Ok, Ok...
To nie tylko wina facetów i higieny!
Częstym powodem rezygnowania kobiet z siłowni jest niedopasowanie sprzętu. Są to np. zbyt duże skoki w ciężarze sztangielek. Kiedy zaczynałam ćwiczyć i wykonywałam wyprost ramienia ponad głowę ze sztangielką (na triceps) używałam 2 kg. Po pewnym czasie chcąc zwiększyć ciężar miałam do wyboru tylko 4 kg co było zbyt dużym obciążeniem. (to skok o 100%!!!)
Wyciskanie sztangi w leżeniu też jest zbyt trudnym ćwiczeniem dla kobiet ze względu na 20kg ciężar. Wyobraźcie sobie dodatkowo kobietkę która podchodzi do sztangi poćwiczyć i musi zacząć od zdjęcia 140kg zostawionych przez pakerów ćwiczących przed chwilą.
Wiele maszyn tzw. z wolnymi ciężarami nawet bez obciążenia są zbyt ciężkie dla kobiet. Dodam na koniec zbyt grube uchwyty dla kobiecych rączek w wielu maszynach które wyślizgują się podczas ćwiczenia.
Może to rozjaśni Wam ile kłopotów mają Panie na siłowni.
Aha... przypomniałam sobie jeszcze coś o higienie.
W ankiecie naszego forum tylko ok 40% osób deklarowało ćwiczenie z ręcznikiem. Według mnie powinien to być absolutny obowiązek (w klubie w którym teraz ćwiczę tak jest!) w innych klubach w których wcześniej ćwiczyłam rezygnowałam z pewnych ćwiczeń ponieważ odrzucało mnie kiedy po podejściu do ławeczki widziałam na niej dokładny mokry odcisk pleców i tłustą plamę po brudnej głowie z płatami łupieżu!!!
Uff... nie obraźcie się :)
To były powody częstego rezygnowania przez kobiety z siłowni. Jest natomiast jeszcze dużo powodów dla których nigdy tam nawet nie zajrzą nawet na próbę. Przede wszystkim to brak wiedzy. Hołdowanie starym poglądom, że jak się ćwiczy to szybko urosną mięśnie a potem opadną i będą wisieć... i wiele innych. :(
Pozdrawia i cieszę się, że ten temat wypłynął
Pa