Siema, siema
żyje i nawet ćwiczę
W środę poleciały plecy i można powiedzieć bicek.
TRENING:
1. MC
6x 50kg, 80kg, 100kg, 120kg, 130kg
MC chciałem dać na końcu treningu, a zacząć wyciągami, żeby spróbować odwrócić.
Wszedłem na siłownie, a tam sztanga wolna, wyciągi zajęte. No to robię.
Starałem się zejść niżej dupą niż zwykle i bardzo dopiąć łopatki.
Jestem z siebie zadowolony, dołożyłem 10kg do życiówki.
2. Przyciąganie drążka do brzucha (wiosło na maszynie?)
10x 8, 9, 10
9x 11
Dobrze wchodziło, chociaż niektóre serie lepiej niektóre gorzej, a starałem czuć się cały czas.
3. Ściąganie drążka wyciągu górnego do klatki
10x 7, 8, 9, 10
Szukałem idealnego ułożenia i chyba powoli zaczynam czuć i rozumieć to ćwiczenie.
4. Wiosło końcem sztangi
6x 40kg
8x 40kg
10x 40kg
Bez sensu to ćwiczenie u mnie, mocno obciążające dół pleców.
5. Wiosło hantla
12x białe
10x następne
Z plecami to na tyle. Potem chciałem bicka zrobić na modlitewniku, bo pamiętam, że kiedyś super czułem.
Biorę hantle i zaczynam. Lipa. Sztanga prosta, lipa. Sztanga łamana, całkiem ok.
To łamaną zrobiłem dwie serie, ale generalnie dużo lepiej mi wchodzą młotki czy hantle stojąc. Na razie modlitewnik zostawiam do trzymania na nim rzeczy.
Niemniej jednak coś tam spompowałem.
DIETA:
Zmieniony przez - Witasdrwal w dniu 2014-12-12 00:30:04