Od 25 dni jestem na diecie 1200kcal. Jem 5 posilkow dziennie, staram sie aby w mojej diecie codziennie goscilo bialko, tluszcze i weglowodany.
5 razy w tygodniu chodze na aerobik/step ( 30 minut stepu/aerobiku i cwiczenia na poszczegolne partie ciala).
Moja waga poczatkowa 66 kg przy wzroscie 170. W pierwszym tygodniu waga spadla do 65 ( pewnie woda)i stanela. Mierzylam sie cm i tez widze mala roznice.
Chcialabym schudnac przynajmniej do 60kg.
Ale wazniejsza sa dla mnie wymiary a nie waga ;]
Gdzie robie blad?
Ktos mi powiedzial ze powinnam cwiczyc 3 razy w tygodniu, co drugi dzien, zbyt duza ilosc cwiczen spowalnia odchudzanie ( myslalam ze pomoze :( ).
3 lata temu tez sie odchudzalam i efekty byly o wiele lepsze. Mialam tylko diete i codziennie cwiczylam w domku ( 50 minut stepu i cwiczenia na poszczegolne partie ciala). Waga ladnie schodzila.
Bardzo bym prosila o pomoc, bo jestem bardzo zdesperowana bo nie wiem co sie dzieje.
Ostatnio nawet kupilam sobie l-karnityne, narazie wzielam 2 kapsulk ;]
Moze lepiej by bylo zamias aerobiku, cwiczyc na biezni?
Moim najwiekszym problemem sa nogi, szczegolnie uda i posladki. Jest na ich warstwa tluszczu, taka straszna galaretka. Da sie cos z tym zrobic?
Czy takie pasy nepronowe czy tez spodenki, pomoge mi w walce?
Przepraszam ze sie tak rozpisalam, ale naprawde potrzebuje Waszej pomocy.
ps Wesolych Swiat :)