
Mike Tyson wyjdzie w przyszłym roku na ring federacji K-1 - podają japońskie media.
„Żelazny Mike", „Bestia" - to przydomki byłego mistrza świata w boksie Mike’a Tysona. Jego pięściarska kariera legła w gruzach, a sam zawodnik targany kłopotami z psychiką, narkotykami i tonący w długach dramatycznie poszukuje sposobów na zarobienie pieniędzy. Wybawienie może nadejść z Japonii. Federacja K-1 organizująca starcia przedstawicieli różnych sztuk walki chętnie widziałaby Tysona między linami. Termin: lipiec przyszłego roku. Zdaniem japońskich mediów, jego rywalem ma być inny Amerykanin o przezwisku „Bestia" - Bob Sapp.
To gigant mierzący dwa metry, ważący 160 kg. Obwód jego klatki piersiowej wynosi 153 cm, a bicepsu 65 - góra mięśni, która jest swoistą maskotką K-1. Choć dysponuje ogromną siłą (w leżeniu na ławeczce wyciska podobno 300 kg), to w konfrontacji z twardymi i dobrymi technicznie kick bokserami, zapaśnikami czy zawodnikami jujitsu, były futbolista amerykański traci wiele ze swego specyficznego „uroku".
Tyson już przed dwoma laty chciał konfrontacji z Sappem. Podczas gali K-1 w Las Vegas „Żelazny Mike" podszedł do ringu, wykrzykując, że zniszczy Boba. W czerwcu tego roku Mike przegrał jednak swój kolejny pojedynek bokserski - z Irlandczykiem Kevinem McBridem (Mike zarobił pięć milionów dolarów).
Po nim po raz kolejny zapowiedział zakończenie kariery. W K-1 może dorobić jednak do emerytury. Tym bardziej że ma wielomilionowe długi. K-1 nie jest jednak w stanie zapłacić mu więcej niż kilkaset tysięcy dolarów. Dobre i to?
"I try to catch him right on the tip of the nose, because I try to push the bone into the brain." (M.Tyson)