Nie znam kobiety, która nie chciałaby pięknie, młodo i szczupło wyglądać. Niewiele z tych, które znam, są zadowolone ze swojej sylwetki. Tu trochę wałek na brzuchu za gruby, a tu trochę celulitu na udach się zebrało, itd., itd. ... Te, którym mniej zależy, nic nie robią, a te drugie, za wszelką cenę, próbują z tym walczyć. Rzadko, która decyduje się na siłownię, a to chyba byłoby najlepsze rozwiązanie, w powiązaniu oczywiście z odpowiednią dietą. No i tu przejdę właśnie do tego zagadnienia, bo ono nie mi spokoju. Bo skąd taka pani bierze dietę? No, bo przecież nie idzie do dietetyka. Sięga, więc po pierwszy lepszy brukowiec kobiecy, w którym pełno takich „super" diet. Bo wydawca dobrze wie, czego w takich pismach panie szukają. Dzięki temu jego „gazetka" dobrze się sprzedaje. A dietki? Może jedna na dziesięć jest w miarę dobra. Reszta nadaje się do śmieci! Ponieważ u mnie w domu też jest trochę kobiet, dlatego od czasu do czasu wpadnie mi taka gazetka w ręce. To, co tam widzę przyprawia mnie o dreszcze. Bo te diety nadają się jedynie dla masochistów. Po takiej diecie osoba, która coś tam oczywiście schudnie, zaczyna znowu jeść, no bo ile można, i w końcu odrabia to, co schudła i dorzuca jeszcze parę kilo. A przecież dieta wcale nie musi oznaczać głodowania i męczarni. Wszystko może być o wiele prostsze. Oczywiście pewne wyrzeczenia są konieczne, ale nie musi to być takie straszne. Przede wszystkim trzeba odstawić słodycze i tłuste potrawy. Nie przejmujcie się, jeśli nie wytrzymacie i zjecie np. cukierka lub trochę czekolady. Pamiętajcie jednak, że lepiej to zrobić rano, niż wieczorem, bo macie okazję to potem spalić. A zresztą, co ja się będę tu rozpisywał na temat diety w wielu większych siłowniach są specjaliści nie tylko z dziedziny treningu, ale także żywienia. Pomogą oni ułożyć dietę każdej osobie po dokładnym wywiadzie na jej temat. Każdy jest inny i dieta musi być indywidualna!
Zastanawiałem się, czemu kobiety nie chodzą na siłownię i doszedłem do dwóch wniosków: (jak źle myślę to mnie poprawcie) Po pierwsze mogą się bać, że ich mięśnie urosną i staną się niekobiece. Od razu chcę powiedzieć, że aby mięśnie urosły trzeba się nieźle napocić. To nie taka prosta sprawa. Do tego potrzebna jest także odpowiednia dieta (dużo białka i węglowodanów) + odpowiedni trening (duże ciężary, mało powtórzeń). Trening na odchudzanie znacznie różni się od tego na masę bo charakteryzuje się dużą ilością powtórzeń z małym obciążeniem, a i dieta jest inna bo niskowęglowodanowa. Także o wielkość mięśni nie musicie się martwić! Oczywiście staną się one bardziej jędrne ale przecież oto chodzi.
Drugą przyczyną może być strach i wstyd. Tego też nie musicie się obawiać. Nikt nie będzie się z was wyśmiewać ani pokazywać na was palami. Jak to was nie przekonuje to idźcie do klubu z koleżanką. Na pewno będzie raźniej! A i ćwiczący tam faceci będą bardziej zadowoleni, że i panny tam przychodzą. Wiem z doświadczenia. Kiedyś, jak byłem jeszcze w szkole średniej, do naszej siłowni przyszła babka. No ważyła gdzieś na oko ze 100 może więcej kg. Pełna sala facetów, a ona na maszynach machała z takim poświęceniem, że innym oczy wyłaziły na wierzch. Pot się z niej lał jakby wyszła spod rynny. Nikt się z niej nie śmiał, wręcz przeciwnie patrzyli na nią z podziwem. Większość z was nie ma aż tak skrajnego problemu, bo przeważnie chodzi o zrzucenie kilku kilo np. z 55 do 50 więc niema się o co martwić i czego się bać! Dlatego biegiem na siłownię!
Pozdrawiam
Pozdrawiam