Od początku muszę zaznaczyć - nie zmagam się z otyłością, nie jestem jej nawet bliska, więc porada z serii 'mniej jedz, więcej ćwicz' raczej się nie sprawdzi :)
Z racji wykonywanej pracy muszę bardzo dbać o wymiary i niestety teraz, po okresie letniego rozpasania dostałam warunek - wyszczuplenie ud i pośladków w 3 tygodnie. Oczywiście wiem, że nie da się palić fatu miejscowo. Bardziej jednak zależy mi na ujędrnieniu i rzeźbie, chociaż centymetrami też bym nie pogardziła :)
Jeśli chodzi o dietę - trudno nazwać to dietą. Dzienna ilość kalorii oscyluje na poziomie 1100, nie ze względu na rygorystyczne liczenie, a na przyzwyczajeniu. Bardzo trudno jest mi wcisnąć w siebie 2000 kalorii, które są niby standardem przy moim wieku i płci, jednak nie czuję się głodna, nie mam żadnych problemów zdrowotnych, więc uważam, że da się tak żyć. Moje jedzenie opiera się na dużej ilości warzyw i produktów białkowych. Nie jem pieczywa, ziemniaków, ograniczam ilość owoców do jednej porcji dziennie. Chudym, pieczonym mięskiem nie pogardzę, a wszelkie twarogi, serki wiejskie, czy jajka wcinam codziennie.
A jeśli chodzi o ćwiczenia - nie ukrywam, kiepsko. Zaczęłam jakiś czas temu callanetics, chociaż z tego co wiem, skupia się on przede wszystkim na wyrzeźbieniu.
Potrzebuję porady, jakie ćwiczenia zastosować (ew. zmienić w sposobie odżywiania się), by były widoczne efekty. Myślałam nad skakanką i stepperem, który akurat mam na wyposażeniu w domu. Obawiam się jednak, czy przy takiej ilości spożywanego białka, nie grozi mi odwrotność tego o co walczę - powiększenie wymiarów przez nadmierny rozrost mięśni.
Pozdrawiam :)