Ja doszedłem do wniosku, ze to bedzie dla mnie poprostu dobry kolega z ktorym bede mogl wypic, pogadac, posmiac sie ale na ktorego nie bede mogl liczyc.
Po za tym jeden z moich przyjaciol ( tych ktorych on zostawil ) powiedzial mi, ze kiedys jak razem byli w centrum Gdyni i doskoczylo do nich 8 typa z bramy przy przystanku na ktorym stali to tez "fajnie" sie zachowal. Sytuacja byla o tyle smieszna, ze 8 typa do nich doskoczylo koles ( ten co ostatnio s******lil ) schowal sie za kumpla. Ten "pertraktowal" z napastnikami i nagle sie okazalo, ze podjechal trajtek zamykal juz drzwi a koles wskoczyl i zostawil mojego przyajciela samego z tymi 8ioma.
Tamci tak sie spojrzeli co jest grane popatrzyli na mojego przyjaciela i powiedzieli : - O stary fajnego masz przyjaciela. Nie zazdroszcze Ci. Żal mi Ciebie więc dawaj tylko tą czapke i *******laj.
Skończyło się na tym, że oddał im jakąś tam baseballowke i pojechał do domu.
Mowcie co chcecie ale ja zgadzam sie z Bregaladem i też uważam, że przyjaciel to jest ktoś kto mnie nigdy nie zostawi samego bez wzgledu na sytuacje.
Bregalad masz ode mnie wielki szacunek za to co zrobiles bo niewielu ludzi by sie na cos takiego odwazylo. Jak kiedys bede we Wrocku to postaram sie z Tobą ustawić ma pifffko toteż vóódeczke.
Pozdrawiam
"Never Ever Give Up"