Mawashi
B12 w jelitach powstaje w wyniku działania bakerii ale zdecydowanie za daleko w jelitach by organizm zrobił z niej użytek.
W warunkach normalnie funkcjonującego jelita, wszelkie substancje w tym witamina B12, która jest wytwarzana przez pałeczki jelitowe, biorą czynny udział przy rozkładaniu składników pokarmowych (tak jak enzymy trawienne), wytwarzają acetylocholinę, sprzyjają przyswajaniu przez organizm żelaza, wykazują stały wpływ na układ nerwowy.
Witaminy grupy B, w tym B12, nie tylko pełnią rolę ochronną, ale i typową jak na tą witaminę przystało.
Mówimy o prawidłowo funkcjonujących jelitach, to zapewni naprawdę dość
rygorystyczna dieta, jeśli ktoś uparł się tylko na rośliny. Osoby z różnych kręgów o których przeczytałem lub je poznałem, które są na diecie surowych roślin bardzo długi czas, nie wykazują ani jednego symptomu niedoboru witaminy B12.
To, że nauka podpiera się weganami czy wegetarianami jako dowód na niedobór tej witaminy to ja się nie dziwię, ani w żaden sposób z tymi dietami się nie identyfikuję. O niedobór moim zdaniem nie muszą się martwić ludzie spożywający rozdzielnie, o odpowiedniej częstotliwości i surową postać roślin, bo odpowiednia dieta zapewnia prawidłowe funkcjonowanie organizmu.
Surowe rośliny wcale szybko się nie trawią. Dobre źródło białka zwierzęcego będzie trawiło się podobnie, z tym że dostarczając korzyści dla organizmu. Poza tym, gdzie Ci się w nocy spieszy?
Żeby stwierdzić coś takiego, trzeba znać fizjologię trawienia białka i wiedzieć, ile białka pokarmowego zużywa się na budowę i wymianę zniszczonych tkanek organizmu, a ile na zużycie energii w przypadku spożycia.
Stwierdzenie, że pokarm białkowy obciąża organizm porównywalnie do roślinnego, to chyba nie za bardzo przestudiowałeś fizjologię trawienia białka. To spory kawał materiału, warty wglądu w niego. Dla odmiany znajdź gdzieś też fizjologię trawienia surowej postaci rośliny, będziesz miał porównanie co do ilości procesów w poszczególnych organach, do których trafia pokarm.
Przede wszystkim ponadplanowa praca nerek wskazuje na większe obciążenie przy spożyciu białka. 30-40% kaloryczności pokarmu zużywa się na rozkład azotu i wydalenie go z organizmu co nie istnieje w przypadku spożycia surowej postaci rośliny. Ponadto przyswojenie i wymiana aminokwasów wymaga znacznej ilości wolnej energii, a każdy atom azotu w czasie przechodzenia przez organizm powoduje rozpad licznych cząsteczek ATP i nieorganicznego fosforanu.
Jak przeczytałem twoje zdanie, że białko zwierzęce dostarcza korzyści, a rośliny w ogóle żadnych to już pomyślałem, że coś tu nie gra. Może źle zrozumiałem?
Pokarm białkowy coś przynosi (przede wszystkim białko) i coś odbiera, roślinny przynosi (witaminy, minerały i inne substancje pokarmowe w tym również białko, a wszystko to w najlepszej jakości, bo otoczone własnymi enzymami ułatwiającymi ich przetrawienie) i nie odbiera nic.
Historia pokazuje, że żyliśmy w różnych warunkach w tym co najmniej setki lat spędzonych na wyłącznie roślinach i jakoś nie wykazywaliśmy symptomów niedoborów białka, ani B12.
Skąd wiesz, że u Ciebie nie rozwija się patologiczny Twór? Masz lepsze podstawy od moich aby tak twierdzić?
Jestem pewien, że się nie rozwija, bo nie ma materiału potrzebnego do swojego rozwoju. Skoro wszystkie choroby potrafię sprowadzić do trzech przyczyn, a wszystkie je w swoim życiu zneutralizowałem, to nic nie ma prawa mieć miejsca.
Patologiczny twór powodujący raka potrzebuje do swojego rozwoju wytwarzającego się z gnijącego białka w jelitach metanu, który niszczy witaminy grupy B, które są swego rodzaju również ochroną przeciwrakową.
