Zaczne od tego, że jest to mój pierwszy post na tym forum. Zarejestrowałem się głównie dlatego, ponieważ jest tutaj spora rzesza ludzi zajmujących się wszelakiej maści sztukami walki. Potrzebuje waszej porady.
Jakieś pare lat wstecz miałem wypadek na nartach. Wjechał we mnie gość i wy***ałem bardzo mocno potylicą (bez kasku) w oblodzony stok. Zbagatelizowałem sprawe, chociaż nie mogłem potem skupić wzroku przez najbliższych pare godzin (mroczki przed oczami niepozwalające dostrzec niczego - nawet pod samym nosem).
Wydaje mi się, że od tamtego czasu (niestety nie moge być pewny :/) zauważyłem u mnie pewną prawidłowość. Po uderzeniu mnie w głowe zaczynam odczuwać dziwny ból. Coś w rodzaju ścisku w środku. Poniekąd lekkie pulsowanie.
Dla przykładu kiedy dostałem otwartą dłonią dość mocną ****ę w bok głowy, ból utrzymywał się do następnego dnia. Później zanikał. Inny przykład. Sierp na szczęke z zaskoczenia. 2 sec black-out, leże na glebie, ból jest tak okropny że w zasadzie nawet nie mogę walczyć chociaż bym chciał.
Podczas sparingów tak samo, gdy dostaje w głowe jak gdyby na skutek przeciążenia (odskoku) głowy, automatycznie znów pojawia sie ból. Czy to jest normalne? Czy to jest normalny skutek uderzeń w głowe? Prosiłbym o odpowiedź, bo serio nie daje mi to już spokoju, a naprawdę chce trenować...
Pozdrawiam i z góry dzięki za pomoc tym, którzy poświęcą mi chwile.
"It's better to risk and fail than fail by not risking"