>Nie szukajac daleko ale po co mu sala 24 na h ???
>Niech chowa sprzety do kantorka.
Można wynajmować salę w szkole, można sprzęt wrzucać do kantorka. My akurat tak robimy, z konieczności.
Bo patrząc z drugiej strony, można worek trzymać w kantorku i wieszać na stelażu na drabinkach, ale lepiej mieć więcej porządnych worków u siebie, na porządnym mocowaniu. A są np.
style kung-fu, gdzie są metody treningowe, w których korzysta się z kilku worków powieszonych obok siebie, tak by można się między nimi poruszać. Na swoim wlasnym obiekcie trudno coś takiego zrealizować, a co dopiero w sali wynajmowanej w szkole.
Manekiny do Wing Chunu też można teoretyczie trzymać w kantorku i mocować prowizorycznie do drabinek, ale to jest prowizorka, a nie jak to powinno być faktycznie.
>Co do pieniedzy to radze sie zorientowac jaka GRUBA kase siekaja na sekcji.
Jeśli chodzi o kasę, to nie znam dokładnych cen w Krakowie, a nawet gdybym znał to nie mam wglądu do księgowości tamtejszych klubów. Ale wiem parę rzeczy. Na przykład to, że szkoła Wing Chun musi polegać wyłącznie na składkach. A na przykład klub taekwondo, który startuje w zawodach znacznie łatwiej dostanie dotacje i wsparcie sponsorów (generalnie dyscypliny, które mają związki sportowe mają łatwiej, dyscypliny olimpijskie jeszcze łatwiej - łatwiej się przekonuje ludzi, żeby sypnęli kasą niz w.przypadku czegoś uprawianego przez niewielką garstkę pasjonatów, jak to jest w przypadku większości styli kung-fu, zwlaszcza w przypadku styli, gdzie nie robi się zawodów, jak Wing Chun). Do tego jeszcze dochodzi liczba zainteresowanych treningiem danego stylu. Więc porównanie oplat w klubach, które dostają dotacje i mają sponsorów z opłatami w tych klubach, które w całości utrzymują się ze składek, niekoniecznie musi mieć sens.