Doktor Gerzon w swojej książce "Leczeni raka" stwierdza, że na 10 tysięcy przypadków raka 9999 jest wynikiem wynikiem zatrucia własnymi masami kałowymi, a tylko jeden przypadek - zmian o charakterze degeneracyjnym, które wg. mnie również ma swoją przyczynę.
Puentując lewatywy i dość ciekawe doświadczenia na polu wypróżnień, temperatura wewnątrz ciała i parę innych symptomów zdrowych jelit mówią mi, że nie mam co się obawiać "patologicznego tworu". Stąd wiem :)
Zobaczymy za 20 lat Tylko co wtedy powiesz? Że jeśli stosowałby się do Twoich zaleceń miałby szansę dożyć do 100 w dobrej kondycji?
Nie jesteś w stanie udowodnić, że twoje rozwiązanie było by lepsze od tego, które z powodzeniem stosuje ktoś inny.
Uważam, że nie trzeba tu nic udowadniać, wystarczą proste fakty z zakresu zużywania materiału fizjologicznego organizmu w zależności od odżywiania.
Jeśli odżywia się standardowymi obiadami, to fizjologia trawienia białka (patrz wyżej) i białka ze skrobią na raz mówią mi, że gość zużywał ogromne ilości sił życiowych, które każdemu są dane w ograniczonej ilości, inaczej wszyscy byliby nieśmiertelni. Gdyby był bardziej oszczędny jadając prawidłowo, układ pokarmowy nie traciłbym dużych ilości energii życiowej na ponadplanowe czynności i w efekcie przedłużyłbym swoją młodość. Nie zużyłby swojego materiału tak szybko jak mu się to udało obecnie choć jego wynik robi wrażenie, to wierzę, że mógłby zrobić jeszcze większe.
Ludzie których znam i jadają oni prawidłowo, wyglądają o wiele młodziej jak na swój wiek. Głodówki odmładzają, urynoterapia odmładza, dieta również - to wszystko ma te same fundamenty i przy leczeniu jak przedłużaniu swojego życia - zaoszczędzona energia życiowa jest przeznaczana na leczenie jeśli organizm tego wymaga, lub po prostu zaoszczędzana na wykonywanie tych samych procesów z identycznym powerem jak za młodu co równa się podejmowaniu tych samych wysiłków czy braku zmarszczek z powodu przedwczesnego zużycia się materiału fizjologicznego :)
To tak w uproszczeniu.
Poza tym, wiesz ile substancji aktywnej pozostanie z moczu po jego przejściu przez układ pokarmowy?
Tak, hormony, stymulatory biogenne, witaminy, enzymy i inne substancje biologiczne produkowane w organizmie.
po co organizm pozbywa się tak cennych substancji z moczem, skoro mogły by pozostać w obiegu wewnętrznym.
Tak już jesteśmy stworzeni, że nasz organizm produkuje najlepszy płyn pod słońcem, które ma wiele właściwości nie tylko leczniczych, ale profilaktycznych. Szczególnie do myślenia dają substancje i ich natężenia, które pojawiają się wyjątkowo, podczas choroby. Tak samo, jak śpimy - bo organizm potrzebuje regeneracji, tak samo możemy używać własny mocz - bo organizm potrzebuje zdrowia i lepszego wigoru na lata starcze choć to akurat nie każdemu wydaje się oczywiste i nie wszyscy są świadomi roli własnej uryny.
Podajesz za przykład lud Hunza, więc może powiesz co konkretnie o nich wiesz.
Moje źródła to dziennikarka Renee Taylor, jakieś opracowania bodajże naukowca ze Szwecji, który przeprowadzał tam eksperymenty. Imienia i nazwiska nie pamiętam, bo w końcu był ze Szwecji
Może na coś się natknę, przytoczę. Więcej na razie sobie nie przypominam, ale pamiętam, że czytałem o nich z różnych miejsc.
Pamiętam jeszcze dwa inne, długowieczne i nie dotknięte aż cywilizacją, które wyróżniają się swoją dietą:
Vikambowie (zamieszkujący ekwadorskie i peruwiańskie Andy), Abchazowie (żyjący na wybrzeżu Morza Czarnego).
