SFD.pl - Sportowe Forum Dyskusyjne

Życiowy wybór - co jest 'prawdziwą drogą karate'?

temat działu:

Sztuki Walki

słowa kluczowe: , , , , ,

Ilość wyświetleń tematu: 2373

Nowy temat Wyślij odpowiedź
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Początkujący
Szacuny 0 Napisanych postów 496 Na forum 20 lat Przeczytanych tematów 4333
Czy prawdziwa droga karate (termin szumny, ale będę go używał), to zgłębianie jednego, wybranego przez siebie stylu przez całe życie?

Czy może prawdziwa droga karate polega na tym, aby w pewnym momencie nauki danego stylu rozpocząć zgłębianie także innych sztuk walki?


Kiedyś (długo) byłem wyznawcą pierwszego z tych pogladów. W końcu, aby zgłębić jakiś styl karate, aby dojść w nim do perfekcji, trzeba ćwiczyć go ofiarnie przez dziesiątki lat.

Dziś skłaniam sie ku drugiemu podejściu. Dlaczego?
Fakt, że ograniczenie się do jednego tylko stylu pozwala nam oddać mu się bez reszty i naprawdę go z czasem zgłębić. Ale czy to jest prawdziwa droga karate? A może raczej: czy to jest 'jedyna słuszna' droga karate?
Czy adept karate nie powinien cechować się otwartoscią umysłu na inne sztyle i sztuki walki? czy nie powinien dążyć do rozwijania swojej sztuki, tak, aby stała się ona maksymalnie efektywna w jego własnym, specyficznym wykonaniu?

Każdy styl ma wszak swoje ograniczenia. A ludzie różnią się brdzo predyspozycjami psycho-fizycznymi. Zatem sztywne trzymanie się ram danego stylu karate może łatwo spowodować, że przestaniemy się w pewnym momencie rozwijać i doskonalić nasze umiejętności samoobrony, a zamiast tego poświęcać się będziemy głównie zgłębianiu technik i rozwiązań absolutnie nie pasująych do naszej konstrukcji pysho-motorycznej (aby np. zdać kolejny egzamin, lub udowodnić samemu sobie, że jednak damy radę je opanować). Z czasem opanujemy je zapewne, długo i cierpliwie ćwicząc, ale czy właśnie o to chodzi w drodze karate?

Jak to było kiedyś? Wielcy mistrzowie nie ograniczali się bynajmniej do zgłębiania jednego stylu. Uczyli się gdzie mogli i od kogo mogli, adaptując poznane techniki, asymilując te, które im osobiście odpowiadały i odrzucając te, które im nie pasowały. Tak powstała większość współczesnych stylów okinawańskiego karate.
Zapominamy dziś, że pierwotne założenia każdego z nich były ściśle dopasowane do specyfiki danego twórcy i właśnie dlatego był on naprawdę 'wielkim mistrzem' i poptrafił efektywnie posłużyć się swoim (dosłownie - swoim ) karate.

Adept karate poznawał zazwyczaj sztukę walki najpierw u jednego mistrza, potem zaś u innych. Następnie często wyjeżdżał np. do Chin i włączał do swojego karate poznane tam elementy kung-fu. Często znał i praktykował judo lub ju-jitsu i wzbogacał swój styl o jego elementy. Właśnie takie podejście sprawiało, że dawni mistrzowie byli tak efektywnymi wojownikami, a zarazem prawdziwymi 'twórcami' sprawiającymi, że karate było sztuka żywą i wciąż rozwijajacą się.

Czy dawni mistrzowie karate (to-de, okinawa-te), spotykając na swojej drodze mistrzów boksu angielskiego lub tajskiego nie uczyliby się ich sposobów walki, aby wzgogacić swoje karate? Sądzę, że często, pilnie uczyliby się od nich. Włączaliby do swojego karate wszystko to, co odpowiadałoby im psychicznie i fizycznie, i byłoby skuteczną techniką wzgogacająca ich styl. Wszak dokłdanie tak postępowali np. z kung-fu. Myślę, że włączaliby do swojego karate nawet techniki 'nieszczęsnego' bjj, jeśli tylko odpowiadałyby one temperamentowi danego mistrza. Bo drogą karate był ciągły rozwój i dążenie do samodoskonalenia, a nie fanatyczne zgłębianie jednego tylko stylu.

