Dzisiaj dzień podsumowań. Minął pierwszy miesiąc mojej pogoni za upragnionym zadkiem.
Dziejsza miska:
2100/195/85/140
Jeśli chodzi o dzisiejsze aktywności to na pewno będzie dużo jazdy rowerem po mieście. Planuję skoczyć jeszcze na basen albo saunę, ale nie wiem czy starczy mi i czasu, i sił.
A teraz
feedback:
1. dieta
Kiedy Martucca podała mi kaloryczność i rozkład BTW wywróciłam oczami i pomyślałam sobie - WTF
że niby aż tyle? Nie, no roztyję się na bank, roztyję...
Przyjęłyśmy, że:
2100/195/85/140 w dni, kiedy się obijam
2300/195/85/190 w dni, kiedy jestem na siłce
2500/195/85/2400 w dzień, kiedy ćwiczę dupsko.
Tymczasem (jak widać na załączonym obrazku) z dupska zeszło troszkę fatu, potraciłam kilka centymetrów na śmietniku i w sumie, to w dni 2100 chodziłam głoda (mimo, że zapycham się minimum kilogramem warzyw dziennie).
Suplementowałam się omegą-3 i BCAA. Ostatni tydzień jechałam bez BCAA (w ramach eksperymentu), ale to chyba nie był najlepszy pomysł - zwłoki trochę to odczuły i słabiej się regenerowały.
Na plus jest to, że ściśle się trzymam zaplanowanego jadła i nie zaliczam wpadek. Jednak jak chcę to potrafię
2. trening
Hmm, no inny niż ten, który miałam do tej pory. Było mi ciężko na początku pilnować przerw między seriami i tempa, później już weszło w krew. Nawyk długich odpoczynków z treningów 3boju był silny. Nowością dla mnie było zero biegania zamienione na dwa marsze po maksymalnym skosie w tygodniu. Wciąż nie mogę się przyzwyczaić, że trenuję TYLKO 3 razy w tygodniu, ale cel uświęca środki i będę robić wszystko, co mi Góra każe
Moje plecki trochę odpoczęły, ciało chętnie współpracuje z maszynami. Mam jednak sentyment do 3boju i ciężarów, brakuje mi wyciskania leżąc (ale za MC akurat nie tęsknię).
Mogę jeszcze dodać, że chyba dopiero pod koniec cyklu zaczęłam trafiać z ciężarami, na których powinnam pracować od samego początku...
zwłaszcza, jeśli chodzi o nogi. Łapy i plecy zawsze miałam słabe, toteż ciężary również są małe.
3. samopoczucie i ciało
W związku z pracą (i nadgodzinami niestety) śpię o wiele krócej niż kiedyś. Czasami 6 godzin snu to luksus, więc mam mało czasu na regenerację. Mimo to, kiedy się budzę, nie poruszam się jak pacjenci hospicjum i nie wyglądam jakbym miała zaraz umierać. Nie czuję się zmęczona jak po treningach 3bojowych - następnego dnia jestem jak nowa. Nie
garbię się już tak jak kiedyś (zauwaga mojego mężczyzny, więc wiarygodne). Skóra jędrniejsza i przyjemniejsza w dotyku. Mój mężczyzna wyraźnie zachwycony tymi wszystkimi zmianami.
4. pomiary
Jak widać - zeszło trochę ze śmietnika, prawe udo zaczyna gonić lewe. Dysproporcje wynikają z tego, że kiedyś często wypadały mi rzepki, prawa 3, lewa raz.
5. sweet foty
z dnia 1.04.2013
i aktualna - 4.05.2013
Wiem, że dużo pracy jeszcze przede mną. Ale za te wszystkie zmiany, jakie już we mnie zaszły -
Marta dziękuję!