Nie czytałem o nich zbyt wiele, ale zaobserwowałem tendencję, że zdrowi i najdłużej żyjący to ludzie ludzie na diecie przeważnie surowych roślin. Nie chodzi o jakąś dyskryminację mięsa, tylko zgodnie z fizjologią trawienia białka dość dużo tu się zgadza i w teorii i w praktyce. Oczywiście tylko jeśli ktoś ma w planach wycisnąć jak najwięcej lat z siebie ;)
Jak ktoś lubi mięso, nie musi z niego rezygnować, tylko po prostu przestrzegać niuansów diety rozdzielnej, a na pewno wyjdzie na tym znakomicie.
To jakie warunki trzeba wg Ciebie spełnić, aby cieszyć się dobrodziejstwem azotu z powietrza?
Źyć zdrowo i jeśli organizm uzna, że potrzebuje źródła azotu, aby się przystosować do nowej sytuacji, będzie go miał.
Napisałem Ci szereg argumentów przeciw
Więc czynisz z naszej rozmowy walkę sceptyk kontra pan alternatywa?
Ja przedstawiam tylko własny pogląd i nikogo na siłę do niego nie przekonuję. Mogę najwyżej doradzić jeśli ktoś sobie tego życzy.
Znowu piszesz jakieś wymysły.
Ok, to twoje zdanie, bo ja uważam zgoła odwrotnie. Ot z tego co się orientuję, dysponujesz - przynajmniej w tematach pokroju lewatywa - obiegową opinią. Zresztą nie mam nic przeciwko, zupełnie normalne i spotykane chyba wszędzie, gdzie nogi nie postawię
To są tzw. uroki dysponowania wiedzą z góry odrzuconą przez oficjalną naukę.
x_pulse_x
hm co do hunza, wypowiedziałbym się ale nie chciałbym przekręcić słów antropologów na ich temat, w poniedziałem bede na uniwersytecie i zajde do katedry antropologii to dam trochę więcej, wydaję mi się że omawialiśmy ten temat [ jesli nie zapomne
Zdziałałeś coś? :)
Jestem ciekaw wyników, im obszerniej o tym napiszesz, tym lepiej. Nie obraziłbym się też na jakieś źródła za co z góry dziękuję
czyli jednak mosiek pije
Dość mocno wkroczyliśmy tu w strefę urynoterapii. Przypominam nazwę tematu, chętnie odpowiadam na pytania i ewentualnie coś tam sugeruję od siebie, ale nikogo nie zmuszam do swojego trybu życia. Jak ktoś uzna, że coś jest w tym co pisze, być może sam się dokształci i postanowi coś zmienić w swoim życiu. Od siebie mogę dodać, że warto zwrócić uwagę na niektóre aspekty, żeby poprawić jakość swojego funkcjonowania co osobiście uczyniłem i epitet "warto było" niewiele tu oddaje
shefu
Mosiek nie uważasz że naturalnym sposobem czyszczenia jelit jest spożycie np. kilku jabłek popijąc więcej niż szklanką wodę co dało by efekt naturalnej biegunki ?
To jest nawet naturalny sposób oczyszczenia organizmu, a nie tylko jelit, bo tak właśnie działa zdrowa dieta na niego w swoich początkach, kiedy organizm jest znacznie zanieczyszczony. Brzmi rygorystycznie jadać tylko jabłko na posiłek, ale mniej więcej właśnie tak to wygląda. I jeśli już, to bez popijania wodą, aby dobrze strawić dostały się pokarm.
Jednak nadal lewatywa, to lewatywa - dobrze współgra w pierwszych tygodniach takiego odżywiania, bo odciążenie jelita grubego znacznie wpłynie na lepsze samopoczucie i swobodniej postępującą pracą uzdrawiającą.
Mosiek ćwiczysz systemem HST ?
Ćwiczę przeróżnie. Co cykl, to jakieś zmiany niekoniecznie powierzchowne. Jedyne, co na razie pozostanie u mnie niezmienne w treningu, to punkt wydolności, technika nad ilość, umiarkowane, stałe tempo wykonania i czas między przerwami - dokładnie wtedy, gdy poczuję, że mogę (najczęściej do 2 minut starczy).
Zmieniony przez - mosiekjest w dniu 2009-01-11 23:31:08