mlkv napisał: ale nie jestem z pierwszej lapanki zeby wychodzic jak tylko komus obok wlacza sie gadka gangsta-muthaf***a . Tak na marginesie - gdyby ktos w Polsce przyjal zasade ze wychodzi z lokalu kiedy tylko wchodza do niego "podejrzane typy" to nigdzie by za dlugo miejsca nie zagrzal . Pomijajac juz fakt ze w polowie miejsc "podejrzanych typow" spotyka sie na wstepie - bo stoja na bramce.
tu nie chodzi o to czy ktos jest w pierwszej łapanki czy nie,jakbys był sam to mógłbyś się z nimi lac po mordzie ile byście mieli na to ochote,ale jak sie jest juz z jakąkolwiek dziewczyną to jest to problem bo zawsze masz obawe ze jej coś mogą zrobić...dlatego lepiej wczesniej opuścic lokal.Ja nie mówie ze od razu bym uciekał stamtąd jakbym był sam lub w towarzystwie męskim...ale jakbym był z laska to jednak bym sie wycofywał w momencie gdy pojawiły by sie u mnie jakies obawy o rozwój sytuacji.
mlkv napisał: Oczywiscie rozumiem Twoj punkt widzenia - kazdy gowniarz bedzie uparcie twierdzil ze on swietnie ocenia kazda sytuacje ( bo sie wychowal "na ulicy" ) i noz jest mu potrzebny do samoobrony. Zreszta po ilosci ******l juz napisanych w tym temacie golym okiem widac ze glupota ludzka nie zna granic i niektorym nie nalezaloby dawac do reki nawet grabek do piasku.
o to mi głównie chodziło pisząc ten post,chodziło mi o typowe uliczne sytuacje gdzie najczęsciej maja miejsce krojenia,jakies dziesiony,pokazy siły w postaci paru szturchańców,bluzgów itp a nie od razu walki na śmierc i życie.Owszem takie sytuacje sie zdarzają,ale jednak nikt nam za darmo broni palnej nie daje byśmy mogli sie nia bronic gdy nie mamy szans na inną obrone...odpowiedzcie sobie na pytanie czemu...to samo tyczy się noża(tyle ze jest "szkodliwy" na nieco mniejszą skale)
jaruss napisał: queblo ty powinienes napisac "10 zasad dlaczego mowic wojnie nie" pacyfista?
NIE,nie jestem pacyfistą.Mam tez kat. A co dobitnie świadczy o tym że do woja i na wojne moge(gdy będe musiał oczywiscie) pójśc w każdej chwili.
jaruss napisał: jak gra idzie o zycie to siegam po wszystko co mam pod reka, liczy sie dla mnie wynik a nie zasady
nie do konca sie rozumiemy,ja nigdzie nie pisałem w tych 10 punktach ze mamy dać się zabić.Poza tym nie wszyscy wychowali sie na ulicy i nie wszyscy od razu potrafią sie kosami posługiwać...dla przeciętnego młodzieńca(jakbym to ja wielce stary był
) przy użyciu kosy dochodzą jeszcze dwa podstawowe czynniki z którymi nie miał doczynienia w takiej sytuacji: STRACH co się stanie jak typa zabije, ADRENALINA która moze mu uniemożliwić skuteczne działanie...To ze Ty jesteś "doswiadczony" nie znaczy ze każdy którego mijasz na ulicy tez taki jest.
jaruss napisał: moze kiedys bedziesz mial mozliwosc lezec na glebie z gasnacym wzrokiem widzac jak kumpla ci tna zyletka ,ciekawe czy wtedy bys pamietal o swoich "10 zasadach dlaczego mowic kosom nie".....zycie to nie***ajka jak ktos madry kiedys powiedzial
to dokładnie jakbym napisał że moze ludzie bedziecie mieli kiedyś możliwośc bycia skopanym przez kogos do nieprzytomności i sami będziecie sobie winni że nie mieliscie kałacha przy sobie...
Jeszcze chwila i będziemy mieli Irak w Polsce...