W dzisiajszych czasach, gdy style katrate są już w większości ukształtowane i rozbudowane, nieraz i całego życia nie starczy, aby poznać wszelkie zawiłości i rozwiązania danego stylu. Ale czy to oznacza, że powinno się ograniczać swój rozwój do poznawania wyłącznie tego jednego stylu?
Moim zdaniem nie. Oczywiście, jak już zdecydujemy się na zgłębianie jakiegoś stylu karate, to powinniśmy poświęcić przynajmniej kilka lat na jego regularne trenowanie.
Przychodzi jednak moment, kiedy opanowaliśmy podstawy i główne założenia wybranego stylu, na tyle, aby zdać sobie sprawę, że pewne z występujących w nim technik i rozwiązań wcale nam nie odpowiadają, zaś inne są dla nas znakomite i opanowaliśmy je w stopniu umożliwiającym ich efektywne wykorzystywanie. W tym momencie warto moim zdaniem zrobić to, co robili dawni mistrzowie - "wyruszyć do Chin". A mówiąc bez metafor - zacząć poznawać inne sztuki walki i włączać do swojego karate te rozwiązania, które najbardziej nam odpowiadają.

Mamy w tym względzie dużo większe możliwości, niż twórcy dawnego karate. Nie musimy płynąć za może. Wystarczy poodwiedzać kluby kung-fu, judo, sambo, bjj, boksu, itp. - co komu odpowiada. Można czerpać doświadczenia i rozwijać swoje karate (teraz już dosłownie - swoje), wzbogacając je o te techniki i rozwiązania metodyczne i taktyczne, które właśnie nam najbardziej odpowiadają. Tworząc w ten sposób swój sepcyficzny styl.
Co z tego, że to już, w pewnym momencie, nie będzie goju-ryu, shito-ryu, gosoku-ryu, kyokushinkai, czy shotokan? Jeśli nie zatracimy pierwotnego ducha naszego podstawowego stylu, jeśli zachowamy jego podstawowe założenia ideowe, jeśli wybierzemy z niego te techniki i rozwiązania, które nam odpowiadają i nadal będziemy je trenować i doskonalić, a za to wzbogacimy swoją sztukę walki o nowe, efektywne i przede wszystkim odpowiadające specyficznie nam elementy, zyskamy coś bardzo cennego - swój własny styl karate.
Bynaimniej nie po to, żeby go rejestrować czy nauczać , ale po to, aby swobodnie rozwijać się podążając drogą karate, bez żadnych sztucznych ograniczeń narzucanych współcześnie przez wiele stylów.
A że możemy stracić prawo używania nazwy naszego ukochanego stylu wyjściowego? Co z tego? Czy którykolwiek z dawnych mistrzów przejmował się nazwami trenowanych sztuk walki? Nie - i właśnie dzięki temu tworzyli oni swoje własne style.
Kultywujmy zatem tradycję, ale wzbogacajmy naszą sztukę o odpowiadające nam techniki, jeśli tylko mamy do nich dostęp, bo gdyby twórcy naszych styli taki dostęp mieli i gdyby techniki te im odpowiadały, to już od wieków byłyby integralnymi elementami naszych stylów.

Ja sam dochodziłem do tych wniosków przez ładnych parę lat, oscylując pomiędzy poczuciem fałszywej lojalności wobec mojego stylu i Mistrza, lękiem przed eksperymentami z innymi sztukami walki, intuicją nakazującą mi podjęcie poszukiwań nowych rozwiązań i zwykłą ciekawością innych sztuk walki. Intuicja i ciekawość jednak zwyciężyły i jestem z tego bardzo zadowolony.
Nadal praktykuję mój pierwotny styl (aktualnie głównie indywidualnie, ale to się zapewne jeszcze zmieni) jednak równie dużo, a często nawet więcej, czasu poświęcam na jego wzbogacanie, tak, aby przeistoczył się w naprawdę 'mój' styl karate, w którym zawarte będą naprawdę odpowiadające mi pod każdym względem rozwiązania, bogatszy o elementy z innych sztuk walki, uboższy zaś o elementy, które z przyczyn psycho-motorycznych nie były dla mnie optymalne.
Poczucie, że rozwijam się tylko w jednym kierunku (wspaniałym, ale jednak tylko jednym) zniknęło. Podobnie jak poczucie, że być może, przegapiam coś wartościowego i jednocześnie stosunkowo łatwo dostępnego.
Okazało się, że faktycznie tak było. Osobiście cieszę się, że odważyłem się to zmienić.

