Po prostu wydaje mi się, że skoro ktoś ma wybrać czasochłonny, trudny i nudny trening, musi wiedzieć, że będzie miał z tego wymierne kozyści. Po prostu chciałbym np usłyszeć jasne stwierdzenie, że taki a taki styl KF jest skuteczniejszy od np kicka czy taja, gdzie już po roku czy dwóch treningów można (przy odrobinie talentu) zaszaleć. No i oczywiście chciałbym poznać argumenty przemawiające za takim stwierdzeniem
Ale czegoś takiego nie da się powiedzieć. Po prostu o zupełnie różne rzeczy chodzi.
Ps. ... ech odwieczne i nieco niemądre pytanie co lepsze... ale w pewnych okolicznościach konieczne. Życie jest krótkie. Jak młódź chce się uczyć walczyć, to nie po to, żeby nauczyć się na stare lata, kiedy i kondycji nie starczy i kości nie te
I stąd ta młódź woli sporty walki, typu kicka, czy taja, gdzie może szybko coś osiągnąć i się za młodu wyszaleć. Przy takich oczekiwaniach z chińszczyzny nadaje się właściwie tylko
sportowa sanda.
A tradycyjne chińskie sztuki walki, to zupełnie inna historia. W historii to było różnie, ale teraz taka przeważająca postawa, która się ukształtowała, polega nie na tym, żeby szybko osiągnąć szczyt i wyszaleć się, ale, żeby mieć z tego w jakimś stopniu 3 rzeczy:
1. Względnie wysokie umiejętności przez całe życie, nie na zasadzie, że jako dziadek będę wymiatał i startował do pojedynków z młodymi, ale na zasadzie że mimo podeszłego wieku będę posiadał względnie wysokie umiejętności przydatne w samoobronie, jak na ten podeszły wiek, np. zdolność "czytania" ruchów i siły przeciwnika - rzeczy, które w pewnym stopniu skompensują utratę typowej sprawności fizycznej. Należy tu zwrócić uwagę na wyrażenia
względnie, w
pewnym stopniu. To jest myślenie relatywne-relacyjne, oparte na widzeniu całości, a nie jednego elementu. Nie maksimum na zawodach przez parę lat, ale uprawianie sztuki walki przez całe życie. Nie wizja, że jako dziadek zostanę super wymiataczem, ale szukanie możliwości takiego rozwijania i utrzymania umiejętności, żeby jako dziadek posiadać względnie wysokie umiejętności jak na dziadka właśnie.
2. Dbanie o zdrowie - stąd tyle elementów ćwiczeń zdrowotnych w tradycyjnych chińskich sztukach walki, czy systemy (w tym yiquan), gdzie metody treningu podstawowego do walki i ćwiczenia dla zdrowia stopiły się w jedno.
3. Samodoskonalenie, samorozwój - w tym poznawanie teorii, filozofii, sztuki.
Więc tak trochę generalizując, tradycyjne chińskie sztuki walki są dla tych, których interesuje coś takiego (3 w 1), nie dla tych, których interesuje szybkie osiągnięcie maksimum umiejętności, którzy myślą
tylko o walce.
Zapewne skupienie się na czymś pozwala osiągnąć w tym czymś więcej, niż w innym przypadku. Ale rzecz w tym, że tutaj patrzy się na większą calość i szuka pewnej harmonii, zrównoważenia w tej większej całości. Walka i skuteczność w walce jest tutaj tylko pewnym elementem, a nie jedynym celem.
Nie zawsze w chińskich sztukach walki tak było, nie we wszystkich nurtach (bo były na przykład okresy, gdzie była potrzeba szybkiego przygotowania wojowników do walki powstańczej, i wtedy priorytety były inne - ale fakt, że wtedy to bardziej chodziło o trening bardziej typu wojskowego - broń, a nie walka wręcz, proste ruchy do walki w szyku, odwaga i motywacja do parcia na szeregi wroga).
Warto też pamiętać, że w chińskich sztukach walki zwykle nie koncentrowano się na walce wręcz, ale że walka wręcz była tylko jednym z elementów, nie zawsze najważniejszym. W dawnych czasach posługiwanie się bronią było znacznie istotniejsze, a trening bez broni traktowano często tylko jako pewne przygotowanie, rodzaj "ogólnorozwojówki".
Jeszcze jedna rzecz, dotycząca czasochłonności. Jeden z czynników, które wpłynęły na takie ukształtowanie się procesu treningowego, to było np. przekazywanie sztuki walki w tajemnicy, w kręgu rodziny. Zaczynano uczyć małe dzieci, ale nie po to, żeby taki mały urwis za 2 lata został fajterem, ale żeby go wychować, przekazać mu wiedzę z różnych dziedzin, zapewnić mu metody dbania o sprawność, o zdrowie, a pełnię wiedzy przekazać mu po kilkunastu latach. Np. mówi się że w rodzinie Chen, tej od stylu Chen taijiquan, trwało to 18 lat, czyli gdy zaczynano w wieku około 6-8 lat, to najpierw przez wiele lat budowano bazę, a właściwe przekazanie wiedzy "bojowej" następowało po dwudziestce. Oczywiście teraz, gdy ludzie po dwudziestce dopiero zaczynają trening, taka metodyka jest dość absurdalna, ale tak jest, ta metodyka w taki sposób się ukształtowała. Nawet jeśli teraz się ją modyfikuje i ten czas skraca, to nie da się tego zmienić całkowicie, bo po prostu wyjdzie coś innego. Więc jeśli komuś to nie odpowiada, to ma do wyboru inne rzeczy. Ale jeśli ktoś jest zainteresowany, co tam w tych chińskich rzeczach jest "w środku", to musi po prostu takie dziwactwa zaakceptować