PS: Do tego co pisał mlkvnie wiem jak Wy,ale ja do tej pory na ulicy trafiałem głównie na pijanych lub naćpanych którzy cos tam do mnie stękali...i Bogu dziękuje ze nie miałem wtedy kosy bo też mnie nie raz nerwy ponosiły...oczywiscie też spotykałem trzeźwych i agresywnych,ale jakos bez kosy tez udało mi sie przeżyć.
tu nie chodzi o to czy ktos jest w pierwszej łapanki czy nie,jakbys był sam to mógłbyś się z nimi lac po mordzie ile byście mieli na to ochote,ale jak sie jest juz z jakąkolwiek dziewczyną to jest to problem bo zawsze masz obawe ze jej coś mogą zrobić...dlatego lepiej wczesniej opuścic lokal.Ja nie mówie ze od razu bym uciekał stamtąd jakbym był sam lub w towarzystwie męskim...ale jakbym był z laska to jednak bym sie wycofywał w momencie gdy pojawiły by sie u mnie jakies obawy o rozwój sytuacji.
mlkv napisał: Oczywiscie rozumiem Twoj punkt widzenia - kazdy gowniarz bedzie uparcie twierdzil ze on swietnie ocenia kazda sytuacje ( bo sie wychowal "na ulicy" ) i noz jest mu potrzebny do samoobrony. Zreszta po ilosci ******l juz napisanych w tym temacie golym okiem widac ze glupota ludzka nie zna granic i niektorym nie nalezaloby dawac do reki nawet grabek do piasku.
o to mi głównie chodziło pisząc ten post,chodziło mi o typowe uliczne sytuacje gdzie najczęsciej maja miejsce krojenia,jakies dziesiony,pokazy siły w postaci paru szturchańców,bluzgów itp a nie od razu walki na śmierc i życie.Owszem takie sytuacje sie zdarzają,ale jednak nikt nam za darmo broni palnej nie daje byśmy mogli sie nia bronic gdy nie mamy szans na inną obrone...odpowiedzcie sobie na pytanie czemu...to samo tyczy się noża(tyle ze jest "szkodliwy" na nieco mniejszą skale)
jaruss napisał: queblo ty powinienes napisac "10 zasad dlaczego mowic wojnie nie" pacyfista?
NIE,nie jestem pacyfistą.Mam tez kat. A co dobitnie świadczy o tym że do woja i na wojne moge(gdy będe musiał oczywiscie) pójśc w każdej chwili.
jaruss napisał: jak gra idzie o zycie to siegam po wszystko co mam pod reka, liczy sie dla mnie wynik a nie zasady
nie do konca sie rozumiemy,ja nigdzie nie pisałem w tych 10 punktach ze mamy dać się zabić.Poza tym nie wszyscy wychowali sie na ulicy i nie wszyscy od razu potrafią sie kosami posługiwać...dla przeciętnego młodzieńca(jakbym to ja wielce stary był

jaruss napisał: moze kiedys bedziesz mial mozliwosc lezec na glebie z gasnacym wzrokiem widzac jak kumpla ci tna zyletka ,ciekawe czy wtedy bys pamietal o swoich "10 zasadach dlaczego mowic kosom nie".....zycie to nie***ajka jak ktos madry kiedys powiedzial
to dokładnie jakbym napisał że moze ludzie bedziecie mieli kiedyś możliwośc bycia skopanym przez kogos do nieprzytomności i sami będziecie sobie winni że nie mieliscie kałacha przy sobie...
Jeszcze chwila i będziemy mieli Irak w Polsce...
PS: Do tego co pisał mlkvnie wiem jak Wy,ale ja do tej pory na ulicy trafiałem głównie na pijanych lub naćpanych którzy cos tam do mnie stękali...i Bogu dziękuje ze nie miałem wtedy kosy bo też mnie nie raz nerwy ponosiły...oczywiscie też spotykałem trzeźwych i agresywnych,ale jakos bez kosy tez udało mi sie przeżyć.
"Będąc na diecie najważniejsze jest, by wieczorem zasnąć, zanim się zechce żreć"