sztuki walki- obrona czy rozrywka

są sekcje gdzie przez pierwszy rok nie uczysz się walczyć, tylko przygotowujesz ciało, więc rok nic nie znaczy w walkach, można mieć ciało przygotowane, ale w psychice strach.

z pustego nie nalejesz...

to jest calkowita racja ze to co sie robi w sekcji i jej podejscie do treningow .....to jedno .....a drugie to predyspozycje i stopien zaangazowania ....

ZgreD

Nie wiem za wiele o tych gościach z judo bo widziałem ich tylko raz. W każdym razie dali sie podejść. Jeden skończył po mata leo a drugi po dźwigni na noge. Kolesie od wing chun trenowali ok. roku.

There can be only one!

Ja mowielm o CWICZENIE przzez rok SZTUKI WALKI (czytaj tez sportow itp).
CWICZENIE - czynne przykladanie sie do treningow + gleboka analiza i interpretacjia wiedzy zdobytej.
SZTUKI WALKI -trenowane w sekcji na poziomie ,gdzie trener wie co robi i jak robi.
A pytales sie czy z twim doswiadczeniem mialbys szansa,no to mowie- nie mialbys.

Moderator działu Sztuki Walki i Gry Komputerowe

Dziwne historie opowiadasz )

Ronowicz masz racje ale trzeba być ostrożnym. Jakiś czas temu do naszej sekcji na przykład przyszedł koleś w dresiku i powiedział że chciałby poćwiczyć. Dostał do pary chłopaka który ćwiczył od dwóch miesięcy i w czasie sparingów dostał od niego takie baty że ledwo wyszedł z sali. Po treningu zapytaliśmy się go czy coś trenował bo nawet nieźle szedł mu kihon. Okazało się że gość trenuje od siedmiu lat gosoku-ryu i przyszedł z kumplem na trening (ten drugi siedział na ławeczce i robił zdjęcia) bo robią dla lokalnej gazety artykuł o sekcjach sztuk walki. Potem dowiedziałem sie że on te treningi tam prowadzi, a w gazecie ukazało się stwierdzenie że jesteśmy sekcją reprezantacyjną nawet jak na tak marny styl jak kyokushin...

There can be only one!

"Nie ma odpornych na ciosy, sa tylko zle wyprowadzone ciosy"

Kazdy kto co kolwiek trenuje musi liczyc sie z tym ze trafi na silniejszego, osobiscie raczej unikam zadym na ulicy choc w gronie znajomych uchodze za dobrego zawodnika. Mialem kiedys sytuacje ,zanim jeszcze zaczolem trenowac - mianowicie w przejsciu miedzy peronami na stacji PKP mialem akcje z 5 kolesiami niebyli to zadni herkulesi poprostu pieciu leszczy chcialo popisac sie przed panienkami jak to dokopia jednemu chudemu punkowi, akcja skonczyla sie tak ze wymieklem i mysle ze teraz po latach treningu moja reakcja byla by podobna choc jestem pewien ze niezle bym ich zalatwil. Poprostu dojezdzalem do tego miasta do szkoly i lepiej bylo sobie odpuscic niz meczyc sie z tymi frajerami do konca szkoly.
Mysle ze kazdy mial kiedys podobna akcje - to nie jest strach to poprostu zdrowy rozsadek !!!

Trenuję(jj) niecały rok dla obrony i po prostu przyjemności, bo po tak krótkim okresie raczej trudno mówić o skutecznej samoobronie.
Co do zadym, to mój znajomy dostał ostatnio niezły w****dol przed dyską. Trochę sie na***al, wykoczyl do bramkarzy(albo raczej oni do Niego) i koniec.. Oczywiscie jednego mimo wszystko rozłożył, ale na tym się skończyło. A On ma czarny pas w judo..(trenuje obecnie w Katowicach) Ale nie ma się co dziwić, alkohol źle "raczej" źle wpływa na formę..:)

Nicker

krasnal, latanie dłuższy czas z irokezem w tym kraju daje duuużą praktyke w walkach ulicznych, a swego czasu Jarocin był jednym dużym sparringiem wieloosobowym. inwencja w uzbrojeniu też była szokująca - od siekier przez maczety do kamienia na sznurku. A znalem zalogi tak honornych punkow, że woleli polec niż wymięc.



no gods no masters