...
Napisał(a)
No niestety w tym roku sobie nie pojeżdżę, kasy brak. mógłbym jedynie kupić rower górski a chce szosę więc w styczniu planuje kupić i zacząć już wtedy jeździć, a na lipiec zaplanowałem małą wycieczkę tylko nie wiem czy to się może udać, bo odległość wynosi 7777 km ale w linii prostej drogowo prawie 11 tysięcy, w trzy tygodnie zamierzam dojechać( ~500 km na dobę) więc od stycznia trzeba będzie ostro trenować żeby udało się dojechać w te trzy tygodnie.
...
Napisał(a)
Słyszałem o podobnych wyczynach tyle ze trwających dłużej niż 3 tygodnie.
Ja póki co 4200km,ostatnio zmieniłem oponki na zwijane i o wiele lżej się jedzie
Zmieniony przez - forx w dniu 2014-06-14 23:11:56
Ja póki co 4200km,ostatnio zmieniłem oponki na zwijane i o wiele lżej się jedzie
Zmieniony przez - forx w dniu 2014-06-14 23:11:56
...
Napisał(a)
Nie stać mnie na takie luksusy 500 kilometrów/dobe nic nie kosztuję, op*****lanie się, noclegi, zwiedzanie itd już tak. zresztą jadę sam nie to co Ci "wyczynowcy" którzy mają stu sponsorów, jadą w grupie, robią dziennie 200 km co drugi dzień i jest o nich głośno.
...
Napisał(a)
Wbrew pozorom takie wyprawy są całkiem kosztowne. Zapasowe dętki, opony,łańcuchy,jakieś izotoniki.
...
Napisał(a)
No bez przesady... żadne izotoniki nie są konieczne, wystarczy woda najtańsza/ ze strumyka jakiegoś itd i tylko tyle żeby mieć siłę trzymać średnią prędkość pozwalającą na jechanie 500 km w mniej niż 21 godzin(reszta sen, jak najkrótszy bo i tak będzie pod gołym niebem w różnych dzikich miejscach)
jedzenie najtańsze i tylko tyle żeby nie zemdleć/umrzeć z głodu przejechawszy 500 km na dzień, zanim nie dojadę nie będę mógł sobie pozwolić na luksus śmierci.
Dętka jak pójdzie to już trudno, umrę gdzieś z głodu 200 km od najbliższej wioski nawet nie dojechawszy do celu i nikogo to nie będzie obchodzić - jadę na własną odpowiedzialność.
Łańcuch na takim dystansie się przecież nie zużyje do końca.
Wiadomo, wygodnictwo i bezpieczeństwo kosztuję, ale jest też nudne i przewidywalne a tutaj pełen hardkor
Tym bardziej że powrotem nie muszę się martwić, pełen luksus zależy też ile będę miał na to pieniędzy za rok, jak będzie trochę więcej to bd można sobie pozwolić na większy komfort ale raczej na powrót nie starczy jakimkolwiek środkiem transportu w końcu to nie jest blisko może przesadzam z tym planem ale moja obecna sytuacja pozwala mi na robienie rzeczy które mogą się skończyć tragiczne z pełnym komfortem psychicznym
jedzenie najtańsze i tylko tyle żeby nie zemdleć/umrzeć z głodu przejechawszy 500 km na dzień, zanim nie dojadę nie będę mógł sobie pozwolić na luksus śmierci.
Dętka jak pójdzie to już trudno, umrę gdzieś z głodu 200 km od najbliższej wioski nawet nie dojechawszy do celu i nikogo to nie będzie obchodzić - jadę na własną odpowiedzialność.
Łańcuch na takim dystansie się przecież nie zużyje do końca.
Wiadomo, wygodnictwo i bezpieczeństwo kosztuję, ale jest też nudne i przewidywalne a tutaj pełen hardkor
Tym bardziej że powrotem nie muszę się martwić, pełen luksus zależy też ile będę miał na to pieniędzy za rok, jak będzie trochę więcej to bd można sobie pozwolić na większy komfort ale raczej na powrót nie starczy jakimkolwiek środkiem transportu w końcu to nie jest blisko może przesadzam z tym planem ale moja obecna sytuacja pozwala mi na robienie rzeczy które mogą się skończyć tragiczne z pełnym komfortem psychicznym
...
Napisał(a)
Coraz bardziej zastanawiam się czy kiedykolwiek jeździłes na rowerze.Nie przyjedziesz na pierwszym lepszym łańcuchu 11 tys km.Taki przebieg można osiągnąć na czymś pokroju campagnolo C9 (150 zl) lub rohloff(600zl) wiec nawet jeśli nie weźmiesz zapasu to trzeba od razu wrzucić któryś z górnej półki a to kosztuje ,a zapas i tak jest potrzebny w razie zerwania itp zdarzeń losowych,nawet jak pojedziesz na tanim łańcuchu wiecej niż 5 tysięcy to oprócz kasety poryje także korbę wiec że tak powiem zaoszczędzisz 150zl po to żeby potem wydać 300.No faktycznie darmowa jazda jak to nazywasz
Po drugie zapasowe dętki i parę opon to podstawa,jakieś podstawowe narzędzia,smary,apteczka,kasa na jedzenie, noclegi,nie wiem w którym kierunku się wybierasz wiec na temat wiz itp rzeczy się nie wypowiem. Poczytaj najpierw o takich wyprawach.Fajna sprawa aczkolwiek kosztowna .Pozdr
Zmieniony przez - forx w dniu 2014-06-15 20:05:33
Po drugie zapasowe dętki i parę opon to podstawa,jakieś podstawowe narzędzia,smary,apteczka,kasa na jedzenie, noclegi,nie wiem w którym kierunku się wybierasz wiec na temat wiz itp rzeczy się nie wypowiem. Poczytaj najpierw o takich wyprawach.Fajna sprawa aczkolwiek kosztowna .Pozdr
Zmieniony przez - forx w dniu 2014-06-15 20:05:33
...
