Gołota by wygrał 9 na 10 z Brewsterem?! Został po prostu trafiony?! Buahahahahaha...człowieku! Chyba jakąś inną walkę oglądałeś! Właśnie przywołany tu wcześnie przykład walki "
Belfort vs Silva" to jest przypadek "trafienia" kogoś. Nie twierdzę bynajmniej, że Silva by wygrał z nim 9/10 czy coś, ale to był świetny przykład gdy ktoś "zostaje trafiony", nadziewa się na kontrę. A Gołota zwyczajnie stanął od razu jak kołek. To co miał robić Brewster? No po prostu zaczął go walić. No bo skoro przeciwnik nic nie robi, to przecież nie będzie czekał aż w końcu się zreflektuje. Nie ma mowy o jakimś szczęśliwym uderzeniu, nadzianiu się na kontrę czy coś. Był gong i Gołota stanął jak kloc a Brester zaczął boksować. I skończyło się jak się skończyło.
A te różne wymówki Gołoty odnośnie walki z Tysonem są śmiechu warte. Wersji było co najmniej kilka - "Gołocie podano jakiś otępiający specyfik przed walką", "Tyson wsadził sobie metalowe blachy w rękawice", "Tyson był naćpany podczas walki i nic nie czuł", "Tyson nic tylko walił głową", ta twoja wersja i jeszcze parę innych rodem z Super Expressu. Jasne, że trudno sensownie wytłumaczyć takie zachowanie boksera, ale cóż...zdarzyło się. Tak jak jakiś inny bokser (nie pamiętam nazwiska) poryczał się w ringu tak bardzo dostawał...po prostu nie każdy się do tego nadaje. Niektórzy miękną, inni tracą zimną krew, jeszcze inni panikują albo uciekają. A z takich wymówek sam byś się tylko śmiał ironicznie, gdyby chodziło o boksera nie z Polski tylko jakiegoś obcokrajowca. A tak to - podobnie zresztą jak wielu wielu innych w naszym kraju - łapiesz się czego tylko się da, by nie dopuścić do siebie faktu, że Gołota zwyczajnie się zbłaźnił.
Zmieniony przez - Kilbian w dniu 2005-06-07 23:13:49