Jak miałem robioną rekonstrukcję WK to jeszcze była do naprawienia łąkotka, bo była pęknięta. No i lekarz mówi: jest w dobrym stanie i nie mam serca jej wycinać, więc przyszyję, może się nie utrzymać, ale warto spróbować". No i niestety się nie utrzymała, więc mam jeszcze do zrobienia artroskopię z usunięciem uszkodzonej części łąkotki. I właśnie to się odzywa. Muszę się wziąc za to i wyznaczyć zabieg.
Dziś dzień wolny, regenracja na ful
Panuj nad wszystkim,nad czym możesz zapanować.
Resztę traktuj jak kupę gówna,
a jeżeli musisz paść,
to z dymiącym rewolwerem.
Klata
wyciskanie sztangi skos 10*60kg, 8*80kg, 7*90kg, 6*90kg
wyciskanie sztangielek skos głową w dół 31kg*8, 31kg*8, 36kg*6, 36kg*6
suwnica 30kg*10, 35kg*8, 35kg*8
krzyżowanie linek dolnego wyciągu 3 serie po 10 ruchów.
Klata znów potwornie spuchła, przez chwilę bałem się, że to początki ginekomastii
Biceps
uginanie ze sztangą łamaną stojąc 40kg*8, 42.5kg*8, 45kg*8
uginanie ze sztangielkami siedząc 16kg*8, 17kg*8, 18.5kg*8
uginanie z linkami górnego wyciągu oburącz 3 serie po 10 ruchów
Idę na ryż, oliwę z oliwek i 10 białek + 3 żółtka
Panuj nad wszystkim,nad czym możesz zapanować.
Resztę traktuj jak kupę gówna,
a jeżeli musisz paść,
to z dymiącym rewolwerem.
oddzielnie jem ryż, a na koniec łykam oliwę.
Zasadniczo jestem przywyczajony do tego typu wyrzeczeń żywieniowych. Jak raz na jakiś czas walnę jajecznicę z pięciu pełnych jaj to dziwnie mi to smakuje
Wróciłem z treningu, dziś były barki i plecy:
barki
unoszenie sztangielek przodem chwyt młotkowy 3 serie po 10 ruchów 11 kg
unoszenie sztangielek bokiem 3 serie po 10 ruchów 11 kg
przyciąganie sztangielek w opadzie 2 serie po 10 ruchów 15 kg
tozciąganie linek wyciągu 2 serie 12 i 10 ruchów
plecy
wiosłowanie sztangą w opadzie w oparciu o ławkę nachwyt wąski 10*60kg, 10*60kg, 8*70kg, 8*75kg
wiosłowanie sztangielką w opadzie 10*31kg, 8*36kg, 8*36kg
przyciąganie wyciągu górnego do klatki chwyt wąski młotkowy 10*60kg,8*65kg, 8*70kg
przyciąganie dolnego wyciągu do brzucha w siadzie chwyt wąski młotkowy 10*60kg, 8*65kg, 8*70kg
Z treningu jestem bardzo zadowolony.
Ale martwi mnie jedna sprawa: tak dziś popatrzyłem na siebie i stwierdziłem, że ni ch.uja nie schodzi fat z brzucha a to mój priorytet. I nie wiem, gdzie jest pies pogrzebany. W zeszłym roku odżywiałem się tak samo, ale zamiast spalacza brałem ok.3-4g karnityny dziennie i 3 g hmb i zeszło elegancko. A teraz stoi. Nie wiem co zrobić i frustruje mnie to.
Panuj nad wszystkim,nad czym możesz zapanować.
Resztę traktuj jak kupę gówna,
a jeżeli musisz paść,
to z dymiącym rewolwerem.
na masie jadłem rano 100g owsianych, potem 3 razy po 100g ryżu i na tym węgle zasadniczo się kończyły (okresowo było jeszcze 100g 35-cio procentowego gainera po treningu).
Obecnie jem rano ok. 70g owsianych, a potem w sumie ok. 200g ryżu rozłożone na 4 posiłki. To tak mało, że aż boję się obciąć bardziej
Jeśli chodzi o tłuszcze to praktycznie tylko oliwa w ilości łyka do 3-4 posiłków (czyli pewnie odpowiada to 3-4 łyżkom stołowym dziennie). Aż się nie chce wierzyć, że to za mała obcinka...
Panuj nad wszystkim,nad czym możesz zapanować.
Resztę traktuj jak kupę gówna,
a jeżeli musisz paść,
to z dymiącym rewolwerem.
Kretka zadba o sile i energie i zminimalizuje spadki masy.
Dobra, chyba trzeba mocniej ciąć, starzeję się chyba i metabolizm już nie ten co rok temu
Panuj nad wszystkim,nad czym możesz zapanować.
Resztę traktuj jak kupę gówna,
a jeżeli musisz paść,
to z dymiącym rewolwerem.