Zaczęło się od tego, że wróciłam do antykoncepcji hormonalnej i natychmiast mnie napompowało wodą i miałam wyniki rzędu minus 0.3 punkta procentowego BF przez 2 tygodnie . Czyli dodupne.
Ostatecznie więc przy wzroście 165 cm i 54 kg m.c. zatrzymałam się - według mybodycomp.com - ciut poniżej 25%BF. Zaznaczam, że to z mybodycomp.com, bo ten serwis IMO trochę przekłamuje wyniki; chodzi mi o to, że jak oglądam fotki Lary, to mam wrażenie, że ja wyglądam podobnie jeśli chodzi o "zalanie mięśni" - a brzuch to mam nawet lepiej wyrzeźbiony - a Lara twierdzi, że ma 18% BF. Fakt, ja mam trochę większy zadek, ale czy tam jest to 7%BF? .
No w każym razie - niby chciałam zejść do 20%, ale ciało ewidentnie stawia czynny opór. Doszłam więc do takiego wniosku, że ten "opór" może wynikać z tego, że jednak sam trening siłowy to za mało, nawet przy dobrej diecie, a zimą nie miałam się jak aerobować. No więc kupiłam orbitrek i przerabiam kolejne grupy z postu Tyki o skuteczności metod odchudzania . Był więc już sam siłowy, który w połączeniu z dietą i pigułkami daje wyniki... no niby nienajgorsze, ale też nie powalające. Teraz robię same aeroby/interwały jakieś 3-5 x tygodniowo i zobaczę, jakie tu będą wyniki w połączeniu z tą samą dietą i pigułami. A w wakacje pewnie przerobię trzecią grupę: dieta+siłowy+aeroby/interwały. Teraz nie wyrabiam czasowo ze wszystkim.
Jest jeszcze jedna kwestia: doszłam do wniosku, że cel "20% BF" jest źle sformułowany i w miarę chudnięcia po prostu przestaje mnie motywować. Otóż "problem" polega na tym, że... ja w sumie jestem zadowolona ze swojego wyglądu Sporo schudłam w ub.r. i to co teraz widzę w lustrze, jest nawet trochę chudsze od mojego obrazu siebie, jaki mam w głowie i do jakiego jestem przyzwyczajona - więc każde patrzenie w lustro jest pewnym zaskoczeniem. Dalsze odchudzanie wychodzi jeszcze bardziej poza granice mojej wyobraźni i przez to trochę sama się de-motywuję.
Ostatecznie doszłam do wniosku, że redukcja [czy też każde działanie w kierunku zmiany sylwetki] powinna być dostosowywaniem ciała do obrazu, jaki ma się w głowie. No i ja muszę teraz - po pierwsze - zrobić przerwę w redukcji i przystosować swój obraz w głowie do tego, co już jest w lustrze, a po drugie - zmienić jeszcze bardziej to swoje wyobrażenie siebie w głowie w pożądanym kierunku i dopiero wtedy wrócić do redukcji, w sensie: dopasowywać ciało do tego nowego obrazu.
A mój nowy cel będzie raczej oparty o docelowe wymiary bioder i ud, a %BF będzie raczej drugorzędną sprawą.
A z tym upadkiem mięśniowym, to może rzeczywiście nie przesadzaj.
Zmieniony przez - Uka P. w dniu 2006-04-22 23:17:06
"Go ahead, make my day..."