Napisał(a)
Tak, jeździłem kiedyś na rowerze aczkolwiek miałem długą przerwę przyznaje ale nadal coś tam pamiętam. o wizach czytałem już spokojnie. kierunek wschód.
przeczytaj co napisałem o noclegach/jedzeniu. smar można wziąć bez problemu. zresztą za rok pomyśle nad tymi technicznymi sprawami, bo teraz za wcześniej żeby wszystko dokładnie planować
Zmieniony przez - Puchatek94 w dniu 2014-06-15 20:08:41
A co do mojej trasy to jej przebieg: DG- Olkusz- Miechów - Pacanów - Sandomierz - Zamość - Łuck - Kijów - Kursk - Voronezh - Saratov - Samara - Ufa - Chelyabinsk - Ishim - Omsk - Novosybirsk - Krasnoyarsk - Irkutsk - Chita - Khabarovsk - Władywostok(mój cel)
Zmieniony przez - Puchatek94 w dniu 2014-06-15 21:04:39
przeczytaj co napisałem o noclegach/jedzeniu. smar można wziąć bez problemu. zresztą za rok pomyśle nad tymi technicznymi sprawami, bo teraz za wcześniej żeby wszystko dokładnie planować
Zmieniony przez - Puchatek94 w dniu 2014-06-15 20:08:41
A co do mojej trasy to jej przebieg: DG- Olkusz- Miechów - Pacanów - Sandomierz - Zamość - Łuck - Kijów - Kursk - Voronezh - Saratov - Samara - Ufa - Chelyabinsk - Ishim - Omsk - Novosybirsk - Krasnoyarsk - Irkutsk - Chita - Khabarovsk - Władywostok(mój cel)
Zmieniony przez - Puchatek94 w dniu 2014-06-15 21:04:39
...
Napisał(a)
Chociaż tyle dobrze ze nie ma Alp po drodze
Zmieniony przez - forx w dniu 2014-06-15 21:54:28
Zmieniony przez - forx w dniu 2014-06-15 21:54:28
...
Napisał(a)
Puchatek94No bez przesady... żadne izotoniki nie są konieczne, wystarczy woda najtańsza/ ze strumyka jakiegoś itd i tylko tyle żeby mieć siłę trzymać średnią prędkość pozwalającą na jechanie 500 km w mniej niż 21 godzin
Stary życzę Ci jak najlepiej ale nie ośmieszaj się takimi wypowiedziami bo ktoś czyta i faktycznie uwierzy w to co piszesz i jeszcze wyjedzie w trasę po czym klepnie gdzie w środku lasu...Tak z pewnością na wodzie i sucharkach można mieć siłę przejechać taki dystans w takim czasie ,bądźmy poważni.Od samej wody co najwyżej trawa rośnie.Myślę że zwyczajnie masz czytających za idiotów którzy nic nie wiedzą nie umieją i nic nie widzieli,te średnie rzędu 42 na godzinę w ruchu miejskim,po pijackim sezonie,albo 500 km dzień w dzień bez przygotowania i wsparcia to wybaczysz jakaś kpina nie ze zwykłych rowerzystów a z prawdziwych zapaleńców a nawet zawodowców którzy wydają na ten sport dziesiątki czy setki tysięcy,jeżdżą dzień w dzień,odżywiają się a nie mają takich wynikow
Zmieniony przez - grg30 w dniu 2014-06-15 22:30:08
Zmieniony przez - grg30 w dniu 2014-06-15 22:31:57
...
Napisał(a)
Po pierwsze 42 km/h średnia 38 km to było w 2009 roku a pijacki sezon w 2011, to było w innych latach.
Po drugie zawodowcy ŚCIGAJĄ się z innymi ZAWODOWCAMI
a ja chcę tylko walczyć z kilometrami bez elementu ścigania się z najlepszymi ani z nikim. o sucharach tez nic nie wspomniałem
No i nie przesadzajmy 11 tysięcy kilometrów to nie jest jakaś duża odległość.
Po drugie zawodowcy ŚCIGAJĄ się z innymi ZAWODOWCAMI
a ja chcę tylko walczyć z kilometrami bez elementu ścigania się z najlepszymi ani z nikim. o sucharach tez nic nie wspomniałem
No i nie przesadzajmy 11 tysięcy kilometrów to nie jest jakaś duża odległość.
Poprzedni temat
Jedzenie po treningu
Następny temat
Kondycja - czy taki plan będzie odpowiedni?
Polecane artykuły