...
Napisał(a)
Specjalistą nie jestem i po ilości postów widać i po stażu na forum, a jak byś mnie zobaczył w realu, to i po tym widoku też by było widać, że jestem ni mniej ni więcej tylko leszczem. Ale z tego, co tu czytam w dziennikach i poradnikach, to odchudzanie, redukcja, nie mam pojęcia jak to nazwać, nie oznacza obcięcia kalorii do takiego niskiego poziomu. Mój wfista z kolei upiera się, że trzeba dostarczyć przynajmniej te PPM, żeby wszystko działało jak należy.
...
Napisał(a)
Dlatego piszę, bo wydaje mi się to za mało. Nic to, jutro się dożywię tak, żeby wyjść te 400-500 na minus.
...
Napisał(a)
Streszczając moją Wielką Historię, byłem gruby i ciąłem kalorie. Może nie tak drastycznie jak Ty tutaj, ale pewnie koło dwóch tysięcy się zamykało. Warto dodać, że jestem dzieciak, żreć powinienem dużo, bo rosnę i się rozwijam. Dużo, ale wartościowo i z umiarem. I z głową. I faktycznie waga spadła całkiem przyzwoicie, a razem z nią zwiększył się wzrost. Ale teraz zainteresowałem się ćwiczeniami siłowymi, nie tylko wytrzymałościowymi i zmieniłem podejście do jedzenia.
Najpierw pływałem intensywnie, a po przyjściu do domu żarłem, żarłem, żarłem. Ale nie czekoczekoladę, tylko twarogi z dżemami niskosłodzonymi takie pierdółki, które ogólnie kojarzą się ze zdrowym żarłem dla sportowców.
I w ciągu miesiąca na tym basenie coś mojemu organizmowi odwaliło, z kilku długości zrobiło się kilkanaście (jak byłem mały sporo pływałem, ale powoli, byle jak). Z treningu na trening miałem progres, i to nie jakieś małe kroczki, tylko takie SIEDMIOMILOWE! Zachęcony jadłem dalej, więcej, zachłanniej. Już nie chodziłem głodny jak przy moim Wielkim Odchudzaniu, a waga nie rosła! Pozbyłem się wyrzutów sumienia (pojawiających się przy każdym posiłku, ciastku, tłuszczu) i po prostu trenowałem ciężej. Szkoda, że tak mało spałem, bo wyniki mogłyby być jeszcze bardziej porażające. Tak przynajmniej myślę. I żałuję tego roku na diecie głodówkowej, bo mógłbym być teraz całkiem lepszym biegaczem...
Potem przestawiłem się na kulturystykę (zbyt dumnie nazwane, jakieś FBW od biedy, w domu, bo sztangę mam, sztangielki też, obciążenia ponad stówę też można nałożyć, bo tata kiedyś ćwiczył, ale ławeczki nie ma, klata - pompki) i myśląc o tym coraz poważniej (od półtora miesiąca) jem nawet więcej niż chodząc na basen, a schudłem!
/wykrzykniki mają podkreślić, jak bardzo się cieszę, że jem jak świnia, a chudnę/ ale to nie jest taka karma jak kiedyś. Kurczaki, ryż brązowy, kasza gryczana czasami. Twarogów dużo idzie, przynajmniej jeden na dzień. Słoiki od dżemów wypełniają piwnicę (po sezonie letnim będą zapełnione dżemami domowej roboty :D).
Dobra. Przepraszam. Muszę założyć swój dziennik i tam się wypisywać.
Podsumowując: "gdzieś czytałem, że ktoś czytał, że zacznij od powiedzmy normalnego zapotrzebowania kalorycznego, czyli sumy podstawowego zapotrzebowania, tych wszystkich współczynników i tych nadprogramowych aktywności i ucinaj pomału, czyli jak masz 2700, to od tego zaczynasz odejmować po te 200, żeby przyzwyczaić organizm".
A najlepiej to przeczytaj wypowiedzi kogoś, kto może być prawdziwym autorytetem. Wydaje mi się, ten temat będzie adekwatny i pomoże Ci wszystko sobie uporządkować:
https://www.sfd.pl/MASA,_SIŁA_CZY_RZEŹBA_JAK_ZACZĄĆ_WSZYSTKO_NA_TEMAT.-t829333.html
A jak już kategorycznie nie masz czasu na siłownię (Knife zakłada w temacie, że masz) to poczytaj o treningach interwałowych. "Kolega kolegi mówi, że czytał, że jakiś naukowiec powiedział swojemu koledze, że jak się biega interwałowo, to się mniej mięśni traci, a więcej tłuszczu spala'.
Trochę żałuję, że się odezwałem, bo nie powinienem, bo jestem za chudy w uszach, ale jakoś tak mnie ruszyło. Czas do kąpieli i do spania :P
Najpierw pływałem intensywnie, a po przyjściu do domu żarłem, żarłem, żarłem. Ale nie czekoczekoladę, tylko twarogi z dżemami niskosłodzonymi takie pierdółki, które ogólnie kojarzą się ze zdrowym żarłem dla sportowców.
