Indor - ktoś kiedyś organizował dla zabawy starcia kolesi z siłki z bokserami (towarzyskie sparingi). Wiesz co? To była EGZEKUCJA mięsniaków. I każdy kto ma choć trochę doświadczenia w SW wie, że tak kończą się podobne konfrontacje. W innym wypadku zawodnicy MMA, K-1 i uderzacze spędzali by 80% czasu na siłowni. Siłownia to tylko dodatek. Przez Twoja słowa przebija frustracja i brak doświadczenia. Owszem - jeśli komuś uda się doprowadzić do zwarcia i/lub parteru - to bokser może mieć przechlapane. Ale wcześniej?
Co do siły ciosu - to w walce ma drugorzędne znaczenie. I wpływ ćwiczeń siłowych na siłę ciosu może być - ale dla ZAWODNIKÓW. PAKEROM SAMA SIŁOWNIA NIE DA PRAKTYCZNIE NIC. To tak jakbyś chciał poprawić osiągi walca do betonu w wyścigu z samochodem sportowym, tuningując mu silnik.
Jeszcze ktoś ma wątpliwości?
BOB SAPP - 160 KG, BF 10% (BODY FAT).
http://www.sherdog.com/fightfinder/fightfinder.asp?fighterID=4416 Góra mięśni, pcha zawrotne ciężary. I co? Wyszedł Crocop - niecałe 100 kg. Parę strzałów i Bob padł na ziemię (złamana
kość policzkowa). Co więcej - crocop wyciska na ławce płaskiej jakieś max. 150 kg. Cienias, nie?
A tacy tajbokserzy? Ważą po 60-80 kg. Rozwalają gości nawet o 40 kg cięższych. Mają po prostu straszną siłę uderzenia i znakomite wyszkolenie. Wiesz co by było z mięśniakiem? Nie przetrwał by jednej rundy walki...
Aha, żeby nie było wątpliwości. W stylach chwytanych bywa podobnie. Bagi przytacza przypadek Felipe Costy - mistrza świata BJJ, ważącego jakieś 60-65 kg. Goście po 100-120 kg nie mogli mu nawet gardy przejść... A jak sweep'ował to zawodnicy zmiatali nogami pajęczyny spod sufitu. Wiesz co by taki gość zrobił z mięśniakiem? Skoro "kręci" przypakowanymi, doświadczonymi zawodnikami? To też byłaby egzekucja.
Zmieniony przez - _Knife_ w dniu 2006-02-01 14:54:49