Do paska krążki od sztangi/hantle, ew./i inne cięzary (cegły, kawałki żelaza, każde barachło, które coś tam waży) do torby, torbę przez kark (przy dużych obciążeniach warto owinąć go jakimś materiałem i nie wyginać głowy do tyłu zbyt gwałtownie) tak, żeby zwisała na pierś - i można szurać. Ja tak się zbroję do 35 kilogramów w ostatniej fazie(będzie lepiej, bo dobrze idzie). Jak kosmita wyglądam z tym g.wnem na sobie :)
Sztangi, drązki rozporowe, wyciągi - przyznam, ze to jest świat luksusu i wyższych sfer do którego nie aspiruję, zwłaszcza, że i bez tego można robić zayebiste treningi i mieć nie gorsze efekty.