W pierwszym roku rozciągałem się w miarę systematycznie doszedłem do momentu gdzie przy max rozkroku brakuje mi 30cm do ziemi, wtedy zacząłem szukać pomocy na sfd doradzali mi - usiądź przed ścianą i się dociskaj.
Przez pół roku rozciągałem się nie regularnie tak że utrzymałem te 30cm do końca.
Zacząłem się rozciągać miesiąc temu, cały czas mam te 30cm!! T_T Wygląda to tak
1. Rozgrzewam się (na dodatek używam maści rozgrzewającej)
2. Wykonuje różne ćwiczenia które pamiętam z Kyoku, skłony do nóg (dotknę głową kolan), kładę nogę na wysokości pasa robię skłon (dotykam głową kolan), motylek, wymachy nóg, rozkrok skłony do nóg, przenoszenie ciężaru z jednej nogi na drugą itp.
3. Siadam przed drzwiami zapieram nogi o futrynę i ciągnę aż uzyskam max rozkrok 30cm.....!!!!! Siedze w tej pozycji minute rozluźniam i znowu dopycham się, potem kilka ćwiczeń z pkt 2) i znowu się dopycham.
Trener mi mówił że mam siedzieć w takim rozkroku max 25sek?
Jak za dzień albo dwa, siadam od razu po rozgrzewce do ściany chce zejść do tych 30cm nie da rady brakuje duużo więcej, muszę wstać wykonać serię innych ćwiczeń i dopiero wtedy mogę zejść (choć nie zawsze czasami 2-3 serie tych "różnych" ćwiczeń żebym mógł zejść do tych 30cm)
Tułów mam wystarczająco rozciągnięty, będę wykonywał ćwiczenia aby utrzymać, ewentualnie pogłębić zakres ruchów.
Chodzi mi o ćwiczenia do szpagatu męskiego (ten w bok) czy znacie jakieś wypróbowane metody rozciągania nóg do tego szpagatu?
Byłbym wdzięczny jak byście podali mi jakieś dobre ćwiczenia rozciągające nogi.
Tylko do szpagatu męskiego, reszta ciała nie sprawia mi takiego problemu widzę zadowalające postępy :)
Pzdr!