jogurt naturalny z żywymi kulturami bakterii
kasze (oprócz kasz pszennych)
płatki owsiane, ryż ciemny niełuskany, ziemniaki
pieczywo żytnie, orkiszowe na zakwasie, ryżowe
ryby, mięso (z wyjątkiem wieprzowiny) – wędliny drobiowe lub wołowe
warzywa
jajka jeśli nie są alergenem
kwaśne owoce
oliwa z oliwek
ziarna słonecznika, dyni, siemie lniane
woda niegazowanaherbaty owocowe
herbata ziołowa, lub czarna słabo parzona
soki naturalne wyciskane z warzyw lub kwaśnych owoców
Do tego ma byc przewaga produktow zasadotworczych. Sluchaj, ja nie zartuje, naprawde mam ta kandydoze. I wszystkie moje inne dolegliwosci wlasnie wiaza sie z tym paskudztwem, z tym cholernym pasozytem, ktory wywoluje rozne chorobska. Dlatego tak strasznie czuje sie po tym, co jem. Bo nadal upieram sie na to mieso i kasze. A tu trzeba chyba diety wegetarianskiej. Nie chce sie poddac. Nie mOGE, ALE NIKT MI NIE WIERZY a jest coraz gorzej i boje sie tego, co bedzie dalej. Dzis sie dobrze poczulam (w miare) po jaglanej z orzechami i odrobina bialek jaj przepiorczych i mlekiem kozim i jablkiem teraz moze cieciorka? nie wiem, ciezko jest, nerki mnie bola, tarczyca chora. Nie moge sie poddac i, kurcze, nie poddam sie. Tylko ktos mi musi uwierzyc. Ze wpetalam sie w chorobe, zakwaszenie spowodowalo w duzej mierze ten katabolizm. To wszystko jest niewyjasnialne, ale jest. I lekarze mi nie wierza, nikt nie wierzy. A z moim organizmem stalo sie cos potwornego.