Od około roku stosuję "Trening siłowy bez sprzętu" Oliviera Lafaya. Miałem krótkie przerwy ale ogólnie efekty bardzo zadowalające. Teraz wpadłem, nie wiem czy na mądry, czy na głupi pomysł, aby dodać do tego "Nowoczesny trening siłowy" Iana Kinga i Lou Schulera. Ten pierwszy wykonuję 3x w tygodniu, więc zostają mi 4 wolne dni. I teraz pojawia się pytanie. Czy jest to dobry pomysł? Czy się nie przetrenuje? Obecnie jestem na cyklu rozpisanym przez Tadeusza Sowińskiego. Dieta jest, dobrze dobrane suple są, 8h snu jest, tylko czy to wszystko aby wystarczy, żeby zdążyć się zregenerować przed kolejnym dniem? Jestem młody, mam 18lat i 5lat doświadczenia z siłownią w tym równolegle 3lata ze sztukami walki na poważnie, które chwilowo odstawiłem, a pomimo tego nie jestem pewien. Jaka jest wasza opinia? Czy może lepszą alternatywą dla tego będzie ten pierwszy trening 3x w tyg.(trzeba dodać, że jest ciężki) + 3x w nietreningowe, aeroby na wzrost wytrzymałości i niedziela na odpoczynek. Jak się na to zapatrujecie? Gdzie są granice ludzkiej odporności na przemęczenie? Pewnie po 2tygodniach takiego trenowania sam się przekonam czy dalej podołam ale chce znać wasze opinie. Warto dodać, że mój kumpel robi trening siłowy 6x w tygodniu, do tego 3x trening sztuk walki co drugi dzień + 3x interwały HIIT pomiędzy treningami walki i co ciekawe daje rade. Wiadomo, że chodzi również o intensywność i długość takich treningów ale zdarzyło mi się im przyglądać i są wyczerpujące. Treningi siłowe zajmują mu przeciętnie 1,5h dziennie, trening sztuk walki, konkretnie muay thai również 1,5h co drugi dzień, a interwały 30min co drugi dzień + wiadomo rozciąganie, rozgrzewka.
Jak to wygląda z naukowego punktu widzenia, bądź waszych obserwacji? Jakie treningi najlepiej łączyć, gdzie jest granica eksploatacji ludzkiego organizmu, tak aby treningi przynosiły pożądane efekty? Celem jest aktualnie zbudowanie masy na cyklu 10tyg.
Pozdrawiam.