Temat bardzo na czasie dla mnie.
26 lutego 2 tyg przed zawodami na rozgrzewce kolega mnie obalil. Tak niefortunnie, ze polecialem na bark. Uslyszalem tylko chrupniecie i bol! Wiedzialem, ze lipa. Po chu***ej nocy poszedlem nastepnego dnia poszedlem na pogotowie. Lekarz po zbadaniu zakresu ruchu reki orzekl, ze to tylko zbicie i ze moze dac blokade jak bardzo boli! Po zadaniu pytania kiedy moge wrocic na trening, odpowiedzial, ze z 4-5 dni. Wiec za 4 dni bylem juz na treningu. Bo przeciez zawody! Bark mnie bolal, wiec zroblilem tylko skakanke. Po nastepnym poltora tygodnia, jak zeszla opuchlizna lewy bark byl wyraznie inny od praweg(tzw. kosc krucza. Rozpoznanie zwichniecia barku II stopnia. Skierowanie do szpitala na zabieg. Zabiegu nie mialem tylko uruchomiona reke na 6tyg.
Po zdjeciu gipsu rozpoznanie podwichniecia barku II stopnia. Staralem sie cwiczyc w domu po zdjeciu gipsu, bo musialbym czekac 3,5tygodnia na rehabilitacje. Dzis mialem pierwszy dzien rehabilitacji. Zakres ruchu reki dobry. Moge zaczac cwiczyc! Wiadomo bez forsowania, bo mimo wszystko czuje pewien dyskomfort. Duzym % tego jest dyskomfort psychiczny i podniesienie tetna przy kazdym "chrupnieciu" barku. Dzis bylem na treningu bjj. Techniki i to z partnerem ktory jest ostrozny. O sparingach narazie nie mysle, choc nie powiem, ze bym sie nie "pokulal". W sobote trening boksu. Mam pewne obawy, ale jestem dobrej mysli.
Podczas przygotowan do zawodow schudlem 7kg, zeby walczyc w nizszej, a teraz musze przytyc
Ale najwazniejsze to miec cel i go powoli realizowac bez forsowania barku!
Zdrowia zycze