Oczywiście, jeśli ktoś woli do końca życia zgłębiać jeden jedyny styl karate i tak rozumie prawdziwą drogę karate - szanuję to.
Jednak ja uważam, że dopiero wyjście poza ramy jedengo tylko stylu pozwala nam w pełni się rozwinąć.
I to właśnie rozumiem przez podążanie prawdziwą drogą karate.

Ciekaw jestem waszego zdania w tej kwestii.
Pozdrawiam

PS
Marudnym co to nie lubią, jak zakładam podobne tematy na różnych forach od razu napiszę, że zależy mi właśnie na poznaniu opini karateków z sfd.
Ekspert SFD
Pochwały Postów 686 Wiek 32 Na forum 11 Płeć Mężczyzna Przeczytanych tematów 13120

PRZYSPIESZ SPALANIE TŁUSZCZU!

Nowa ulepszona formuła, zawierająca szereg specjalnie dobranych ekstraktów roślinnych, magnez oraz chrom oraz opatentowany związek CAPSIMAX®.

Sprawdź
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Znawca
Szacuny 41 Napisanych postów 10832 Wiek 43 lat Na forum 20 lat Przeczytanych tematów 38587
Yojimbo, prwddziwa Droga, bez względu na styl jest dla każdego inna.Jeden będzie tak jak ty optował za rozwojem ponad stylem, poszukiwał nowych rozwiązań, inny wybierze raczej zgłębianie wszelkich niuansów jednego stylu. Inny z kolei skupi sie tylko na wybranych jego aspektach. Dodakj do tego, jak zreszta napisałeś, predyspozycje fizyczne do wykonywania określonych technik, a utrudniające wykonywanie innych.I tak dalej i tak dalej. Możliwości jest multum.
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Początkujący
Szacuny 0 Napisanych postów 496 Na forum 20 lat Przeczytanych tematów 4333
Oczywiście. To są moje i tylko moje subiektywne refleksje.
Ktoś kto woli uzupełniać, niech uzupełnia, ktoś kto woli zgłębiać niuanse jednego stylu, niech zgłębia ten jeden.
Chciałem po prostu podzielić się przemyśleniami do jakich po latach doszedłem. Są to akurat przemyślenia dotyczące karate, ale oczywiście nie musi to dotyczyć wyłącznie karate.
Dla kogoś, kto np. nie ma predyspozycji do wysokich kopnięć, kto nie lubi stylów chwytanych, bo np. źle się czuje w sytuacji kiedy nie stoi w miarę twardo na ziemi tylko musi sie turlać, a za to "jak łupnie to trupnie" i lubi się bić, stylem idealnym na całe życie może być np. boks (oczywiście niekoniecznie w aspekcie robienia 'kariery' ringowej).
Pozdrawiam
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Specjalista
Szacuny 53 Napisanych postów 11379 Wiek 38 lat Na forum 22 lat Przeczytanych tematów 47331
prawdziwa droga karate dla mnie to stawanie sie coraz lepszym a co za tym idzie nie moze tu byc mowy o ograniczeniach i stylach

Były moderator w Stylach Tradycyjnych Uderzanych i MMA oraz byly czlonek "Elity"

...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Początkujący
Szacuny 0 Napisanych postów 496 Na forum 20 lat Przeczytanych tematów 4333
No mniej więcej to samo miałem na myśli, tylko Ty to ująłeś w oszczędniejszych słowach.
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Znawca
Szacuny 41 Napisanych postów 10832 Wiek 43 lat Na forum 20 lat Przeczytanych tematów 38587
ale "lepszy" oznacza bardzo wiele, bo niekoniecznioe zapozyczenia, ale właśnie perfekcyjnośc wykonania pewnego kanonu technik.
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
OloKK www.olokk.pl
Ekspert
Szacuny 122 Napisanych postów 34575 Na forum 22 lat Przeczytanych tematów 195972
Moją drogą jest walczyć, a co za tym idzie, nie ograniczać się i czerpać zewsząd to co by mi podchodziło. Chcę walczyć i chcę wygrywać i na to jest nastawione "moje" karate

