ok, w miedzyczasie juz tez troche poczytalam.
Po pierwsze: napisalam juz wczesniej, ze moje "1000 kcal" to bylo tak naprawde ok. 1300 dziennie - co jest ok, zwzywszy ze moje zapotrzebowanie to ok. 1700.
Mam plan taki:
dieta low-carb, bez "ladowania" czyli nie CKD. Przemawiaja do mnie argumenty za metabolizmem ketonowym wspomagajacym spalanie tluszczu
Ogolnie: moim celem jest tzw. dieta Ellisa, czyli najogolnie rzecz biorac: dieta, w ktorej jedzenie tluszczy ma glownie na celu oslabienie apetytu i regulacje poziomu cukru.
Moim glownym problemem dietowym byl wlasnie ogromny apetyt. Na poprzedniej diecie wytrwalam i osiagnelam efekty glownie dlatego, ze przez 2-mce bralam co 2gi dzien Meridie i dodatkowo sporo kofeiny, dla oszukania glodu.
Chce sprobowac low-carb zeby przyzwyczaic zoladek do mniejszych porcji (na diecie restykcyjnej w kalorie niestety dalej sie napychalam - fakt, ze rzeczami nsko-kcal, ale jednak - moj brzuszek wciaz potrafi przyjsc 600 - 700 g. zarcia i nie czuc sie przepelniony). Mam nadzieje, ze z przewaga tluszczy uda mi sie szybciej nasycac i troche skurcze zoladek.
Docelowo zamierzam wrocic do "normalnego", klasycznie zbilansowanego odzywiania.
Chce zaczac od 10% wegli, bialka 1.5g na kg masy ciala i reszta tluszcze - co daje proporcje ok 35g. carbo, 125g. bialka i 85g. tluszczu. Zaczne od tego i zobacze, czy wejde w ketoze, zobacze jak bedzie z apetytem, samopoczuciem, sila etc.
Jesli wytrzymam, moze pozniej jeszcze troche obetne carb. na korzysc tluszczy.
Poniewaz zakladam, ze to dieta na dosyc krotki okres czasu, nie bede sie meczyc rygorystycznym bilansowaniem skladnikow mineralnych czy witamin. Jednym z celow jest dla mnie tez psychiczny odpoczynek od diet - wiec pozwole sobie na bita smietane, maslo orzechowe i podobne niezdrowe rozrywki, oczywiscie w ramach bilansu makroskladnikow.
Do tego suplementacja witamin i mineralow w tabletkach.
Daje sobie ok. 2 tygodnie -> zakladam, ze przez ten czas kompletnie sobie zdrowia nie zrujnuje
. Po 2 tyg. zobacze, jakie beda efekty w wymiarach (waga juz sie az tak nie przejmuje, wiem ze strace na poczatku glikogen i wode wiec zleci w dol). Jesli te 2 tygodnie zniose dobrze, tzn. apetyt sie unormuje, organizm przywyknie, to moze zwieksze odrobine wegle zeby wyjsc z ketozy,i bede trzymac diete az osiagne docelowa wage.
Moje glowne zmartwienia, i jednoczesnie argument za tym, ze na pewno nie bede na high-fat dluzej, to ze mam naturalnie wysoki cholersterol (przed ciaza bylam dosyc szczupla, a i tak cholesterol mialam w gornej granicy normy). Ogolnie jednak przemawiaja do mnie argumenty "klasycznej" medycyny, wiec low-carb traktuje wylacznie jako diete odchudzajaca.
Bede pewnie Was jeszcze meczyc pytaniami, jesli pozwolicie
Zmieniony przez - kutia w dniu 2007-06-24 16:50:57