Od lutego się redukuje, zszedłem do wystarczającego 10% bf, w niedzielę walę structure refeeds (potoczne 'ładowanie') i przechodzę od poniedziałku na dietę masową (wszystko wyliczane wg postu ellisa o masówkach). Rozpoczynam także regenerację - tydzień bez treningów i tydzień lekkich treningów (standard, bez udziwnień). Wraz z tym tygodniowym roztrenowaniem pozostaje mi 37 dni do wyjazdu do Chorwacji (wyjeżdżam 11 lipca wieczorem). Dysponuję KO, Nitrobolonem 2 i 2kg Mass XXL'a.
Problem:
Dietę będę mógł utrzymywać non stop aż do wyjazdu. Sprawa się trochę skomplikuje. Będę mógł jeść dobrze, ale niestety sytuacja zmusi też do zjedzenia np. frytek z rybą, czy owocami morza. Z tego co moja najukochańsza mówi, to do obiadu będzie można jeść spokojnie, co trzeba. Problemy mogą być właśnie na plaży (bo do domku jest daleko), czy czasami wieczorem, jeśli wybierzemy się na miasto. Podsumowując: jadłbym dobrze, ale nie do końca.
Nie wiem, czy jest sens zacząć brać suple już w drugim tygodniu regeneracji i zjeść to wszystko w te 37 dni, potem strzelić ładowanie i pojechać na wakacje. Krótko mówiąc - boję się, żeby to wszystko nie poszło się ***ać.
Alternatywą jest zjedzenie pół mono Vitala (150g) i 32 kapsów KA zaczynając już niedługo i potem tylko jechać na diecie, bez supli.
Kusi mnie jednak, oj kusi... po takiej redukcji człowiek ma wielką ochotę, żeby urosnąć.
Jak myślicie?
Pozdr.
Były moderator Sceny MMA i K-1 oraz elita SFD.