od jakiegoś czasu mam poważny problem z ułożeniem sobie odpowiedniej diety, wszystko czego próbuję przynosi umiarkowanie zadowalające efekty.
problem (chyba) bierze się z tego, że pracuję w klubie nocnym jako tancerka, co owocuje kompletnie wywalonym do góry nogami planem dnia i nietypowym rozkładem aktywności fizycznej podczas jego trwania.
najpierw konkrety:
Płeć : kobieta
Wiek : 23
Waga : 67
Wzrost : 167
Szacunkowy poziom tkanki tłuszczowej : waga domowa mówi 27%, waga na siłowni mówi 33%, zgłupiałam
Aktywność w ciągu dnia : praca
Uprawiany sport lub inne formy aktywności : 4 x tyg siłownia+aeroby, 2 x tyg cardio, basen albo aerobic
chcę zejść 5 kg albo jakieś 2-3% bf, daję sobie na to 5 tygodni, ale przeginać z tempem też nie chcę bo nie chcę żeby to się odbiło na moim źródle dochodu, czyli cyckach
sprawa wygląda tak że wstaję codziennie ok 13., jem śniadanie, potem następuje planowy trening (siłowy+cardio albo samo cardio), trochę czasu na załatwianie spraw tudzież od czasu do czasu na czilaut, na 21 jestem w pracy i tyram do 5 rano, w domu momentalnie padam na twarz i zasypiam.
kompletnie nie jestem w stanie okreslić swojego zapotrzebowania wobec tego jak pracuję. z grubsza polega to na tym że tańczę na scenie i tańczę klientom, ale raz w klubie mamy mało gości i siedze na dupie albo łażę, a raz jest sobota i tańczę raz za razem przez bitych 8 godzin tak że rano autentycznie ledwo wchodzę po schodach na trzęsących się nogach ale ogólnie pracę chyba można spokojnie zaliczyć do fizycznych
w związku z powyższym ustawiłam sobie limit kcal na 1800, z rozkładem B/T/W na kg masy ciała odpowiednio 2,4/1,3/1,3
dieta taka:
1.) śniadanie ok. 13:30
* owsiane 80 g
* jajo z teflonu
* mleko 0,5% 250 ml
* orzechy 15 g
B:27 T:22 W:63 / 560 kcal
**trening**
od razu po treningu jabłuszko :D
2) ok 17-17:30
* 200 g kury
* warzywa (kapusta kiszona, papryka, pomidory, sałata etc) circa 300-400 g
albo jeśli wybitnie nie mam czasu na gotowanie to kupna sałatka nicejska z tuńczyka, jajka i warzyw, zawiera małą garść grzanek, mogę brać bez dressingu :P
B:47 T:3 W:5 / 250 kcal
3.) przed wyjściem do pracy ok. 21
* twaróg półtłusty 200 g
* migdały 10 g
B:39 T:15 W:8 / 320 kcal
(wiem że nie powinno się jeść nabiału w ciągu dnia ale to po prostu najłatwiej i najszybciej przygotować)
4.)
* łosoś 200 g
* brokuły 300 g
* oliwa/olej lniany (?) 10 g
B:45 T:38 W:5 / 530 kcal
5.) na jakąś godzine przed końcem pracy (ok. 1,5h przed snem)
* serek wiejski 150 g
B:18 T:6 W:5 / 150 kcal
w sumie:
B:178
T:84
W:87
kcal: 1740 ale własnie sie skapowałam że nie wliczyłam jabłka do tego bilansu :D mam ciut mniej węgli niż założyłam więc może nie zaszkodzi? :P
trening:
mam rozpiskę od trenera z siłowni, trenowałam z nią w zeszłym roku i chociaż zrobienie wszystkiego zajmowało mi sto lat to miałam naprawdę ładne efekty, 2 x w tygodniu góra 2 x w tygodniu dół, po treningu zależnie od czasu i humoru albo interwały na orbitreku albo jakieś 45 minut cardio + zawsze rozciąganie. w dni bez treningu siłowego będę się starać wyjść pobiegać albo przejść się na basen czy aerobik, w każdym razie jakaś ciut bardziej lajtowa forma ruchu.
podstawowe pytanie:
* czy to wszystko ma sens?
dodatkowe pytania:
* czy łososia, kurczaka etc mam ważyć przed czy po ugotowaniu, tyle czasu o tym czytam i dalej głupieję :D
* co mogę zrobić jeśli w pracy musiałam wypić trochę alkoholu? czasem goście kupują nam szampany albo drinki, z reguły szampany wylewa się ukradkiem na podłogę (zgroza ale to prawda) ale czasem trzeba wypić drinka, objętościowo i kalorycznie porównałabym to do szklanki coli. jak mi się taka sytuacja zdarzy to lepiej wypić i zjeść planowo posiłki czy np z któregoś zrezygnować? wiem że lipa ale nic nie poradze, bede sie starać kantować ile wlezie hahah :D
* czy te przerwy między posiłkami nie są za duże? bo w sumie posiłek nr 4 mogłabym jeść w dwóch ratach, może to nawet lepiej?
jeszcze troche pytań się znajdzie ale na razie pozostaje mi mieć nadzieję że ktoś to przeczyta i mi doradzi :)
z góry bardzo dziękuję!
konsekwentnie nie tracę nadziei, że kiedyś w końcu się ogarnę