bieganie

czy masujac sie mozna jednoczesnie biegac z rana naczczo, zabezpieczjac sie aminkami a potem posilkiem potreningowym itd? chodzi mi o to by lapac kondycje, bo mam zamiar za jakis czas wrocic do sportu

Jeśli robisz masę, to nie ma żadnego powodu, abyś biegał na czczo. Bieganie (wysiłek tlenowy) na czczo to najdrastyczniejsza forma spalania tłuszczu, przy tym bardzo silny katabolizm. A jeśli masa, to nie wycinka, ani tym bardziej katabolizm. Czyli tu masz już pierwszą sprzeczność.

Drugą sprzeczność masz kawałek dalej - skoro chcesz robić kondycję, to musisz trenować na wysokim glikogenie, czyli napewno nie na czczo.

Zatem - biegaj w dni nietreningowe, po głównym posiłku dnia. Do tego możesz używać antykatabolików, ale na suplementacji to ja się nie znam, więc musisz spytać fachowców. Niemniej zapewniam, że da się to opanować także mądrym jedzeniem. Skoro jesteś na masie, to bilans kaloryczny masz na plusie, więc przed bieganiem nie trzeba nic. W trakcie, jeśli biegasz ponad 90 minut, dobrze pić izotoniki. A zaraz po stosowna porcja węglowodanów. I też będzie dobrze.

dzieki masz racje, a czy w ten sposob tez spale troszke tluszczyku?

Tak, oczywiście. Ale nie koncentruj się na tym, żeby nie mieć rozdwojenia jażni. Jeśli robisz masę, to myśl masowo. Gdy przejdziesz na redukcję, zacznij się skupiać na spalaniu.

Jezeli chcesz zrobic kondycje to 10 minutowy bieg na ok. 70% swoich mozliwosci zaraz po przebudzeniui jest jak anjbardziej wskazane. Zachartujesz organizm i wyrobisz sobie kondycje.

cwicze masoym programem akurat, bo mam kontuzje kolan i nie moge uprawiac sportu, nie che sie zmasowac tylko powieszkyc obwody ale nie chde sie zalac, wole miec mniejsza mase ale bardziej widoncze miesnie:D zreszta mase mam nawet spoko

co do spalenia tłuszczu i diecie na mase to jest niemozliwe te dwie zeczy sie sprzeczają,aby spalic chociaż troszke tluszcu to musi byc ujemny bilans kaloryczny a na mase takiego napewno niemasz bo wtedy masa wogule by nieszla , dzeki bieganiu osiagniesz minimalne zalanie co na masie jest nieuniknione ale pewnie i masa troszke wolniej bedzie szła

Jeśi masz kontuzję kolan, to nie powinieneś biegać, bo to bardzo obciąża kolana. Lepszy będzie rower, najlepiej na wysoko podniesionym siodle, bo to wzmacnia przyśrodkową głowę czworogłowego, która w głównej mierze odpowiada za stabilność stawów kolanowych. Bardzo dobre jest też pływanie.

Kolegę radzącego 10-minutowe biegi po przebudzeniu potraktuj w kategoriach żartu. Niestety dosyć kiepskiego :(

Co do spalania tłuszczu na masie - jak najbardziej jest to możliwe, dodatni bilans kaloryczny nie wyklucza przecież okresowego metabolizmu tłuszczowego. Niemniej jest to swego rodzaju pomieszanie kierunków. Jeśli jednak, jak piszesz, nie robisz typowej masy, ale chodzi Ci o równomierny rozwój, to możesz godzić ze sobą oba kierunki, akceptując gorsze rezultaty w jednym i drugim niż gdybyś poświęcił się tylko jednemu.

madre slowa- oczywiscie 10minutowego biegu nie traktuje na powaznie, bo sie na tym troszke znam:D racja rower jest lepszy ale nie mam stacjinarnego, a nie ma warunkow do jazdy- rehabilitantka powiedziala mi ze bieganie nie zaszkodzi- oczywiscie w nieduzym tepie

tempie znaczy:]
dalbym soga ale nie mam abomamentu...
a jesli zas chodzi o basen to problem tkwi w jednej zasadniczej kwetii- czy jak bede plywal kilka basenow-przerwa itp. to tez dobrze spala tluszcz? czy musi byc ciagly wysilek , bo moje pklywanie wyglada bardziej jak interwaly:D

Jaką miałeś kontuzję kolana? Naprawdę przy większości lepiej nie biegać. Jeśli już to po miękkim podłożu.

Wysiłek interwałowy służy bardziej poprawie wydolności, niemniej może być bardzo skutecznym spalaczem tłuszczu, o ile w jego efekcie utrzymuje się przez dłuższy czas (min. 40 minut) tętno w zakresie 60-75% HRmax. Czyli pływając dociągasz do granic zadyszki, odpoczywasz (najlepiej w ruchu, choćby płynąc pieskiem) do uspokojenia oddechu i ponawiasz wysiłek ze wzrostem intensywności. Jednak jeśli popływasz kilka tygodni, to szybko złapiesz technikę i nie będziesz miał problemów z niezatrzymywaniem się przez godzinę (w pływaniu najważniejsza jest technika, wbrew pozorom nie trzeba aż takiej siły czy wydolności).