Wracam po ciężkim weekendzie. Nie wrzuciłem rozpiski z piątku ponieważ jest to dla mnie pracowity dzień. Zaraz po szkole siłownia, zdążę się na niej wykąpać i od razu prosto z niej ruszam w 2-godzinną podróż do pracy. W trasie jem obiad przygotowany tego samego dnia rankiem i jest to zarazem ostatni posiłek... Godzina 16 - ostatni posiłek, a tego też dnia będę pracował do 3 nad ranem. Pójdę spać o 4... Dobrze by było - czeka mnie oczywiście podróż do domu, a łóżko przywitam o godzinie 6.
Napisze tu trochę więc o piątku... Miało być pięknie. Chciałem trochę pokolorować ten smutny i trudny dzień i zaplanowałem refeed. Skok z 1850kcal na 2700kcal na pewno poprawi humor. Rozpisałem dzień wcześniej co zjem i pozwoliłem na wpisanie sobie WieśMaca. Właśnie tego potrzebowała moja psychika przed ciężkim dniem. Od rana rozmyślałem o tej porcji wołowinki. Rano podładowałem węgle, w szkole nie jadłem zbyt dużo, przed treningiem znowu wpadło parę węgli. Zapowiadał się piękny dzień i nawet problemy w szkole nie mogły go zepsuć. Nastawiłem się, że z wyższą podażą energii mój trening będzie łatwiejszy i dużo przyjemniejszy... Byłby gdyby nie kontuzja. Ćwiczenie numer 2 - martwy ciąg. 2 serie zrobione, czekała mnie ostatnia. Planowane 10 powtórzeń, ale po 5 nagle poczułem ogromny ból w prostowniku. Trening dokończony jednak ból nasilał się. Pracuję jako barman (jedynie w piątki w okresie wakacyjnym + parę dni przed i po). Nie obyło się tego dnia oczywiście bez przenoszenia, unoszenia i dźwigania wszelakich zgrzewek.
Cały weekend poświęciłem na leczenie. Końska maść + fotel do masażu zdziałały cuda. Ból czuję, ale nie powoduje on, że nie mogę wykonywać treningu - nie pozwolę sobie teraz na odpuszczenie ;). Więcej opiszę niżej.
TRENING A
Przysiady na maszynie Smitha - 10x92,5kg /// 8x97,5kg /// 6x102,5kg
Podciąganie szerokim nachwytem - 8x /// 8x /// 9x
Martwy ciąg - 5x57kg /// 5x77kg /// 5x77kg
Wyciskanie na ławeczce - 10x67kg /// 8x72kg /// 5x77kg /// 6x77kg
Rozpiętki - 10x15kg /// 8x17kg /// 7x19kg
(jedna hantla)
Arnoldki - 10x17kg /// 8x19kg /// 7x21kg
(jedna hantla)
Uginanie przedramion z supinacją - 7x15kg /// 7x15kg /// 8x15kg
(jedna hantla)
Dipsy - wersja na tricepsy - 10x5kg /// 8x7,5kg /// 8x10kg
Wznosy nóg - 30x
(nogi wyprostowane z przytrzymaniem w górnej fazie i wolnym opuszczaniem)
Jak już wspominałem trening po kontuzji. Przy każdym ćwiczeniu dawałem radę przy mniejszym bądź większym dyskomforcie w okolicach prostownika. Martwy ciąg odpuściłem jednak zdecydowałem się na powolnym wykonaniu ćwiczenia w celu sprawdzenia, czy prostownik sobie radzi i nie napadnie mnie straszliwy ból. Odetchnąłem z ulgą gdyż podczas wykonywania ćwiczenia ani przez chwile nie poczułem się gorzej. Zdecydowałem się nawet na podniesienie do 77kg. Planuję jednak zrobić przerwę, ok. 1 tyg bez martwego ciągu. Po tym czasie wrócę i zdejmę 10kg w każdej serii i będę wykonywał to powoli zwiększając i wracając do maxów.
Dzisiejszy trening to mój pierwszy trening o innej godzinie. Nareszcie mam opcje powrotu do domu, zjedzenia posiłku i udania się z powrotem na trening. Mam tam 25 kilometrów, więc to mi trochę utrudnia. Trening bardzo dobry, mimo kontuzji. Delikatnie czułem zwiększenie siły i poprawa ogólnego samopoczucia.
Na reverse przechodzę od następnego poniedziałku - to raczej pewne ;).
Pozdrawiam! Do zobaczenia!