I w ciągu miesiąca na tym basenie coś mojemu organizmowi odwaliło, z kilku długości zrobiło się kilkanaście (jak byłem mały sporo pływałem, ale powoli, byle jak). Z treningu na trening miałem progres, i to nie jakieś małe kroczki, tylko takie SIEDMIOMILOWE! Zachęcony jadłem dalej, więcej, zachłanniej. Już nie chodziłem głodny jak przy moim Wielkim Odchudzaniu, a waga nie rosła! Pozbyłem się wyrzutów sumienia (pojawiających się przy każdym posiłku, ciastku, tłuszczu) i po prostu trenowałem ciężej. Szkoda, że tak mało spałem, bo wyniki mogłyby być jeszcze bardziej porażające. Tak przynajmniej myślę. I żałuję tego roku na diecie głodówkowej, bo mógłbym być teraz całkiem lepszym biegaczem...
Potem przestawiłem się na kulturystykę (zbyt dumnie nazwane, jakieś FBW od biedy, w domu, bo sztangę mam, sztangielki też, obciążenia ponad stówę też można nałożyć, bo tata kiedyś ćwiczył, ale ławeczki nie ma, klata - pompki) i myśląc o tym coraz poważniej (od półtora miesiąca) jem nawet więcej niż chodząc na basen, a schudłem!
/wykrzykniki mają podkreślić, jak bardzo się cieszę, że jem jak świnia, a chudnę/ ale to nie jest taka karma jak kiedyś. Kurczaki, ryż brązowy, kasza gryczana czasami. Twarogów dużo idzie, przynajmniej jeden na dzień. Słoiki od dżemów wypełniają piwnicę (po sezonie letnim będą zapełnione dżemami domowej roboty :D).
Dobra. Przepraszam. Muszę założyć swój dziennik i tam się wypisywać.
Podsumowując: "gdzieś czytałem, że ktoś czytał, że zacznij od powiedzmy normalnego zapotrzebowania kalorycznego, czyli sumy podstawowego zapotrzebowania, tych wszystkich współczynników i tych nadprogramowych aktywności i ucinaj pomału, czyli jak masz 2700, to od tego zaczynasz odejmować po te 200, żeby przyzwyczaić organizm".
A najlepiej to przeczytaj wypowiedzi kogoś, kto może być prawdziwym autorytetem. Wydaje mi się, ten temat będzie adekwatny i pomoże Ci wszystko sobie uporządkować:
https://www.sfd.pl/MASA,_SIŁA_CZY_RZEŹBA_JAK_ZACZĄĆ_WSZYSTKO_NA_TEMAT.-t829333.html
A jak już kategorycznie nie masz czasu na siłownię (Knife zakłada w temacie, że masz) to poczytaj o treningach interwałowych. "Kolega kolegi mówi, że czytał, że jakiś naukowiec powiedział swojemu koledze, że jak się biega interwałowo, to się mniej mięśni traci, a więcej tłuszczu spala'.
Trochę żałuję, że się odezwałem, bo nie powinienem, bo jestem za chudy w uszach, ale jakoś tak mnie ruszyło. Czas do kąpieli i do spania :P
...
Napisał(a)
Tapczan (sorry, tak łatwiej pisać twój nick ) kcal zdecydowanie za mało. Powinieneś moim zdaniem zacząć od co najmniej 2x tyle ile wczoraj pochłonąłeś - o czym sam piszesz. Zacznij np. 2500 kcal i obserwuj co się dzieje.
Z resztą sam piszesz:
Teraz będzie to samo. IMO wytrzymasz tydzień, może dwa, a potem wiadomo - wir żarcia, efekt jojo itp itd.
Tak samo IMO spalacze tłuszczu i inne dodatki. Wg mnie na początek wystarczy wyczyścić miskę, dać określony rozkład BTW i kcal, dodać aktywności fizycznej i powinnno w zupełności starczyć. Fat burnery to IMO na sam koniec - "na sam szlif ostateczny".
Dobrze, że jest aktywność fizyczna. A nie dałbyś rady wrzucić tam jakiejś siłowni? Naprawdę może się przydać Oczywiście aero też ważne
To takie moje zadanie Powodzenia w dalszej walce
Z resztą sam piszesz:
TapChanKapitanie, to właśnie był powód porażek w poprzednich latach - zbyt duże restrykcje. Po 2-3 tygodniach pękałem i po diecie. Ale słodzik warto wypróbować - nie zaszkodzi raczej.
Teraz będzie to samo. IMO wytrzymasz tydzień, może dwa, a potem wiadomo - wir żarcia, efekt jojo itp itd.
Tak samo IMO spalacze tłuszczu i inne dodatki. Wg mnie na początek wystarczy wyczyścić miskę, dać określony rozkład BTW i kcal, dodać aktywności fizycznej i powinnno w zupełności starczyć. Fat burnery to IMO na sam koniec - "na sam szlif ostateczny".
