Wczorajszy trening faktycznie dał mi ostro w kość, bo zakwasy w nogach mam takie, że z trudem podnoszę się z krzesła, więc wczorajszy trening był dobry.
Niestety nie za bardzo mogę powiedzieć to samo o dzisiejszym, a to głównie z powodu niezbyt silnego aczkolwiek mocno deprymującego bólu prawego barku, który poczułem już w pierwszej serii rozgrzewkowej wyciskania na płaskiej. W sumie to cholera wie skąd ten ból, bo nie przypominam sobie abym ostatnio coś sobie uszkodził.
W każdym razie musiałem nieco zmniejszyć ciężar w stosunku do wcześniej zamierzonego.
Trening wyglądał następująco:
Wyciskanie na płaskiej 4 x 4 x 95kg
Wyciskanie na skosie 4 x 6 x 75kg
Wyciskanie na płaskiej w wąskim chwycie (ok 30cm) 4 x 6 x 75kg
Pompki na poręczach 4 x 6 (podwieszone 20kg)
Unoszenie przedramion ze szt. prostą stojąc 4 x 8 x 45kg
Ból barku przeszkadzał mi głównie w treningu klatki, z reszty ćwiczeń jestem w miarę zadowolony (triceps nieźle mi się spompował mimo niewielkiej liczby powtórzeń).
Na ocenę supli jeszcze za wcześnie, jutro wolne, a we czwartek mój ulubiony martwy ciąg.
Dobra już czas na twarożek, tym razem z razowcem bo makaron się wziął i skończył.