OLIMP ENG-PL TRANSLATOR:
2 capsules 3 times daily = 4 kapsułki 3-4 razy dziennie

http://facebook.com/olokk
http://olokk.pl  http://bng-studio.pl 

...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Znawca
Szacuny 41 Napisanych postów 10832 Wiek 43 lat Na forum 20 lat Przeczytanych tematów 38587
Ale w którym momencie kończy sie karate, a zaczyna co innego, to juz inna sprawa. Boruta miał rację - zapożycza sie z innych styli co się da, a gotowy produkt ze względłów marketingowych czy może sentymentalnych nazywa sie "karate".
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
OloKK www.olokk.pl
Ekspert
Szacuny 122 Napisanych postów 34575 Na forum 22 lat Przeczytanych tematów 195972
To już sprawa umowna Karate mnie wychowało (dosłownie) i zawsze będę karateką, nawet używając technik BJJ czy Judo

OLIMP ENG-PL TRANSLATOR:
2 capsules 3 times daily = 4 kapsułki 3-4 razy dziennie

http://facebook.com/olokk
http://olokk.pl  http://bng-studio.pl 

...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Początkujący
Szacuny 0 Napisanych postów 496 Na forum 20 lat Przeczytanych tematów 4333
Jodan - A co to w ogóle jest "karate"???

Tylko nazwa zatwierdzona przez kilku mistrzów z Okinawy, z których niemal każdy robił co innego i inaczej walczył. (Choć pewne podobieństwa między ich metodami oczywiście też były. Być musiały.) Nazwa, w sumie, pewnej idei.

Ale większość z tych mistrzów trenowała u bardzo różnych nauczycieli (u kogo tylko mogli i uznawali, że warto). Wyjeżdżali do Chin i ćwiczyli kung-fu, trenowali judo i mieli w nim wysokie stopnie, ćwiczyli okinawańskie zapasy. Większość trenowała kobudo, niektórzy walkę mieczem i łucznictwo (w zależności od stanu pochodzenia). Gdyby znali jakichś mistrzów boksu, którzy byliby w stanie ich pokonać, albo mistrzów bjj, to także by się od nich uczyli. To raczej pewne.
Ale w tamtych czasach przepływ informacji i możliwości podróżowania były stosunkowo ubogie. Karatecy włączali zatem do swojego karate wszystko co mieli pod ręką i co im akurat pasowało, ze względu na ich mentalność i cechy fizyczne.
A potem ten miszmasz nazwali "karate". Czyli "pusta ręka", coby sobie to odróżnić od np. kobudo i judo. Ze względów prestiżowych zapewne, a może już i finansowych.

Dopiero potem karate się niestety ujednoliciło, zubożało i zaczęło narzucać trenującym kanony poszczególnych stylów. Pierwotne karate tworzyły osobowości wielkich mistrzów, którzy nie gardzili żadnymi nowymi, skutecznymi metodami walki. (I między innymi dlatego zdarzało się im pokonać judokę, wielkiego i zaprawionego w bitkach marynarza, lub boksera.) Zatem nie zgadzam się z twierdzeniem, że karate kończy się, gdy doda się do niego techniki z taja, z sambo itp. Ono się właśnie dzięki temu rozwija w sposób zbliżony do tego w jaki rozwijało się na Okinawie, w zamyśle swoich prekursorów.
I naprawdę mniejsza o nazwy, bo "karate" to po prostu "puste ręce" i to, że ktoś włącza do niego judo i ju-jitsu nie sprawia, że przestaje ćwiczyć karate, jeśli dalej chce tak twierdzić (patrz np. Soeno). On właśnie realizuje ideę karate tak, jak była ona realizowana kiedy powstawało ono na Okinaiwe.

Pozdr
Nowy temat Wyślij odpowiedź
Poprzedni temat

poprawienie siły ciosu

Następny temat

odzywki boks

WHEY premium