UFC 59 nie było, na szczęście, galą "bogatą" w kontuzje, jednak, jak się okazuje, oprócz tych, którzy dopiero po walkach trafili do szpitala, także przed swoimi walkami niektórzy zawodnicy złapali nieciekawe kontuzje...
Nowy mistrz UFC wagi ciężkiej - Tim Sylvia - przyznał się, że do walki z Andrei'em Arlovskim wyszedł ze złamaną ręką! "Parę tygodni temu, podczas treningu, Ben Rothwell kopnął mnie i złamał kość w prawym ramieniu". Sylvia na szczęście był w stanie podjąć walkę i sprawił wieeeelką niespodziankę nokautując Białorusina!
Po zwycięstwie, Amerykanin, chcąc uczcić zwycięstwo, rzucił pierwszą piłkę podczas meczu baseballowego pomiędzy jego ulubionym zespołem Dodgers a Giants z San Francisco.
"Byłem bardziej zdenerwowany rzucając tę piłkę, niż wtedy, gdy walczyłem o tytuł" - powiedział Sylvia.
O kontuzji Tito Ortiza dowiedzieliśmy się z wywiadu, którego udzielił po walce i jak wiadomo z jego więzadłami w kolanie jest nie za dobrze. Powracający do UFC zawodnik przyznał, że wychodząc do drugiej rundy już czuł, że z kolanem nie jest za dobrze, ale jak sam stwierdził "zawalczył z tym(psychicznie)" i wywalczył zwycięstwo przez niejednogłośną decyzję.
Jego przeciwnik, Forrest Griffin po walce trafił do szpitala. Odniósł trochę obrażeń po niesamowitej walce z Tito. Skończył z czterema szwami nad okiem i powiedział, że "będzie ok".
Jeszcze jeden zawodnik, oprócz Forresta, wylądował szpitalu. Był to Nick Thompson, który zaliczył nieprzyjemne rozcięcie po łokciu, który był jednym z ostatnich uderzeń, jakie zadał mu Karo Parisyan. Aby je "załatać" lekarze założyli mu 6 szwów nad lewym okiem.
Były moderator Sceny MMA i K-1 oraz elita SFD.