że MT to tylko supernowoczesny styl, który zgubił swoje korzenie
Kwestia statystyki. To trochę jak ze skutecznością aikido. Czy aikido zgubiło skuteczność, zakładając, że w ogromnej ilości klubów człowiek nie nauczy się za wiele-a w dodatku nasłucha się propagandy o tym, jakie to mordercze techniki dano mu w posiadanie? Nie pomyli się bardzo ktoś, kto stwierdzi, że tak-a ktoś broniący tezy, że nie, jest w trudnej sytuacji. Jest różnica, między współczesnymi, nawiedzonymi mistykami unikającymi nawet randori-a Ueshibą, który nie unikał walki zarówno wręcz jak i z bronią. Tak samo-jest różnica między nieomal rytualnym podejściem Tajów do swojego stylu-a podejściem "targetu" współczesnych klubów. Na Thaia po prostu generalnie nie idą ludzie o ciągotkach tradycyjnych.
Tzn. może i idą-ale mniej więcej w takim samym stopniu, w jakim na aikido z przekonaniem zapisują się ludzie o psychice urodzonego mordercy
Tobie się chyba wydaje, że do Tajlandii zajechał kiedyś wielki biały masta, zobaczył jakiś dziwaczny, tradycyjny styl, unowocześnił go i zrobił z niego prawdziwego ringowego wymiatacza.
Nie. Wydaje mi się, że to Tajlandzcy wielcy biali (no, nie do końca biali
) masta nie kontrolują tego, jaki kształt przybiera ich styl na świecie. Kształt, w którym tradycji jest jeszcze mniej niż w judo (gdzie chociaż korzysta się z oryginalnych nazw, strojów i komend-choć to byłoby tyle). Kształt, w którym chodzi mniej więcej o jedno-jak najszybciej i najefektywniej zmienić klienta w maszynkę do bicia. Kluby z MT się mnożą jak grzyby po deszczu-tak, jak do niedawna wszelkie "combaty" z "elementami krav maga". Pewnie, nie są to kluby z prawdziwego zdarzenia-ale jednak jest ich coraz więcej. A ja mam po prostu alergię na takie zjawiska. Stąd-pod względem "tradycyjności" bardziej przekonuje mnie np. kyokushin, które (u nas przynajmniej) nigdy nie miało zakrojonej na taką skalę akcji propagandowej-mimo, że to twardy i konkretny styl. Fakt, pojawiło się w innych czasach-ale przez to może zachowało więcej swojej "treści"? Mogę się zgodzić, że pewna część kyokushinowców również nie bierze tej "tradycyjności" poważnie (czytałem ich fora
), zwłaszcza tacy nastawieni wyłącznie na walkę-a już naiwnością byłoby sądzić, że żaden kyokushinowiec nawet muchy nie skrzywdzi bo mu moralność zabrania (
) , ale jednak sama oprawa jest jakaś taka milsza.
Może kiedyś go wspólnymi siłami nawrócimy i jego czarno - biały żywot nabierze kolorów
...znając tajskie upodobanania-głównie odcieni czerwieni
Pingwiny to uparte stworzenia. Inaczej dawno zwiałyby z bieguna.
edit.
Właśnie spojrzałem na temat wątku. Trzeba by się przenieść gdzieś indziej z tą dyskusją.
Zmieniony przez - Cavior w dniu 2007-10-11 10:48:42