pare slow odemnie:
fujuta nie pokazal zupelnie nic, poza odpornoscia na ciosy, thompson zaszarzowal mocno standardowo, ale walczyl dla odmiany z glowa i co tu duzo mowic dobrze, do momentu. Tym wiekszym szokiem (mimo iz poczatkowo nie dawalem szans Thompsonowi) bylo dla mnie zakoncznie walki, jednak thompson ma slaba szczeke a po otrzymaniu mocnego uderzenia nie wie chbya jak sie zachowac. Genialne ujecie jak po ciosie kropla krwo rozbija sie o oslone kamery przy ringu
Koshaka- szacunek ze podjal wyzwanie, czyli walke w huntem w stojce, mial swoja szanse ale jej nie wykorzystal. Bardzo dobre wrazenie zrobila na mnie jego szybkosc. Hunt znow sie troszke bawil, on chyba lubi zbierac po twarzy od przeciwnikow jak wie ze nie moga go znokautowac :)
Alex - Barnett: po pierwszej czesci walki spodziewalem sie
ko na joshu, chociaz mimo wszystko przewagi tak wielkiej jak niektorzy pisz wg mnie nie mial, ale tak jak gdzies wczesniej pisalem odklepal w koncu alexa. Widac ze rosjanin nie jest jednak przyzwyczajony do dluzszych pojedynkow i w drugiej rundzie bardzo odporny i twardy Barrnet zaczal brac co jego. mimo sporo slabszej stojki rowniez trafil pare razy ladnie alexa i zrobil co do niego nalezalo, bardzo zasluzony i wywalczony awans.
Alistair jakos nie pokazal sie z dobrej strony, moze rzeczywiscie zaskoczyla go postawa werduma, kto wie. Werdum ladnie, chociaz jeszcze brak mu tej iskry, ktora spowoduje ze jego walki beda naprawde bardzo piekne i bardzo emocjonujace.
Zulu jest smutny i przykry.
Najlepsza walka gali to pojedynek Alex - Josh.