Dobrze, że jest aktywność fizyczna. A nie dałbyś rady wrzucić tam jakiejś siłowni? Naprawdę może się przydać Oczywiście aero też ważne
To takie moje zadanie Powodzenia w dalszej walce
Dziennik:
http://www.sfd.pl/DT_kalik-t1087033.html
...
Napisał(a)
Właśnie o to chodzi, że byłem najedzony. Teraz zastanawiam się, jak skomponować dietę, żeby dodać odpowiednie składniki.
Na siłownię nie ma szans. Za 2 miesiące chcę wyjechać do Belgii na wakacje. Żeby mieć na opłatę siłowni muszę naprawić i sprzedać drugi samochód. To trochę zajmie, i raczej nie ma sensu zaczynanie ćwiczeń na siłowni na 1 miesiąc.
Na siłownię nie ma szans. Za 2 miesiące chcę wyjechać do Belgii na wakacje. Żeby mieć na opłatę siłowni muszę naprawić i sprzedać drugi samochód. To trochę zajmie, i raczej nie ma sensu zaczynanie ćwiczeń na siłowni na 1 miesiąc.
...
Napisał(a)
https://www.sfd.pl/-t858081.html
https://www.sfd.pl/SPIS_TEMATÓW_DZIAŁU_CROSSFIT-t882458.html
Białka 1,8 grama na kgmc, tłuszcz 1-1,2, węgle reszta do bilansu.
Zmieniony przez - Pandarek w dniu 2013-04-27 08:58:43
https://www.sfd.pl/SPIS_TEMATÓW_DZIAŁU_CROSSFIT-t882458.html
Białka 1,8 grama na kgmc, tłuszcz 1-1,2, węgle reszta do bilansu.
Zmieniony przez - Pandarek w dniu 2013-04-27 08:58:43
...
Napisał(a)
Pozątkowo lecisz na bilansie zerowym, obcinanie dopiero za jakis czas- i tak sadlo bedzie spadać, bo regularne posiłki.
...
Napisał(a)
Czas coś napisać, bo dawno nie było update'a.
Tak więc - staram się jeździć na rowerze po 3x w tygodniu (a w zasadzie to co drugi dzień), jem.... naprawdę różnie. Np. wczoraj wieczorem nie mogłem się powstrzymać od zjedzenia 3 kiełbasek z elektrycznego grilla + 2 kromki chleba i 1/3 piwa... Ale to wyjątek, normalnie na kolację do wyboru: jajecznica, 1/2 makreli wędzonej, serek wiejski z kromką chleba i rzodkiewką lub twaróg + Herbata słodzona 1 łyżeczką cukru (przywykłem) lub miodu.
Tak poza tym w czasie dnia zdarzy mi się 1 herbatkę wypić, reszta to woda (ew. 1/2 szklanki jakiegoś napoju po posiłku, ciężko wodą mi się popija jedzenie).
Waga: wczoraj wieczorem 93kg na pełno - co w odniesieniu do 94,5kg na pusto jest już postępem i motywuje do odmawiania znajomym pizzy z piwem :D A dzisiaj włączam też do treningów moje Twistery - co prawda nowe łożyska przyjdą dopiero jutro, ale dzisiaj jeszcze można stare dobić :)
Pozdro
Aha, no tak, prawie zapomniałem - jadę już tylko na jednym StackForce dziennie - przed treningiem. Rano zawsze zapominam wziąć Thermo Stimy, poza tym one śmierdzą straszliwie.
Zmieniony przez - TapChah w dniu 2013-05-09 19:36:19
Tak więc - staram się jeździć na rowerze po 3x w tygodniu (a w zasadzie to co drugi dzień), jem.... naprawdę różnie. Np. wczoraj wieczorem nie mogłem się powstrzymać od zjedzenia 3 kiełbasek z elektrycznego grilla + 2 kromki chleba i 1/3 piwa... Ale to wyjątek, normalnie na kolację do wyboru: jajecznica, 1/2 makreli wędzonej, serek wiejski z kromką chleba i rzodkiewką lub twaróg + Herbata słodzona 1 łyżeczką cukru (przywykłem) lub miodu.
Tak poza tym w czasie dnia zdarzy mi się 1 herbatkę wypić, reszta to woda (ew. 1/2 szklanki jakiegoś napoju po posiłku, ciężko wodą mi się popija jedzenie).
Waga: wczoraj wieczorem 93kg na pełno - co w odniesieniu do 94,5kg na pusto jest już postępem i motywuje do odmawiania znajomym pizzy z piwem :D A dzisiaj włączam też do treningów moje Twistery - co prawda nowe łożyska przyjdą dopiero jutro, ale dzisiaj jeszcze można stare dobić :)
Pozdro
Aha, no tak, prawie zapomniałem - jadę już tylko na jednym StackForce dziennie - przed treningiem. Rano zawsze zapominam wziąć Thermo Stimy, poza tym one śmierdzą straszliwie.
Zmieniony przez - TapChah w dniu 2013-05-09 19:36:19
Polecane artykuły