Zakładam ten temat gdyż jestem ciekawy waszej opinii - czy człowiek walczący czystym BJJ może rywalizować z gościami ćwiczącymi MMA?
Nie mam na myśli zawodników z UFC czy K1, to jest zupełnie inna liga ludzi. Mam na myśli np. sparujących amatorów (na zasadach MMA).
Pytam hipotetycznie bo jestem takim człowiekiem co lubi wybrać to, co najlepsze, nie ważne, czy to najsilniejsza postać w grze komputerowej, najwydajniejszy rower w swojej klasie cenowej czy też najbardziej "wydajna" sztuka walki. Jeśli wybiorę coś pośredniego, czuję się z tym kiepsko.
Wiem że MMA uważa się za najlepszy (bo najwszechstronniejszy) wybór, ale z drugiej strony.. mam pewne opory przed ćwiczeniem kontaktowych uderzeniowych sportów walki, przed dostaniem paru strzałów, przed przypadkowym złamaniem nosa, przed wypaczeniem stawów/kości od uderzeń i kopnięć (nawet na worki i tarcze - to też zostawia ślady..:/). MMA to też takie sprawy. Wolę spokój mojego BJJ, gdzie owszem są kalafiory i inne takie, ale mimo wszystko - łagodniej, w końcu to "miękka sztuka".. W dodatku nie jestem specjalnie agresywny, po nocach nie chodzę a w krytycznej sytuacji wierzę w ucieczkę (w ostateczności gaz), więc kwestie tak zwanej ulicy lub samoobrony kompletnie mnie nie interesują.
No ale z trzeciej - głupio by było przegrać z kumplem trenującym MMA tylko poprzez ćwiczenie "gorszego systemu". Tak więc jestem teoretycznie lepszy na ziemi od niego, ale czy dam radę go powalić (tym bardziej że w większości sekcji ćwiczy się bjj pod zawody więc sprowadzeń jest tyle co kot napłakał..), ewentualnie - czy uderzeniami w parterze nie "wybije" on ze mnie opanowanego dynamizmu BJJ, czy mnie nie wytrąci z rytmu czymś do czego nie jestem przygotowany, w końcu na BJJ nikt nie tłucze pięściami ;P
Piszę te bzdety dlatego, że wracam po kontuzji, i muszę się szybko zdecydować, czy wrócić do BJJ, czy też zacząć od nowa już na MMA. Nie mam dużego stażu w BJJ ale podobało mi się. :)