Właściciel
Red Bull Racing –
Dietrich Mateschitz twierdzi, że nadzieje jego zespołu na mistrzostwo świata nie zostały pogrzebane na
Grand Prix Włoch, gdyż jego zdaniem stało się to już wcześniej.
Austriak przybył na tor
Monza, by zobaczyć, jak mistrzowskie ambicje jego ekipy zostały zażegnane przez wypadek
Marka Webbera na pierwszym okrążeniu i zaledwie jeden punkt
Sebastiana Vettela – w porównaniu do pierwszych dwóch miejsc rywali z
Brawn GP.
Chociaż
Red Bull Racing wciąż ma matematyczne szanse na zdobycie tytułu, to jednak
Mateschitz przyznaje, że pewne czynniki zniweczyły jego aspiracje – szczególnie zwraca on uwagę na problemy z silnikami
Renault w bolidach teamu z
Milton Keynes. Spytany, czy wyścig na
Monzy oznaczał koniec marzeń
Red Bulla i koronie mistrzowskiej, austriacki miliarder odpowiedział:
W rzeczywistości stało się to już wcześniej.
Jest to spowodowane tym, że nasze silniki są mniej wytrzymałe od niektórych konkurentów oraz zasadami, które ograniczają kierowców do ośmiu jednostek napędowych w sezonie, nie licząc testowania czy rozwoju. Odeszły czasy, kiedy jeden zespół mógł zdominować cały sezon. Samochód w dzisiejszych czasach nie może być najszybszy na każdym torze. To jest podobna sytuacja, jak u kierowców, którzy mają swoje wzloty i upadki.
Mateschitz nie spodziewa się zaciętej walki z zespołem
Brawn w ostatnich czterech wyścigach, ponieważ obawia się, że
Sebastian Vettel będzie musiał w pewnym momencie skorzystać z silnika ponad limit, co oczywiście wiąże się z konsekwencjami w postaci kary.
Pierwszą rzeczą, jakiej się spodziewam jest kara przesunięcia o dziesięć miejsc na starcie, gdyż będziemy potrzebować dziewiątego silnika.
Jednakże
Austriak nie wyklucza odniesienia przez jego zespół zwycięstwa w pozostałych
Grand Prix tego sezonu.
Nigdy nie można wykluczyć ponownej wygranej, ale wątpię, by obecnie obaj nasi kierowcy mogli osiągnąć cztery najlepsze rezultaty. Nie możemy nawet odpowiednio się przygotować do wyścigu podczas treningów, ponieważ musimy oszczędzać silniki. Zasadniczo są to bardzo dziwne warunki, w jakich przyszło nam się ścigać.
Właściciel
Red Bulla powiedział, że może on jedynie pochwalić swój zespół za pracę wykonaną w tym roku, kolejny raz sugerując, że kłopoty z silnikami zaprzepaściły jego szanse na mistrzostwo świata.
Oni wszyscy wykonali świetną robotę i nie można krytykować z powodu wzrostu formy. Jednak ten sezon jasno pokazuje, że najlepszy samochód i najlepsi kierowcy mogą nie wystarczyć.
Ekipa z
Milton Keynes obecnie rozważa opcje dotyczące dostawców silników na przyszły rok – planowane przejście na jednostki
Mercedes-Benz stanęło w martwym punkcie, ponieważ jak się teraz okazuje, niemiecki producent nie otrzymał zielonego światła od swojego głównego partnera – zespołu
McLaren lub
FIA. Jeśli zgoda nie zostanie uzyskana,
Red Bull Racing równie dobrze może pozostać przy silnikach
Renault – w zależności od wyniku rozprawy
FIA w sprawie zarzutów wobec francuskiej stajni o umyślne spowodowanie wypadku w zeszłorocznym
GP Singapuru.