu. Ja zawsze dzielę mistrzów na dwie grupy, mistrzów taktyki i świetnych techników, których nie zawsze wygrywają przed czasem ale w ringu nie zostawiają ku temu wątpliwości. Drugą grupą są pięściarze ekscytujący którzy dają świetne widowisko. A Edwin Valero z pewnością należał do drugiej grupy. Pewnie jak wielu z was żałuje faktu że nie zobaczymy jego walki z Mannym Pacquiao, walka dwóch niesamowitych pancherów którzy dali by niesamowite widowisko zapamiętane na wiele lat. Jednak jak zawsze niesamowity talent zawsze łączy się z czymś niechcianym i tak jak wielu czempionów i Valero miał coś co budziło lęk.
Zmieniony przez - bokser7393 w dniu 2010-04-20 09:44:30
Dopóki walczysz Jesteś zwycięzcą...