Witam!
Jestem nowy ale forum obserwuje wiele lat.
Chciałem opowiedziec Wam swoją historię, która mam nadzieje, zmieni pogląd na chudnięcie wielu z Was.
Kiedys cwiczyłem duzo na silowni. Doszedłem do fajnych jak na 15 latka wyników ale rzuciłem to (szkoła średnia, potem dziewczyna, aż w koncu studia). Zacząłem palić. Sylwetka wczesniej sportowa, zaczęła przypominać powoli lwa morskiego ( ;) ). Waga moja osiągnęła punkt 94 kg i powiedziałem sobie STOP.
1 stycznia rzuciłem fajki. Zabierałem sie za to chudnięcia pół roku. Pół roku narzekania i siedzenia na czterech literach. Brzuch przeszkadzał mi już w zawiązaniu butów.
Pracuje 8 km. od miejsca zamieszkania. Postanowiłem biegać. 1 lipca miał miejsce mój pierwszy bieg, który to przypominał spacer staruszka bardziej niż ruchy 21-latka. Ale nie poddawałem sie, mimo usmiechów na twarzy wielu przechodniów. Codzien wstawałem o 6 rano i marszo-bieg. Pewnego dnia przerodziło sie to w 100% bieg a pokonanie tego dystansu zajmuje mi teraz ok 45 min. W dni wolne od pracy pokonuje 16 km. (oczywiście nie zawsze, zależne jest to od wielu czynników).
Dzis waże 69,5 kg. Jak wczesniej wspomniałem, nie chce chwaliś sie swoja sylwetką bo przy Was to wyglądam jak gałązka, lecz chce, aby ktoś uwierzył w moc chudnięcia i satysfakcje z biegania!
Bieganie stało sie moim sposobem na poranne przebudzenie. Czuje sie świetnie! Prosze, nie piszcie "masuj" bo ja naprawde nie chce być "wielki" i wiem co oznacza prawie 100 kg cielska.
Mój efekt : 25 kg zbędnego balastu oraz podziw wielu znajomych w tym podziw najwazniejszej ;)
Dieta. Wyelminowałem słodycze, cole, oranżadki, staram się nie jeść tłustych rzeczy, jem posiłki regularnie z naciskiem na obfite sniadanie. jem warzywa i owoce. Po 19 pije tylko wode. Pozdrawiam! :)
http://www.sfd.pl/tomaszS/_Dziennik_treningowy.-t880903.html DZIENNIK (zapraszam!)
http://www.sfd.pl/Schudłem!!_:_Nowe_fotki_str_4_i_8-t456674.html <- moje historia - fotki.