miał dosyć duzy dostęp do koksu.W tamtym okresie już co nieco wiedziałem o "soku" ale jeszcze mnie to całkiem nie korciło.Po kolejnym roku treningu na sucho zaczęło mnie juz bardziej korcić. Znajomi zaczeli nagle rosnąć w oczach a ja prawie stałem w miejscu. Zaczęły sie hasła w stylu "wez trochę to urośniesz". Na szczęście jeszcze wtedy równieżnie
nie zdecydowałem się "wziąść". Jednak już kilka miesiecy póżniej kolega miął tzw "okazję" bardzo tanio do sprzedania 5 ampułek deci 200ml.No cóż kupiłem to . I już tydzień póżniej wziąłem 1 strzał . Hmm po 6 tygodniowym łagodnym cyklu z samej deci było ok, przytyłem pare kilo i dołożyłem tez kg na sztange...Spodobało mi się..Sprawdziło sie powiedzenie że ci którzy raz ćwiczyli na koksie zaczynają rozumieć że na czysto to jest bez sensu.Brak zakwasów ,rośnięcie w oczach ( i na wadze) dokładanie kilogramów itd. To było to! Póżniej były kolejne cykle meta+omnadren, sam omnadren,tesosteron i różne kombinacje tych środków.Na szczęście chyba należe do ludzi troszke madrych ) i moje cykle w porównaniu do cykli z gazet i od kolegów z siłowni to były drobnostki.Jednak jak dla mnie było to to czego potrzebowałem.Były lepsze i gorsze cykle.1 musiałem przerwac z powodu zbyt dużego odkładania wody w okolicach prostowników grzbietu (uniemożliwiało mi to ćwiczenie).Reszta cykli była ok.Spadki były oczywiście ale po każdym cyklu byłem na plus.Silniejszy i cięższy o pare kilo. Po 2-3 latach treningów na soku (nie non stop,robiłem góra 3 krótkie cykle w roku )doszedłem do 97 kg wagi. Jak na mnie to było to za***iście dużo zwłaszcza że jestem nie najwyższego wzrostu.Postęp z 70 kg do 97 był zadawalający. Zwłaszcza że jakichkolwiek długotrwałych skutków ubocznych "brania" nie widziałem.
Ostatni swój malutki cykl (sama meta) zrobiłem na te wakacje -pod koniec czerwca.I.........Uwaga postanowiłem że to będzie mój ostatni cykl!!Tak panowie podjałem ta decyzje sam ,nie zmuszany np stanem zdrowia po koksach itd.I jestem z tego happy.Zastanawia mnie właśnie teraz fakt czy forumowicze (biorący) zastanawiali się nad tym że kiedys ,prędzej czy póżniej wypadało by przestac brać.Czy to z powodów zdrowotnych czy tez wymuszone to będzie sytuacja zyciową itd. A wtedy hmm z doświadczenia znajomych biorących już np z 10 latek i robiących to nawet trza przyznać z głową widać jak po prostu trenując na sucho
maleją w oczach. Potrafią w ciągu roku stać sie prawie normalnymi przeciętnycmi mężczyznami (chodzi o mięśnie).I to przyczyna nie tkwi w tym że całkowicie zaprzestają treningu (bo tak nie jest) , ale najprawdopodobniej w tym że organizm "tucznony" latami na sztucznych hormonach tak szybko (albo i wcale) nie chce utrzymywac niepotrzebnej
masy a już napewno jej rozwijać. Powrót do normalności może trwac latami po długim koksowaniu. A wiadomo jak koksiaż sie przyzwyczai do "lekkiego" treningu na soku to za bardzo sie nie chce trenowac na sucho. Wiem po sobie że już po 1 roku mój trening wyglądał tak że to co zbudowałem na soku to w czasie treningu na sucho tylko próbowałem zatrzymac i nic więcej nie rosłem w tych okresach wogóle. To były tylko
okresy "utrzymania" i czekania do następnego cyklu. Z rozmów z wieloma znajomymi wiem że u nich to wygląda podobnie (choc pewnie i są wyjątki ale to już inna sprawa) . Więc w końcu wiedziony różnymi powodami postanowiłem skończyć z sokiem.Teraz trenuje na sucho (+ odżywki), zacząlem grac w kosza i siatę , bo po moim kilkuletnim dążeniu do dużej masy moja kondycja spadła do zera.Tak pamiętam to uczucie jak po cyklu stawałem na wadze i tak przeciętnie 5 kg cięższy byłem dumny z siebie.
Ale jak miałem gdzieś podbiec to już było to gorzej heeh.Jak na razie jest licho , ciężko sie trenuje , schudłem już 5 kg (ale to raczej od kosza)
siła tez troszke podupadła ale są i plusy. Pojawiła się dobra rzeżba, Większość znajomych mówi że wyglądam o niebo lepiej niż gdy byłem "zapasiony"
Teraz gdy już na siłe nie dążę do bezsensownego nabijania kilogramów może mi sie uda zrobić "sześciopaka" na brzuchu bo na koksie było to trudne (heeh zawodowcom sie to udaje )
Więc pytanie brzmi czy zastanawialiście się kiedy przestaniecie? I jak to będzie? Czy nie będzie to tak że po kilku latach brania nie bedzie wam się wogóle chciało trenować na sucho (bo po co) i byc może spadniecie i to grubo z tak ciężko wypracowanej masy. Może lepiej o
tym pomyślec wcześniej . I spróbować przejśc na "natural"? Wtedy jest szansa że za pare lat jeszcze coś z tego mięcha pozostanie!!
Oczywiście to moje subiektywne zdanie i nie każdy się z tym będzie zgadzał.Wyprzedzając wasze zarzuty . Ja nie żaluje tego że brałem! Jeśli bym cofnął czas zrobiłbym to ponownie. Przełamałem jakieś tam swoje bariery
ale teraz czas to ciągnąć dalej we własnym zakresie (w zakresie organizmu) Oczywiście będzie ciężko ale troszke sie już nauczyłem z tej dziedziny jak jest kulturystyka. I to będzie mój atut w dążeniu do dalszego budowania mojego ciała (wolniejszego heeh).Podsumowując moją historyjke (pewnie dla niektórych nudną).Zastanawiam się czy czasem patrzycie na przód? Przeciez jak zapewniacie i w to nie wątpie kulturystyka to wasze drugie życie. Jednak jak długo można brać? Kiedyś trza by było przestac .Myślicie co wtedy ? czy nadal bedziecie mieli zapał do pakowania jak wszystko stanie nagle w miejscu albo i zacznie sie drastycznie cofać?Nikogo nie krytykuje bo jak stwierdzilem wczesniej tez nie zaluje brania. Ale jestem ciekaw waszych opinii!
Pozdrawiam
KAIN
"Loved be few Hated by many But respect by all"