Mam straszny problem z lewym stawem lokciowym. W dziecinstwie zlamalem reke. Zrosla mi sie krzywo. Chodzilem na rehabilitacje ale nic niepomoglo. Problem skupia sie na tricepsie a wlasciwie to chyba na sciegnach. W ogole nie mam szans na wyciskanie francuskie. czy tez wyciskanie sztangielki zza glowy. Bo albo czuje straszny bol i jakby przeskakiwanie, strzelanie w lokciu, albo miesien jakby w ogole niereaguje. Dodam ze podczas cwieczen na bioceps jest wszystko ok.
Co moglibyscie mi doradzic ?
Co moglibyscie mi doradzic ?
Nie dajcie sie namowic na kox - po co pozbawiac sie najcenniejszych klejnotow :D