Bez przesady.
Fakt faktem że kazeina jest powiedzmy promotorem odkładania - ale głównie wody pod skórą (stąd ser może działać tak a nie inaczej na Ciebie podczas diety) ale to tyle praktycznie.
Co do mleka ...hmm bez przesady - troche uproszczony opis podałeś, i trochę niegodny z prawdą. Praktycznie rzecz biorąc nieraz widziałem ludzi pijących te 200-500ml mleka dziennie - a mających świetny poziom tłuszczu. To zależy od zbyt wielu czynników aby upraszczać całośc w ten sposób.
Meritum: melko nie jest takie złe: jak się nie przesadza
Co do białego sera - ile laktozy może dodatkowo mieć taki ser - powiedzmy, że byłby "stuningowany mlekiem" ...2g więcej? 3g?
To nic w porównaniu z zawartością białka ~20g/100g - a dla ludzi pragnących nabrać masy i mających problemy finansowe - dodawanie 200g sera dziennie jako źródła białka jest bardzo dobrym pomysłem - jakby na to nie patrzeć.
Co do zawodowców - wiesz jakie czasą mają przekrzywione myślenie To fakt że kazeina jest unikana w okresie robienia formy (czy tam przed zawodami) ale 98% ćwiczących nie są zawodowcami i dopóki nie chcą wypaść extraextra na plaży i przykozaczyć kobitom latającym wokół nich - nie muszą się bać tego sera.
Najśmieszniejszym rozwiązaniem wśród zawodowców jest chyba dieta olej lniany/oliwa z oliwek + pierś z kurczaka (widziałem już wersję bez warzyw nawet) - to się nazywa mądre podejście. Tona koksu zastępującego wszystko to z czym walczą naturalni ćwiczący - na 90% zapobiega wszystkiemu temu czym się Ci zawodowcy martwią. Kwestia umiejętnego użycia w odpowiednim momencie odpowiednich środków. Ot co. I nikt mi nie wmówi że jest inaczej
A Ciebie trzeba będzie w tym roku podszlifować chyba na jakąs max formę na białym serze (tylko uzyjemy jakichś lekkich diuretyków albo zabaw z aldosteronem i hierarchią wody Planujesz coś w ogóle w tym roku ? (jakieś zawody etc ? coś mi się tam chyba ostatnio obiło o uszy
Pozdrawiam