Od około 2 lat chodzę na zajęcia fitness typu TBC - rozgrzewka cardio 20min + 40 min ćwiczeń wzmacniających daną partię mięśni.
Od 2 tygodni zaczęłam chodzić dodatkowo na siłownię, bo chciałabym trochę bardziej zarysować mięśnie i nabrać więcej siły.
W tej chwili cały trening robię w 3 dni w tygodniu, bo nie mam więcej czasu, a wygląda to z grubsza tak:
Zajęcia fitness mam w poniedziałek i piątek (dawniej była jeszcze środa, ale teraz zrezygnowałam ze względu na siłownię)
Na siłowni ćwiczę w poniedziałek, środę i piątek:
pon: plecy, biceps i kaptur
śr: nogi i pośladki oraz zwykłe ćwiczenia na brzuch
pt: klatka, triceps i barki
Na każdą partię wykonuję mniej więcej po 3 różne ćwiczenia z hantlami i na maszynach w 3 seriach po 12 powtórzeń, z krótkimi przerwami, tak do minuty.
Do obciążeń nię będę się przyznawać, żeby się nie kompromitować:)
Zresztą nie o rekordy tu idzie, mam je tak dobrane pod okiem instruktorki, żeby wszystko zrobić dobrze, ale zarazem po ostatnim powtórzeniu nie mam już siły na więcej.
Jakie są Wasze opinie na ten temat? Dodam, że plan nie jest mojego autorstwa tylko trzymam się tego, co wymyśliła mi instruktorka z klubu. Czy łączenie jednego dnia siłowni z fitnessem może być, czy to bardzo niedobrze? No i czy ten trening na siłowni jest okej, czy babka, która mnie prowadzi się nie zna?