Mam pewien problem związany z ćwiczeniem klatki. Genetycznie moja klatka jest słaba a moje barki chętnie przejmują każdy większy ciężar, który na nią narzucę. Obecnie redukuje jeszcze z ok. miesiąc i będe zaczynać masę. Mam dość specyficzne pytanie związane z treningiem klatki. Podczas moich treningów (fbw 3 x w tygodniu) ćwiczę klatkę na każdym treningu. Z racji ideii treningu FBW staram się zwiększać ciężar z treningu na trening, ale problem pojawia się przy klatce. Nie jest to moja silna partia, moje maksy to ok. 85 kg na płaskiej. Ustawiam się do wyciskania myślę dobrze technicznie, spięte dwójki i pośladki, wygięcie pleców, łopatki razem, barki schowane i nieruchome. Tylko gdy zwiększam ciężar, jestem w stanie robić wystarczającą ilość powtórzeń, ale najlepiej "czuje mięsień" na niższych ciężarach. Np. jestem w stanie zrobić hantlami 27 x8, ale "mocniej" czuje klatkę, gdy zrobię wolniej 20kg x8. O dziwo tym 27 nie robie znacznie gorzej technicznie, po prostu nie czuje aż tak mocnej pompy, uczucia "rozerwania" i "zmęczenia" mięśnia. Koło 3,4 serii na większym obciążeniu czasem dochodzi lekki dyskomfort w barku (przy submaksymalnych ciężarach). Tu się pojawia moje pytanie.
Czy lepiej całkowicie dobrze i idealnie robić ją technicznie powoli progresując, czy może atakować wyższym ciężarem i ignorować te odczucia ? Jest to dość nietypowa rzecz, której nie jestem w stanie sam rozkminić, a słaba partia powoduje dość duże zdenerwowanie ;x